"zemsta jest
słodka"
- Ja nie chcę opowiadać Niall - powiedziałam drżącym głosem.
Zamknęłam oczy powstrzymując łzy. - ja na prawdę nie chcę - ciągnęłam dalej
bezsensowną wypowiedź - przepraszam - wszeptałam i jak najszybciej poszłam do
łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i oparta o nie zjechałam na zimną podłogę. Dlaczego wspomnienia tak bardzo
bolą? Dlaczego nie może być tak jak przedtem kiedy ona żyła? Byłabym teraz
szczęśliwa w New Your'ku z nią. Nic już nie będzie takie samo. nic. Zawsze jak coś jest dobrze musi się spieprzyć? To jakaś wyrocznia? Widocznie miałam za dobrze.. tylko dlaczego to właśnie ona musiała odejść? Nie mógł mnie los
inaczej ukarać? Nie wybrał sobie akurat śmierć najbliższej mi osoby. Usłyszałam ciche pukanie, które wytwarzało dźwięk w moich uszach.
- Natalia proszę cię wyjdź porozmawiamy co? Wiesz, że na mnie możesz liczyć więc wyłaź i mów co się stało - powiedział - Natalia zależy mi by ci pomóc - szepnął, jednak usłyszałam bardzo dobrze to co powiedział, Słyszałam każde słowo które szepnął w moim kierunku. Otarłam policzki i podpierając się jedną ręką wstałam z zimnej i mokrej od moich łez podłogi. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Nialla z zmartwieniem wymalowanym na twarzy. Nie czekając na to co powie wtuliłam sie w jego tors. Znów łzy bezwładnie poleciały po moich policzkach. Niall przytulił mnie do ciebie mocniej i delikatnie głaskał moje włosy.
- Powiesz? - zapytał cichutko, ledwie słyszalnie.
- Ja.. nie.. chcę... opowiadać.. bo... bo ... ja.... miałam.. taką ... przyjaciółkę... i ona... ona.... nie... żyje.... dlatego... tu .... przyjechałam.... tam było za dużo wspomnień, rzeczy, miejsc które mi o niej przypominały - wydukałam. Podniósł mnie i położył na łóżku. Sam opadł swoim ciałem bezwładnie obok mnie.
- Wiem co czujesz - zaczął - Straciłaś jedną z bliskich osób i nie łatwo będzie przyzwyczaj się do tej pustki. Ona była puzlem w twoim życiu, dopełniała cię i tak jak wszyscy nie patrzysz na te ułożone już części tylko na te których ci brakuje. Wydaje się, że na zawsze pozostanie pustka po tej osobie w twoim sercu. I rzeczywiście. Twoje serce już zawsze potem będzie tęskniło. Wiecznie tęskniło. Żaden człowiek nigdy nie zastąpi innego człowieka choćby nie wiem jak się starał. Nigdy. Zawsze może próbować, ale to już nie będzie to samo. Zawsze i na zawsze utrata będzie bardzo bolała, chociaż z czasem przyzwyczaisz się do bólu. Jednakże i tak będzie on odczuwalny. Coraz mniej będziesz wspominać, ale nigdy nie zapomnisz choćbyś chciała. Często będą leciały ci łzy, które z czasem będziesz potrafiła powstrzymać. Wtedy pomogą ci życzliwi ludzie. A w twoim przypadku masz pełno osób które cię wspierają prawda? Wystarczy spojrzeć na nas, pięciu przygłupów, którzy przez tę parę dni sprawili że chociaż na chwilkę pojawił się na twoje twarzy uśmiech - skończył swój monolog i zaśmiał sie, a ja mu zawtórowałam - a widzisz?
- Dziękuje - wyszeptałam i się w niego wtuliłam. Pomógł mi tym swoim monologiem wiele zrozumieć. Zdziwiło mnie że ten chłopak potrafił tak dobrze dobrać słowa i stworzył tak wspaniałą wypowiedź. Nie miałam siły na dalsze przemyślenia tych zdań wypowiedzianych z jego ust. Moje powieki stawały się coraz cięższe i już po paru minutach odpłynęłam do krainy morfeusza.
- Natalia proszę cię wyjdź porozmawiamy co? Wiesz, że na mnie możesz liczyć więc wyłaź i mów co się stało - powiedział - Natalia zależy mi by ci pomóc - szepnął, jednak usłyszałam bardzo dobrze to co powiedział, Słyszałam każde słowo które szepnął w moim kierunku. Otarłam policzki i podpierając się jedną ręką wstałam z zimnej i mokrej od moich łez podłogi. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Nialla z zmartwieniem wymalowanym na twarzy. Nie czekając na to co powie wtuliłam sie w jego tors. Znów łzy bezwładnie poleciały po moich policzkach. Niall przytulił mnie do ciebie mocniej i delikatnie głaskał moje włosy.
- Powiesz? - zapytał cichutko, ledwie słyszalnie.
- Ja.. nie.. chcę... opowiadać.. bo... bo ... ja.... miałam.. taką ... przyjaciółkę... i ona... ona.... nie... żyje.... dlatego... tu .... przyjechałam.... tam było za dużo wspomnień, rzeczy, miejsc które mi o niej przypominały - wydukałam. Podniósł mnie i położył na łóżku. Sam opadł swoim ciałem bezwładnie obok mnie.
- Wiem co czujesz - zaczął - Straciłaś jedną z bliskich osób i nie łatwo będzie przyzwyczaj się do tej pustki. Ona była puzlem w twoim życiu, dopełniała cię i tak jak wszyscy nie patrzysz na te ułożone już części tylko na te których ci brakuje. Wydaje się, że na zawsze pozostanie pustka po tej osobie w twoim sercu. I rzeczywiście. Twoje serce już zawsze potem będzie tęskniło. Wiecznie tęskniło. Żaden człowiek nigdy nie zastąpi innego człowieka choćby nie wiem jak się starał. Nigdy. Zawsze może próbować, ale to już nie będzie to samo. Zawsze i na zawsze utrata będzie bardzo bolała, chociaż z czasem przyzwyczaisz się do bólu. Jednakże i tak będzie on odczuwalny. Coraz mniej będziesz wspominać, ale nigdy nie zapomnisz choćbyś chciała. Często będą leciały ci łzy, które z czasem będziesz potrafiła powstrzymać. Wtedy pomogą ci życzliwi ludzie. A w twoim przypadku masz pełno osób które cię wspierają prawda? Wystarczy spojrzeć na nas, pięciu przygłupów, którzy przez tę parę dni sprawili że chociaż na chwilkę pojawił się na twoje twarzy uśmiech - skończył swój monolog i zaśmiał sie, a ja mu zawtórowałam - a widzisz?
- Dziękuje - wyszeptałam i się w niego wtuliłam. Pomógł mi tym swoim monologiem wiele zrozumieć. Zdziwiło mnie że ten chłopak potrafił tak dobrze dobrać słowa i stworzył tak wspaniałą wypowiedź. Nie miałam siły na dalsze przemyślenia tych zdań wypowiedzianych z jego ust. Moje powieki stawały się coraz cięższe i już po paru minutach odpłynęłam do krainy morfeusza.
Obudziły mnie
hałasy dobiegające z dołu. Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na postać
leżącą obok mnie, która powoli także wyrywała się ze snu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i
spojrzałam na gramolącego się chłopaka.
Już myślałam, że Niall raczy wstać z łóżka jednak przeliczyłam się.
Blondynek tylko wymruczał coś pod nosem, obrócił się na drugi bok i przykrył
się pierzyną. Chciałam zrobić to samo, ale nie mogłam zasnąć kiedy na dole ktoś
wrzeszczał. Odgłosy przypominały, nie wiem trudno określić rodzaj tych
dźwięków. Zwlokłam się z łóżka
przecierając ręką oczy. Wsunęłam na nogi ciepłe kapcie i wyciągnęłam ręce w
przód by się rozciągnąć. Wstałam na nogi i nie poczułam żadnego bólu. Nic, moja
kostka nie bolała, mogłam chodzić, miałam świetny humor, świeciło słońce.
Jednym słowem zapowiadał się fajny dzień. Nie przytomnym jeszcze wzrokiem
spojrzałam na pokój. Szurając kapciami dotarłam do schodów. Powoli zeszłam na
dół.
- Co wy robicie? - zapytałam pół przytomnym głosem, patrząc na Harry'ego stojącego na krześle, Liama z nożem w ręku wychodzącego w kuchni, Louisa, który niewzruszony siedział na tapczanie i Zayna, który prawdopodobnie wychodził z pokoju w celu zapalenia papierosa. Harry wyglądał na przerażonego, Dopiero teraz zauważyłam pająka na środku pokoju. Starałam się powstrzymać śmiech robiąc dziwny grymas na twarzy. Nie, nie wychodziło. Widząc jego z zdezorientowaną minę wybuchnęłam. Nie mogłam złapać oddechu, a brzuch rozbolał mnie ze śmiechu. Po chwili usłyszałam za sobą brechot Horana.
- Boich się pająka? - wydukałam pomiędzy napadami śmiechu.
- To nie prawda! - zaprzeczył Harry.
- Tak? A krzesło samo prosiło żebyś na nie wszedł? - zapytała drwiąco.
- Odezwała się ta co się nie boi - podpuszczał mnie Louis wykukując zza kanapy.
- Że ja się boje? - zaśmiałam się, Lou przytaknął - Okej, gdybym się bała zrobiłabym tak? - powiedziałam piorąc pająka na ręce i klaszcząc tak, że zwierzak rozklaknął się w środku. Blee.. wytarłam maź o Harr'ego i popędziłam szybko do łazienki zmyć resztę. Usłyszałam jeszcze jęk i już mnie nie było. Zmyłam resztki ochyctwa i zaczęłam się skradać do salony żeby sprawdzić co robią chłopcy.
- Wow nieźle to wymyśliłeś.
- Banalne, ale dobre - usłyszałam głos Harr'ego.
- Zemsta jest słodka - powiedział.
- Nie przesadzajcie? - powiedzieli równo Niall i Liam. No tak oni jako jedyni wiedzieli dlaczego tu przyjechałam. Postanowiłam udawać, że nic nie słyszałam i trzasnęłam drzwiami od łazienki tak by myśleli, że dopiero z niej wyszłam. Usłyszałam jakieś szepty i weszłam do salonu. Chłopcy od zrazu ucichli.
- To co dzisiaj robimy? - zapytałam jak gdyby nigdy nic się nie stało.
- Kino ? - spytał Liam
- Uh, okej, może być.
- To co idziemy? - zapytał Harry.
- Proponuję się ubrać.
- Za 20 minut na dole - rozkazał Liam i wszyscy popędzili do swoich pokoi.
- Co wy robicie? - zapytałam pół przytomnym głosem, patrząc na Harry'ego stojącego na krześle, Liama z nożem w ręku wychodzącego w kuchni, Louisa, który niewzruszony siedział na tapczanie i Zayna, który prawdopodobnie wychodził z pokoju w celu zapalenia papierosa. Harry wyglądał na przerażonego, Dopiero teraz zauważyłam pająka na środku pokoju. Starałam się powstrzymać śmiech robiąc dziwny grymas na twarzy. Nie, nie wychodziło. Widząc jego z zdezorientowaną minę wybuchnęłam. Nie mogłam złapać oddechu, a brzuch rozbolał mnie ze śmiechu. Po chwili usłyszałam za sobą brechot Horana.
- Boich się pająka? - wydukałam pomiędzy napadami śmiechu.
- To nie prawda! - zaprzeczył Harry.
- Tak? A krzesło samo prosiło żebyś na nie wszedł? - zapytała drwiąco.
- Odezwała się ta co się nie boi - podpuszczał mnie Louis wykukując zza kanapy.
- Że ja się boje? - zaśmiałam się, Lou przytaknął - Okej, gdybym się bała zrobiłabym tak? - powiedziałam piorąc pająka na ręce i klaszcząc tak, że zwierzak rozklaknął się w środku. Blee.. wytarłam maź o Harr'ego i popędziłam szybko do łazienki zmyć resztę. Usłyszałam jeszcze jęk i już mnie nie było. Zmyłam resztki ochyctwa i zaczęłam się skradać do salony żeby sprawdzić co robią chłopcy.
- Wow nieźle to wymyśliłeś.
- Banalne, ale dobre - usłyszałam głos Harr'ego.
- Zemsta jest słodka - powiedział.
- Nie przesadzajcie? - powiedzieli równo Niall i Liam. No tak oni jako jedyni wiedzieli dlaczego tu przyjechałam. Postanowiłam udawać, że nic nie słyszałam i trzasnęłam drzwiami od łazienki tak by myśleli, że dopiero z niej wyszłam. Usłyszałam jakieś szepty i weszłam do salonu. Chłopcy od zrazu ucichli.
- To co dzisiaj robimy? - zapytałam jak gdyby nigdy nic się nie stało.
- Kino ? - spytał Liam
- Uh, okej, może być.
- To co idziemy? - zapytał Harry.
- Proponuję się ubrać.
- Za 20 minut na dole - rozkazał Liam i wszyscy popędzili do swoich pokoi.
***********************************
No i minął
cały dzień. Byliśmy w kinie na komedii, śmiesznej komedii. Chłopcy się tak
wygłupiali, że pod koniec filmu wyprosili nas z kina. Po mimo wszystko dobrze spędziliśmy czas. Poszliśmy
na lody. Oczywiście parę fanek przyczepiło się do nas jak wracaliśmy. Chłopcy
rozdali autografy, porobili zdjęcia. W końcu to ich praca. Nie miałam do nich pretensji, wręcz przeciwnie mogłam zobaczyć jak to wygląda "od kuchni". Mogłabym zaliczyć ten dzień do udanych,
ale... ale nie mogę. Teraz
siedzę na parapecie z telefonem w ręku i z łzami, które robią mokre ścieżki po
moich policzkach. Patrzę się na ten wyświetlacz i nie mogę uwierzyć. Pozornie
zwykły sms, ale wywrócił wszystko do góry nogami. Zburzył moje myśli które od paru dni tak
usilnie starałam się poukładać. Przez dłuższy czas gapiłam się bez celu na
wyświetlacz . Dlaczego? Bo te dwa niby zwykłe słowa zburzyły to co próbowałam
sobie uświadomić od kilku dni. Kto by pomyślał.. dwa słowa napisane na
klawiaturze telefonu mogą zepsuć moją psychikę? A jednak.