piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 40



"Przepraszam, że nie powiedziałam ci osobiście, przepraszam, że udawałam. Idź tam, gdzie przed wyjazdem spotkałyśmy się po raz ostatni"


Otrząsnęłam się, podchodząc do walizki. Moje policzki były mokre od  łez, a ręce trzęsły się niemiłosiernie. Co po chwilę wycierałam oczy, by pozbyć się zamazanego obrazu. Zaczęłam wyrzucać wszystkie rzeczy z walizki poszukując tej bluzki. Dokładnie pamiętam, że ją pakowałam. I w tym momencie czułam się jeszcze gorzej niż wtedy, ponieważ przyjaciele zafundowali mi powrót wspomnień w ten sposób. Przekopuję się przez tonę ubrań i nie mogę jej znaleźć. Doprowadza mnie to do szału.
Gdzie jest ta cholerna bluzka? 
Czuję jak złość we mnie rośnie i nie mogę nic na to poradzić. Znów mam ochotę wszystko rozwalić, zmiażdżyć. Nie poddałam się i włożyłam rękę z powrotem do tego plastikowego pudła. Usłyszałam kroki i jedyne co zdołałam zrobić to szybko prze kluczyć drzwi.
- Wychodzimy? - słyszę głos Harr'ego.
I kurwa, spierdalaj, proszę. 

- Nie - odkrzyczałam, modląc się żeby nie pytał o nic dalej.
- Co, czemu? - spytał i słyszę jak ciągnie za klamkę. - Otwórz drzwi, porozmawiajmy - spokojny głos odbija się w mojej głowie, sprawiając, że mam ochotę przywalić Harr'emu. Dziękuję sama sobie, że zdążyłam zamknąć dobrze drzwi.
Co się ze mną dzieje? Wcale nie mam ochoty takiej ochoty, przecież on nic nie zrobił, niech po prostu sobie pójdzie. Zaciskam szczękę i przygryzam wargę. Oddech.
- Mógłbyś przynieść mi coś ze sklepu? - staram się brzmieć przekonująco.
- Co takiego? - słyszę zdezorientowanie w jego głosie. Zaczęłam wertować w myślach produkty, czy rzeczy, których na pewno nie ma w domu.
- Mleko?
- Przecież ty nienawidzisz mleka - Kurwa, skąd on to wie?
Czemu ja tak często przeklinam?

- Ale chcę coś zrobić - Jak mam teraz myśleć o jebanym mleku, kiedy przypomniałam sobie o śmierci mojej najlepszej przyjaciółki? 
- Mleko jest - odpowiada.
- Sojowe? - wymyślam, czuję, że zbierają mi się łzy w oczach i nie będę dłużej w stanie ich powstrzymywać.
- Po co ci mleko sojowe? - Proszę tylko o skończenie tej konwersacji, czy to tak wiele? 
- Harry, proszę - mówię już błagalnym głosem i dzięki Bogu słyszę jak odchodzi. Wróciłam do zaczętej wcześniej czynności. Próbuję sobie przypomnieć czy czasem nie włożyłam jej do szafy. Ale problem jest w tym, że to nie ja wybieram wspomnienia, które do mnie wracają. Zabrałam parę głębokich wdechów, musi tu być.
I jest.
I zamiast się cieszyć zaczynam płakać jeszcze bardziej, właściwie ryczeć. Sama siebie zamykam swoją ręką. Nie chcę żeby ktoś tu przyszedł. Chwyciłam bluzkę niechlujnie do ręki, obróciłam ją parę razy. Zauważyłam w środku napis, więc biorę ja bliżej i widzę sporą wiadomość.

"Kurwa mam nadzieję, że to szybko przeczytasz. To jest jedyna rzecz, którą mogłam dać ci bez obawy. Nie miała ci przynieść jebanego szczęścia na egzaminie. Nie byłabyś zadowolona, że tak klnę, ale ja pierdole, uwierz sytuacja tego wymaga. Nie mogę ci tu wszystkiego napisać. Przepraszam, że nie powiedziałam ci osobiście, przepraszam, że udawałam. Idź tam, gdzie przed wyjazdem spotkałyśmy się po raz ostatni"

Nie mogę uwierzyć. Jak mogłam nie zobaczyć takiej dużej wiadomości przez tyle miesięcy? Co to wszystko znaczy?
Za co ona do cholery przeprasza?
Próbuję sobie wszystko ułożyć w głowie, ale to trudne, gdy nie pamiętam większości tego okresu.
Gdzie ja się spotkałam z nią przed wyjazdem?  
To moja wina, nieważne o co chodzi to moja wina, powinnam była to przeczytać dużo wcześniej powinnam była od razu znaleźć to miejsce. Teraz zostaje z setką pytań i najgorsze jest to, że nie mam osoby, od której mogłabym się czegokolwiek dowiedzieć.
Co jeśli ona potrzebowała mojej pomocy? 
Siadam na środku pokoju z jej bluzką w rękach i już nie płaczę i ręce mi się nie trzęsą. Po prostu myślę, o tym jak bardzo zawaliłam.

*Oczami Niall'a*

Zastanawiałem się co zrobić. Nie miałem wiele opcji do wyboru, chociaż scenariuszy w mojej głowie było naprawdę dużo. Mógłbym pójść do niej i porozmawiać i mógłbym też ominąć ją szerokim łukiem, pozostając w tym pokoju lub opuszczając dom. I przez sposób jaki wyszła i odeszła bez słowa odpowiedź na moje pytanie była jasna. Musiałem wiedzieć co teraz myśli, niezależnie od tego co to było. Wstałem, odkładając gitarę. Skierowałem się do jej pokoju, myśląc co zamierzam jej powiedzieć.
Nie powinna słyszeć tej piosenki, prawda?Nawet jeśli jest o niej samej, nie miała jej usłyszeć. Zatrzymuję dłoń na klamce.
Powinienem zapukać? 
Decyduję się na bezczelne wejście. Szarpię za klamkę i jestem zdziwiony bo drzwi są zamknięte.
Po co miałby zamykać drzwi? 
Im bliżej jestem tym więcej pytań nasuwa mi się,
- Harry, spierdalaj! - moje oczy otwierają się szczerzej, bo słyszę w jej głosie załamanie.
Jeżeli Harry coś jej zrobił...
- Natalia? - mówię, ponieważ wiem, że jakbym zaczął od "co się stało?" w życiu nie wpuściłaby mnie do pomieszczenia.
- Niall, mógłbyś sobie pójść? - tym razem jej ton jest zupełnie inny, moje serce biję szybciej, obmyślam taktykę jak sprawić by wpuściła mnie do środka, ale nic nie przychodzi mi do głowy.
- Chciałbym porozmawiać - szepnąłem.
- Nie wiem czy mam ochotę rozmawiać. - biorę głęboki oddech i opierając się o drzwi zjeżdżam po nich i siadam na podłodze.
- Cóż, możemy pomilczeć - chcę wiedzieć co myśli i czuję, chcę wiedzieć co się stało, ale w sumie sam nie wiem czy chcę teraz rozmawiać. Słyszę, że podchodzi do drzwi i powtarza moją wcześniejszą czynność. Dałbym dobie rękę uciąć, że teraz prawie stykamy się plecami. A to, że podeszła bliżej daje mi ogromną satysfakcje. I faktycznie przez dłuższy czas nie rozmawiamy. Potem słyszę głęboki wdech.
- Niall? Jesteś jeszcze tam?
- Jasne ks... jasne - nie wiem czemu tak często mam ochotę nazywać ją księżniczką, chociaż wiem, ale nie wiem czemu nasuwa mi się to na usta.
- Też chciałabym pogadać - mimowolnie się uśmiecham. Wstajemy prawie, że równo i drzwi otwierają się przede mnie.
I cholera to najgorszy widok świata. Ma podpuchnięte oczy i makijaż zaschnięty na policzkach, rozczochrane włosy i czerwony nos. Nie myślę nawet co robię, tylko przytulam ją mocno do siebie. I tak mógłbym trwać wiecznie. Cieszy mnie fakt, że ona wcale nie chcę zaprzestać tej czynności. Popycham ją lekko do środka i zamykam drzwi. Nie chcę kolejnej awantury z chłopakami.
Cholera, pieprzyć ich.Zdaję sobie sprawę jak bardzo ona chce żeby pozostała taka cisza i jeżeli to ma oznaczać, że będziemy wtuleni w siebie to ja też tego bardzo chcę.
- Bardzo chciałbym ci coś powiedzieć - mówię w jej włosy i chyba mam nadzieję, że nie usłyszy. Bo nie jestem gotowy, nie jestem prawda? - ale nie mogę - mówię jeszcze ciszej całując ją w czoło.
- To okey, Niall, to okey... - słyszę i jestem jeszcze bardziej zdziwiony niż powinienem, ale ona wciąż przytula się do mnie, a ja nie mam zamiaru kazać jej przestać.

*oczami Liam'a*

- Odbierz ten cholerny telefon! - krzyczę sam do siebie i zadaję sobie sprawę, że to z pieprzonej bezsilności. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału, a najbardziej to, że pozostawiła mnie bez żadnych informacji, wyjaśnień czegokolwiek. Czy to takie łatwe przekreślić tyle czasu? I chciałbym w tym momencie usłyszeć jej głos, nie ważne co by powiedziała. Chciałbym po prostu wiedzieć, że wszystko jest w porządku. Jestem tak cholernie zły, ale martwię się o nią. Jest bezpieczna? Mam setki scenariuszy w myślach, ponieważ nie zostawiała by mnie bez powodu, prawda? 
Daniell, to właśnie zrobiłaś kurwa! 
Karcę się w myślach, ponieważ sam gubię się pomiędzy gniewem, bezsilnością a troską. Mam ochotę przeklinać tą dziewczynę w niebo głosy. Zostawiła mnie w takiej sytuacji. Powoli godziłem się z stanem Natalii i kurde, ostatnia rzecz o jakiej bym pomyślał to właśnie to. Objechałbym pół świata gdybym tylko wiedział, że to odpowiednie. Ona może potrzebować odpocząć ode mnie. Ale przez sytuacje z Natalią miała wystarczająco czasu by pobyć sama ze sobą.
I być może poczuła się samotna? I to moja wina. Ale jesteśmy dorosłymi ludźmi! Potrafimy rozmawiać, wyjaśniać. Chciałbym wiedzieć wszystko, tak jak zawsze wiedziałem. Tworzyliśmy, coś co opierało się na zaufaniu, wsparciu. Jeżeli jest w ciężkiej sytuacji, nie chcę aby tak było, ale kurde to choć trochę by zaspokoiło moje obawy przed tym, że nic do mnie nie czuje to czemu mi tego nie powiedziała? Nie ufała mi wystarczająco żeby wiedzieć, że ją w tym wesprę niezależnie od tego co by to było. Ale czy to oznacza, że nigdy tak naprawdę mnie nie kochała?
Czy to oznacza, że wierzyłem w coś co tak naprawdę nie istniało?
Usłyszałem dźwięk sms. Moja nadzieja na to, że to właśnie ona rośnie do momentu, gdy włączam wyświetlacz. Na ekranie pojawia się dobrze znane mi imię, ale nie cieszy mnie tak bardzo jak powinno.

"Jestem w Londynie. Znajdziesz dla mnie choć trochę czasu? - Sophia" 

Piszę nie i już mam wysyłać, ale coś mnie powstrzymuję. Nie powinienem zaniedbywać przyjaciół, których nie widzę na co dzień. Zwłaszcza, że chciałbym pogadać i wygadać się komuś kto zachowa to dla siebie. Bo ona jest z daleka od moich problemów, wysłucha tego tak jak opowieści z książki i będzie mogła spojrzeć na to obiektywnie. Gratuluję sam sobie za to, że jeszcze potrafię analizować sytuacje w ten sposób.

"Jasne dla ciebie zawsze" 

Odpisuję i wychodzę z domu. I znów każda myśl przepełniona jest Daniell i mam dosyć, ponieważ nawet nie wiem, czy moja Daniell jest wciąż moja.

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 39


"Gdzie, ona, kurwa, jest?"

*oczami Niall'a*

- Cześć wszystkim - powiedziałem wchodząc do kuchni. Usłyszałem przywitanie z ust z każdego z chłopaków i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wsunąłem się na wysokie krzesło i chwyciłem bułkę z talerza Zayn'a.
- Nie za dobrze? - powiedział unosząc jedną brew ku górze, a ja zaśmiałem się, biorąc gryza kanapki.
- Mieliśmy strasznie długą przerwę w pracy - stwierdził Louis, tak jakby nikt nie był tego świadomy, choć wszyscy dobrze wiedzieliśmy jak bardzo zawiedliśmy fanów.
- Widocznie nie wszyscy - wzrok Liam'a padł na mnie, a ja zakrztusiłem się śniadaniem. Przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem zdezorientowany na Zayn'a. Jego oczy były szeroko otwarte, i patrzył na mnie z przerażeniem, a ja zacząłem się zastanawiać o co mu chodzi.
- Co? - wykrztusiłem.
- Co masz na myśli? - zagadał Harry przeczesując ręką włosy. W pomieszczeniu zrobiła się napięta atmosfera, a ja nie miałem pojęcia co się stało.
- Oh, nic - odpowiedział, a ja jeszcze bardziej zdziwiony powróciłem do jedzenia, by nie sprowadzać, żadnych podejrzeń na siebie. Nie rozumiałem, co do końca miał na myśli Liam i czy jeżeli wiedział by o tym, że nagrałem piosenkę, wściekł by się? Co spowodowało, że spojrzał na mnie tym jego spojrzeniem, które świadczy nie, o byciu zły, ale zwiedzonym. I poczułem się okropnie, ponieważ jeszcze nigdy nie doświadczyłem takiego czegoś z jego strony.
- Gdzie Natalia? - Liam, oglądał się po pokoju, poszukując jej wzrokiem.
- Śpi u mnie w pokoju - odparłem szybko, a Payne podniósł jedną brew do góry.
- Przecież wiesz, że ma sobie wszystko sama przypomnieć! - warknął, a ja zupełnie nie rozumiałem oskarżanie rzuconego w moją stronę.
- Czy ty sądzisz, że ja ją zmusiłem? - spytałem i widziałem, że to nie chodziło, o to, że ona była w moim pokoju. Liam po prostu miał o coś do mnie żal, a ja nie miałem pojęcia o co.
- Sama by nie przyszła, przecież cię nie zna. - odwarknął. Kurwa, ała.
- Czy ty siebie słyszysz? Jak miałem ją zmusić do zaśnięcia w moim pokoju, zwariowałeś? - patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Jak to się stało?
- Przyszła i powiedziała, że przypomniała sobie..
- Przypomniała? - wtrącił się Louis.
- Miałeś zamiar nam o tym powiedzieć?!- tym razem odezwał się Harry. Czułem się, sam przeciwko im wszystkim.
- Tak, ja po prostu..
- Ty, co?
- Zejdźcie z niego - Dziękuje Zayn.
- Przypomniała sobie kawałek, dosłownie małą część, sytuacje, jak pstrykałem jej zdjęcia, nic wielkiego. Czuła się źle, dlatego przyszła. Chciała porozmawiać i zasnęła, tylko tyle. - dokończyłem. Westchnąłem, patrząc na reakcje Liam'a i nie powiedział nic. Usta mi drżały, czułem jakbym tłumaczył się z jakieś zbrodni, ale przecież nie zrobiłem nic.Przełknąłem głośno ślinę. Zastanawiałem sie, co się z nami stało? Gdzie się podziała przyjaźń i całe wielkie wsparcie? Gdzie się podziało jeden za wszystkich wszyscy za jednego? Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak bardzo ta sytuacja nas oddaliła od siebie. Gdzie się podziało to co tworzyliśmy od lat?
- Jest dobrze Horan, po prostu nie mniej sekretów - odezwał się Harry. Prychnąłem. Był ostatnią osobą z tego pomieszczenia, która mogła zarzucić mi taką rzecz.
- Ja? Sekretów? - pokiwałem przecząco głową.
- O co ci chodzi?
- Będziecie się teraz kłócić i wypominać wszystko? - spytał Zayn, był najbardziej opanowany z nas wszystkich.
- Nie no proszę, wygarnij mi wszystko co wiesz! - Poczułem ukłucie w klatce piersiowej, więc próbowałem złapać oddech. Nie chciałem, by któryś z nich pomyślał, że symuluję, by oddalić temat, dlatego najzwyczajniej w świecie wstałem i wyszedłem z kuchni. Oparłem się na komodzie i wzięłam kilka wdechów. Ból ustąpił, a ja byłem przekonany, że to się więcej nie powtórzy. Wyprostowałem się i zobaczyłem jak Natalia wchodzi do kuchni. Po mimo tego, że cholernie chciałem ją przywitać, nie zamierzałem wracać do pomieszczenia.Po prostu patrzyłem jak znika za ścianą i poszedłem do góry, zastanawiając się co właściwie przed chwilą się stało.

*oczami Natalii*

Weszłam do kuchni szurając skarpetkami. Chwyciłam pierwszy lepszy kubek i nalałam sobie wody. Odwróciłam się opierając się na blacie.
- Coś się stało? - spytałam, patrząc na twarze chłopców. Nie miałam pojęcie skąd, ale miałam naprawdę dobry humor. Po raz pierwszy od dawna spałam bardzo dobrze. I miałam na tyle dobre samopoczucie, by nie martwić się o włosy sterczące w każda stronę.
- Nie - powiedział ciepło Liam podchodząc do mnie i całując mnie w czoło. Zmarszczyłam brwi, ale uśmiechnęłam się.
- Masz ochotę coś dzisiaj porobić? - usłyszałam głos Harr'ego, więc obróciłam się w jego stronę. - Może pójdziemy do parku, na lody albo coś na co masz ochotę? - był taki delikatny. Czułam się jakby obchodził się ze mną jak z jajkiem.
- Harry.. to chyba nie jest dobry... - znałam zakończenie tego zdania i nie potrzebowałam go usłyszeć. Po co miałabym siedzieć kolejny dzień w czterech ścianach? Prawie zapomniałam jak ten świat wygląda.
- Jasne, czemu nie? - uśmiechnęłam się, upijając kolejny łyk. Zayn spiorunował Harr'ego wzrokiem, a ja zaczęłam się zastanawiać czy ta ich "przyjaźń" opisywana w gazetach jest prawdziwa. - Ubiorę się tylko i możemy iść - przytaknął.
- A śniadanie? - Ugh, Liam, poważnie? Chwyciłam jabłko wychodząc z kuchni. Dość w szybkim tempie znalazłam się na górze, więc musiałam wsiąść kilka głębokich oddechów by mieć pewność, że świat nie zacznie wirować mi przed oczami. Zauważyłam uchylone drzwi do pokoju Niall'a. Siedział przy oknie delikatnie szarpiąc za struny od gitary. Pierwsze nuty jakieś piosenki rozbrzmiały w pokoju, a po chwili dołączył do nich jego głos. I cholera, już wiem czemu fanki tak szaleją za nim.

I don’t ever ask you
Where you’ve been
And I don’t feel the need to
Know who you’re with
I can’t even think straight
But I can tell
That you were just with him
And I’ll still be your fool
I’m a fool for you

*oczami Niall'a*

Miałem ochotę rozpłakać się jak małe dziecko śpiewając kolejne słowa mojej piosenki. Literki układały się w słowa, a słowa w wersy, a wersy w zwrotki i wydawałoby się, że to kolejna zwykła piosenka. I prawdopodobnie dla kogoś poza mną była. Przełknąłem głośno ślinę, biorą wielki wdech, by zacząć kolejny wers. Skończyłem pierwszą zwrotkę słysząc oklaski za sobą. Natalia.
- Wow, Niall naprawdę wow - mówiła pomiędzy klaśnięciami, a ja, cóż miałem ochotę rzucić się na nią, mówiąc, że to właśnie piosenka o niej, dla niej. Wycałować ją i patrzeć na niej uśmiech, a jedyne co mogłem robić to właśnie patrzeć na jej rozpromienioną twarz. I musiało mi to wystarczyć. - To dziewczyna musi być wyjątkowa - mówi i już nie widzę tego uśmiechu na jej buzi.
Cholera, Ty jesteś tą dziewczyną. - pomyślałem,ale odsuwam wszystkie nieprawdopodobne historię i wracam do rzeczywistości zastanawiając się co odpowiedzieć.
- Jest - wymusiłem uśmiech i odwróciłem wzrok, ponieważ wiem, że mogłaby się czegoś domyślić. Nie potrafię wytrzymać i podnoszę głowę, ale jej już nie ma. A ja pomimo tego, że ten dzień się dopiero zaczął, błagam już o noc.

*oczami Natalii*

Pstryk i prawie wszystkie odpowiedzi na moje pytania uzyskane. Nie wiem czemu czuję ból w sercu na myśl o tym, ze Niall ma już swoja wyjątkową dziewczynę i to nie jestem ja. I to nigdy nie byłam ja i prawdopodobnie nie będę. A wszystkie jego gesty są po prostu przyjacielskie.
Dziewczyno, na co ty liczyłaś? - Skarciłam się w myślach.
Czemu wyszłam z jego pokoju? Przyszłam pogadać, zacząć dobrze dzień, nie wiem. Im więcej rozmyślam, tym bardziej uświadamiam sobie jak wiele nie pamiętam. Nie mam z kim tego obgadać. Oni nic nie chcą powiedzieć, a ja nie wiem czy chcę czytać pamiętnik. Mam mętlik i jedyną osobą, której teraz potrzebuje jest Samanta.
Gdzie, ona, kurwa, jest?
Znów nie potrafię opanować gniewu. Już nawet moje myśli nie są poskładane i wszystkie zdania w mojej głowie brzmią głupio. Czuję, ze robię się czerwona na twarzy i cholera, ma ochotę przeklinać w niebo głosy. Podchodzę do biurka i biorę z niego telefon. Nie zastanawiam się nawet kto jest jego właścicielem. Puszczam go, a ten spada z hukiem na podłogę i rozpada się na kilka części. Czuję się jakbym przenosiła się w czasie. I naglę widzę tą całą sytuacje z kiedyś.

"Domowy telefon spadł na podłogę i z hukiem rozpadł się na kilka części. Łzy mimowolnie popłynęły po moich pokrytym różem policzkach, zostawiając po sobie czarny ślad od tuszu i kredki do oczu. Usta zaczęły drżeć, wydając dziwne dźwięki, do których trudno znaleźć odpowiednik wyrazów dźwiękonaśladowczych. Przestałam panować nad moim ciałem i bezwładnie opadłam na kanapę, która na szczęście spoczywała tuż za mną. Schowałam głowę w dłoniach, lekko pochyliłam się, opierając łokcie na kolanach i płakałam. Strumień łez płynął, robiąc zabarwioną kałużę na panelach. Moja świadomość kategorycznie odrzucała od siebie zdobyte informacje. Choć wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała je dopuścić. Nie chciałam tego wiedzieć. Cóż, śmierć, nie jest rzeczą o której dowiadujemy się codziennie. Po mimo tego, że jest ona czymś co zdarzy się każdemu z nas, bez wyjątku. Nie da się od niej uciec, czy sprawić by sama odeszła. Choć tak by było prościej. Zamknąć się w świecie fikcji, gdzie postać w bajce prosiła, ubrano na czarno faceta, o jeszcze kilka lat na ziemi i pewnie właśnie dla tego wbiliśmy sobie, że możemy jej uniknąć. Samanta. [...]"

Już się nie zastanawiam gdzie jest, choć myślę, teraz gdy wiem wolałabym to robić wiecznie.
Ona nie żyje.