piątek, 28 marca 2014

Rozdział 31


"nikt z nich nie zapytał jak ja sie czuję, czy sobie z tym radzę"
                                                                  
*oczami Natalii*
- Niall? - spytałam delikatnie chwytając chłopaka za ramię. Mruknął coś pod nosem i zepchnął moją rękę. - Coś zrobiłam nie tak? - Spytałam próbując obrócić chłopaka przodem do siebie. Moje starania były próżne. Moje siła nie mogła się równać jego.
- Nie potrafisz tego dostrzec. - szepnął ledwie słyszalnie.
- Może mi pomożesz?
- Nie uważasz, że już za dużo razy starałem się zdziałać coś dobrze, a wychodziło jak zwykle? - zadał pytanie. Nadal nie widziałam jego twarzy. Oprócz tego, że stał  do mnie tyłem, na dworze panowała straszna mgła. Ledwo można było dostrzec elementy przyrody tu panujące. Nawet nie wiedziałam dokładnie na jakiej ulicy się znajduję. Widziałam tylko, że stoję obok drzwi, były ciemne, ale nie potrafiłem określić ich dokładnego koloru. Obraz zamazany biała farbą.



- O czym ty mówisz?
- Widzisz to powinno działać w dwie strony.
- Nie rozumiem.
- Oczywiście, że nie rozumiesz inaczej by nie było tej rozmowy, prawda? - lekko się zaśmiał. W jego mowie można było dostrzec coś zupełnie innego, nowego. Nie potrafiłam tego do niczego porównać. Po prostu wszystko wychodzące z jego ust wydawało się być pretensją rzuconą w moją stronę.
- Wyjaśnij - poprosiłam. Miałam mieszane uczucia. Nie potrafiłam określić czego tak właściwie oczekuję. Zawsze bałam się poznać prawdy, bałam się, że ktoś stawi moje wady ponad wszystko, że zauważy te wszystkie moje negatywy.
- Jeśli ty jesteś dla kogoś ten ktoś powinien być dla ciebie.
- Nie może tego powiedzieć mi normalnie? Bez zbędnych wstępów? 



- Nie umiesz się domyśleć tak normalnie? Bez zbędnych wstępów?
- Nie pogrywaj ze mną, nie gramy w jakąś durną grę! - krzyknęłam. Byłam zdezoriętowana, może tak naprawdę nie gadałam z tym Niall'em, którego znam?
- Całe życie do gra.
- Skończ z tymi aluzjami! - ponownie uniosłam swój głos. Dziwiło mnie jego podejście do sprawy. To całkowite opanowanie. Zaśmiał się lekko, ponownie zresztą.
- Wiesz, jak moi rodzice się czuli jak opuszczałem ich dom? - spytał, miałam wrażenie, że chciał mnie zbić z tropu, lub na niego wprowadzić?
- Możesz nie zmieniać tematu?
- Mama krzyczałam, płakała. Brat stał w koncie, w którym ja zawsze odbywałem swoje kary, jakby obwiniał się za to że moi rodzicie tak cierpią. A wiesz co zrobił ojczym? Ha, wręczył mi dwadzieścia złoty, podał walizkę do ręki i otworzył drzwi. Nie powiedział, nawet że będzie tęsknił. Wiesz którą ze stron to wszystko bardziej bolało? - Nie zareagował na moje pytanie i dalej opowiadał swoją historię.
- Czy to ma w ogóle coś do rzeczy?
- Jedź jak najdalej możesz, goń z marzeniami tylko, nie zdziw się kiedy, ci którzy myślałaś że będą do końca odsuną się od ciebie. Zacznij nowe życie, ale nowe życie to też nowe osoby, nowe fałszywe twarze. Jeśli chcesz być kochana to kochaj - szepnął. Odwrócił się do mnie, z jego oczu lały się miliony łez. W ręku trzymał mój bilet do Berlina. Przełknął głośno ślinę. Rzucił papierek pod moje nogi i odszedł, zanikając za mgłą. Zostawiając mnie ze swoimi aluzjami i masą pytań które mogłabym mu zadać. Rozpłynął się, na zawsze?

*oczami Harr'ego*

Kroczyłem ponownie tak dobrze znaną mi uliczką Londynu. Wypełnioną tymi specyficznymi kamyszkami, które po co chwila kopał jakiś przechodzeń. Jak zawsze od miesiąca skierowałem się w stronę Clary domu.





Sam dokładnie nie wiedziałem po co to robiłem. U niej było jakoś inaczej. Nie wyczuwałem ten napiętej atmosfery. Nie czułem czterech wzroków prześwietlających mnie na wylot. W naszym domu w powietrzu unosiły się pretensje kierowane do mnie. Sam wiedziałem, że zawiniłem. Jednak bolało, że nikt z nich nie chciał poznać mojego zdania na ten temat. Nikt nie chciał wiedzieć mojej opinii. Nikt nie chciał słuchać mojego wytłumaczenia. Bez skrupułów postawili na mnie krzyżyk. Zachowują się jakby byli pewni, że jestem cholernym skurwielem i że potrafię zrobić to wszystko, bez żadnych wyrzutów sumienia. Najbardziej mnie dotknęło to, że nikt z nich nie zapytał jak ja sie czuję, czy sobie z tym radzę. Bo prawda jest taka, że nie umiem przyjąć do widomości tej myśli, że z nią nie jestem, że nie potrafi mi wybaczyć, że nie to wszystko moja wina. Każdego dnia staram sam sobie wytłumacz moje zachowanie. Rozważam wszystkie czynny i zastanawiam się czemu postąpiłem tak a nie inaczej. Nie znam odpowiedzi. Zawsze wydawało mi sie, że wiem co robię. Cóż, teraz rozumiem. Zgubiłem się w tym dorosłym świecie. Nadusiłem czerwony dzwonek. Otworzyła drzwi delikatnie się do mnie uśmiechając. Jak zwykle podała mi filiżankę herbaty i kazała usiąść przy telewizorze. Nigdy nie gadaliśmy o niczym konkretnym, właściwie wydaje mi się, że nie mieliśmy tematów do rozmów. Czasami coś wspomniała o byłym miejscu zamieszkania, ja o pracy w zespole, ale nigdy jakoś nie mogliśmy wszystkiego złożyć w całość. Na początku wydawało mi się, że to jest to, że tęskniłem za nią, że w końcu mam to co chciałem. Żmudne wrażanie. Tak faktycznie tęskniłem, strasznie tęskniłem, ale za tamtą osobą, za tym kim była, nie za tą osobą co obecnie siedziała przede mną opowiadając o butach, które ostatnio sobie kupiła. Znów grzecznie podziękowałem za herbatę i odłożyłem kubek do zlewu. Wymyśliłem jaką wymówkę, że muszę iść i wyszedłem praktycznie się z nią nie żegnając. To takie dziwne, bo jeszcze nie dawno myślałem, że w jakimś tam stopniu może mi zastąpić Natalię. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że jej sie nie da zastąpić. Była jedyna w swoim rodzaju. Usłyszałem dźwięk telefon. W moich uszach rozbrzmiały pierwsze nuty "Moments". To takie dziwne, że nadal mam tą piosenkę ustawioną jako główną. Ale prawda jest taka że, życie to moment. Na widok osoby do mnie dzwoniącej moje źrenicę się rozszerzyły.
- Lou? - Spytałem do słuchawki zdziwiony. Zacząłem się kierować w stronę domu.
- Musimy pogadać. - stwierdził.
- Jasne, kiedy zechcesz. - oczywiście, że brakowało mi rozmów z przyjaciółmi. Nie jestem robotem, żeby żyć odizolowany od bliskich mi osób.
- Teraz, Harry to ważne. Wszyscy chcemy pogadać. - zatkało mnie. Cieszyłem się jasne, ale bałem się, że to nie wróży nic dobrego.
- Jasne, już idę do domu - szepnąłem.
- Pośpiesz się, to nie może czekać - jeszcze bardziej sie wystraszyłem, czując, że to coś nie dobrego. Może być coś gorszego od jej wyjazdu? [...]


- Tak? - spytałem wchodząc do domu jak oparzony. Jak najszybciej starałem się przemieścić z jednego końca Londynu na drugi.
- Natalia musi tu wrócić, rozumiesz? - usłyszałem załamany głos Liam'a.
- Czemu mi to mówicie? - Byłem jeszcze bardziej zaskoczony wypowiedzią Liam'a niż telefonem od Lou.
- Bo po mimo wszystko nadal cię kocha i pewnie czeka na te głupie przeprosiny od ciebie - wtrącił Zayn.
- Nie sądzę, żeby chciała mnie wysłuchać - odparłem.
- Harry, ona nawet nie zna niemieckiego, a ja dałem słowo jej mamie, że się nią zajmę. - nie przekonywała mnie jego grobowa mina czy powaga w głosie, czułem, że chodziło o coś innego, ale z jakiś powodów, nie chcieli mi o tym powiedzieć.
- Więc? - w odpowiedzi otrzymałem zaklejoną kopertę. - I będzie jak dawniej?
- Dziwie się że ty dawno jej nie przeprosiłeś - usłyszałem szept.
- My cię nie zmuszamy, rób to co uważasz za słuszne. [...] 



środa, 26 marca 2014

Liebster Awards

Dziękuję za nominacje od http://little-storyxx.blogspot.com :).


Pytania:

1. Jak masz/macie na imię?
Oktawia. Zdecydowanie nienawidzę tego imienia.

2. Która klasa?

1 gimnazjum.


3. Od ilu lat zajmujesz/zajmujecie się pisaniem/blogowaniem?


Od ponad roku.


4. Twoim/waszym zdaniem jakie są 2 najwartościowsze cechy u człowieka?


Szczerość, odwaga.


5. Największy lęk?


Przed utratą bliskich mi osób.


6. Książki czy filmy?


Filmy.

7. Twoje/wasze hobby?


Pisanie tego bloga.


8. Jeśli napisaliby twoją biografię, to byłaby ona nudna, czy ciekawa? Dlaczego?


Być może ciekawa, jednak chyba nie mnie to oceniać. Wplątałam się w życiu już w tyle sytuacji, że raczej do monotonnych opowiadań by nie należała.


9. Najgłupsza rzecz, jaką zrobiłaś/zrobiłyście w swoim życiu?


Odeszłam od ważnych dla mnie osób. 


10. Do jakich fandomów należysz/należycie?


5sosfam, directioner, lovatic, vampette oraz mixser.


11. Największy wzorzec do naśladowania dla ciebie/was?


One Direction, zdecydowanie. 


Nie mam raczej czasu na czytanie blogów, więc niestety nikogo nie będę nominować, za co z góry przepraszam. 


Informacja: Rozdział jest w trakcie pisania i ma się dobrze tak myślę! haha :).
Pojawi się prawdopodobnie w sobotę bądź w niedziele.
Jeżeli macie pomysły na dalsze losy bohaterów, to piszcie w komentarzach, na pewno wezmę do serca wasze wskazówki i kto wie może właśnie czytając dalej mojego bloga, będziesz widzieć że to z twojego pomysłu skorzystałam?

+ Jeżeli piszecie blogi również możecie je zamieścić w komentarzach, obiecuję, że na każdego z nich wejdę. :)
To tyle, do zobaczenia czy coś. :)!

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 30



"Przecież nie wtrącam się w życie żadnego z was od jakiegoś miesiąca!"

- Natalia! Co ty do cholery robisz?
- Niall?  Co ty tu robisz? - Spytałam zdziwiona. Byłam pewna, że wszystko zaplanowałam tak by nikt się nawet nie dowiedział, że wyjechałam. Staranie ułożyłam sobie plan w głowie i solidnie go wykonałam. Jak widać na darmo.
- Naprawdę, zrobiłabyś to? - spytał głęboko oddychając, byłam przekonana, że biegł parę dobrych przecznic by mnie zatrzymać.  Utrudnił wszystko. Chciałam odejść, bez zbędnych pożegnań, tylko po to by nie cierpieć, nie musieć słuchać ich rad na ten temat. Przyjęłam samolubne podejście, ale równie dobrze by im to wyszło. Harry zapewne skakał by z radości, nie musiał by patrzeć codziennie na mnie, a ja w końcu mogłabym zapomnieć o imprezowym Harry'm, a zacząć wspominać tego, którego poznałam na początku.
- Co?
- Wyjechałabyś, tak? Bez konkretnej przyczyny, zniknęłabyś od tak, po prostu?
- ja..
- Bez cholernego pożegnania!? - krzyknął. W tamtym momencie zauważyłam łzy w jego oczach, idealne rysy twarzy układały się w zawiedzenie i zdziwienie. Jakby nie mógł uwierzyć, że mogłabym zniknąć. Przeszedł mnie dreszcz, a moje usta zaczęły drżeć. Nigdy wcześniej nie zastałam takiego widoku. Było dla mnie nie realne, żeby Niall Horan, mógł być na tyle smutny by płakać. Emitowała od niego tak pozytywna energia, że nie wyobrażalne było nawet pomyśleć, że mój czyn, który wydawał sie dla mnie najlepszym rozwiązaniem, wywołał u niego łzy. 



- Ja.. po prostu uznałam, że tak będzie lepiej - przełknęłam głośno ślinę.
- Lepiej? Dla kogo, co? - spytał - Dla ciebie? Powiedz, pomyślałaś przez chwilę, jak my byśmy się poczuli jak dowiedzielibyśmy sie po fakcie, że jesteś w Berlinie, co?
- Nie pomyślałam - westchnęłam - Nie chciałam wam siedzieć na karku, rozumiesz?
- O czym tu mówisz, równie dobrze mógłbyś znaleźć prace w Londynie!
- Boże, nie chciałam po prostu widzieć go! Rozumiesz? Nie chciałam patrzeć na jego idealne życie beze mnie, kiedy moje rozsypuję się na kawałeczki. Nie mogłam uwierzyć, że to go przestaje obchodzić, że przestałam go obchodzić ja sama. - ściszyłam ton głosy, wzdrygnął się.
- Lepiej było uciec, niż przejść to wszystko z moją pomocą, z naszą? - Spytał spokojniej.
- A łatwiej jest spoglądać na to wszystko, czy po prostu wyjechać?
- Łatwiej, nie znaczy lepiej - stwierdził. - Z tym trzeba się zmagać, z problemami. Nie da się od nich uciec, Liam by wysłał za tobą stu detektywów i by kazał przyprowadzić się z powrotem. Na tym polega przyjaźń. Żeby zostać z kimś, być zawsze, a przede wszystkim szczerość. To, że Harry obdarował cię kłamstwem, nie znaczy, że my także na nie zasługujemy.
- Natalia Grogsvort proszona o pokierowanie się do odprawy.
- Ja muszę już iść - szepnęłam ze łzami w oczach.
- Nie wierze, po prostu nie wierze.. - spojrzał na mnie ostatni raz i obrócił się w przeciwnym kierunku. Odszedł, ani razu się nie obrócił i zniknął z moje pola widzenia. Dopiero teraz pomyślałam o tym, co się stanie jeśli to był ostatni raz kiedy go widziałam? Co jeśli, przez mój wyjazd się wszystko popsuje. To miało pomóc, nie jeszcze bardziej wszystko skomplikować.  [...]

*oczami Harr'ego*

- To wszystko twoja wina! - usłyszałem krzyk co automatycznie sprawiło, że się obróciłem.
- O co ci chodzi? Przecież nie wtrącam się w życie żadnego z was od jakiegoś miesiąca! - również podniosłem głos, zastawiając się o co może chodzić blondynowi. Był podenerwowany, jego ręce się trzęsły, a wyrazy z jego ust wychodziły, jakby z poszarpanej struny.
- O co mi chodzi, o co mi chodzi? - prychnął.
- Nie to ja mam kurwa o coś do ciebie pretensje. - powtórzyłem jego gest. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Po ostatnich wydarzeniach odsunąłem sie od tego wszystkiego. Stworzyłem niewidzialną ścianę między nami wszystkimi. Oddalałem się od nich. Wydawało mi się, że nie przejęli się brakiem mojej obecności.  Teoretycznie mnie nie było w domu, praktycznie siedziałem w ogrodzie popijając whisky. Nikt nie zauważył, że ktoś się błąka, albo po prostu nikt nie chciał widzieć. W ich oczach jestem imprezowiczem, ha! Wielki Harry Styles, jak on by mógł się stoczyć? Pozory mylą, a ja za bardzo nie umiem się przystosować to tego co się dzieję. Do obojętności. A przed wszystkim do straty jedynych i najważniejszych ludzi w moim życiu.
- Przez ciebie - bardziej szepnął niż powiedział. Jego głos wydawałby się tracić siły, a w jego oczach widniały łzy. Przełknęłam głośno ślinę, co ja zrobiłem? Nie pewnie do niego podszedłem i jedną ręką objąłem.
- Co ja zrobiłem? - Zacząłem się zastanawiać, czy nie stałem się jakimś tyranem, który nie umie robić nic, oprócz wywoływania łez u ważnych dla niego osób.
- Ona przez ciebie wyjechała, jak mogłeś ją tak skrzywdzić? - Głos mu się załamał. Spojrzałem na niego zdziwiony. Przełknąłem ślinę i odsunąłem się od niego siadając na kant łóżko.
- Co? - Wyjęknąłem. Wszystko nagle wydawało się inne. Strata jej bolała, jak sobie poradzę bez jej widywania? Bez jej opiekowanie kiedy jestem pijany? Byłem przekonany, że ona nie wie że to pamiętam. Ale dawało mi to w pewnym rodzaju siłę na dalsze dni. Jakby bez konsekwencji mogłem poczuć jej dotyk i zobaczyć zmartwienie na twarzy. Czuję się jakbym to wykorzystał. Wiedziałem, że chciała być tylko miła, ale też chciałem wiedzieć, że tęskni tak samo jak ja. Nie chciałem widzieć jak przeze mnie cierpi, wypłakując miliony białych chusteczek. Chciałem widzieć ja uśmiechniętą z tymi specyficznymi iskierkami w oczach. Sam doprowadziłem do tego, że one zniknęły. Co się stanie, jeżeli jej tu nie będzie? Co będzie z nami wszystkimi? To takie głupie przyzwyczajenie. Spójrz jak wszystko się zmienia, ktoś jest a później tego kogoś nie ma. Nie ma jej przez ciebie Harry, zacznij działać idioto.