piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 29


Ludzie zastanawiają się nad sensem życia bez osoby, którą się prawdziwie kocha.
Ja zastanawiam sie nas sensem życia z osobą która ciągle kłamie.
Człowiek się zmienia, tak często to zdanie jest powtarzane, ale tak naprawdę niektórzy nie wiedzą co ono znaczy.
Jak zmiana, dorastanie, można porównać z nagłą zmianą wszystkiego co sie miało i posiadało?
On się zmienił, nie zaczął dorastać.
Często zastanawiam się czy tak naprawdę mnie pokochał? Czy od początku miał zamiar to tak zakończyć?
Nie widziałam sensu umawiania się z kimś zupełnie po nic. Bez miłości. Wypowiadać słowa "Kocham Cię" z tą pustką. Traktować je jak dziewięć bezwartościowych literek układających sie w przypadkowy wyraz. Więc czemu to zrobił?
Podobno uczuć nie da się zmienić. Nie można z dnia na dzień przestać kogoś kochać. Widocznie jest w tym trochę kłamstwa, on mógł.

"Od ponad miesiąc Cię nie ma, tu przy mnie w łóżku. Od ponad czterech tygodni nie widziałam Cię, normalnie ze mną gadającego. Od ponad trzydziestu jeden dni nic nie ma sensu. Wszystko, nawet najmniejszy szczegół stracił swoją wartość. Chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo za Tobą tęsknie? Nie wiesz jak bardzo brakuję mi tych twoich zielonych tęczówek, w których widziałam cały swój świat. Znów chciałbym bez żadnych konsekwencji patrzeć na nie godzinami. Nadal pamiętam smak twoich malinowych ust. Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo tęsknie za ich dotykiem."

Westchnęłam odkładając pamiętnik na ławkę.

  Oczywiście że mógł. Wydaję mi się, że w pewnym sensie nie sprawiło mu to żadnych problemów. Wręcz było obojętne. Bez problemowo chodzi do barów, wybiera się na różnego typu imprezy, spotyka się ze swoją "panią z Modest'u". Często teraz widzę jak wraca do domu pijany, zalany w trupa, gada przeróżne rzeczy daleko mijające się z prawdą. Taki widok niemalże codzienny jest mi zupełnie obcy. On jest mi obcy. Nie takiego Harr'ego znałam. Nie mogę zdzierżyć kiedy mówi wtedy do mnie te wartościowe dwa słowa, dla niego być może nic nie warte. Czuję się wtedy jakby on zawsze był pijany. Jakby jego wcześniejsze obietnice, uczucia, wypowiedzi były zamazane solidną dawką alkoholu.

"Omijamy się szerokim łukiem, nie witając sie ani nie żegnając. Może to dziwne, że tęsknie tak bardzo za zwykłym "hej" czy "pa" od osoby, na która tak naprawdę powinnam być dozgonnie zła. Wybacz, nie potrafię. To, że teraz nawet nie stara się tego naprawić wykańcza mnie i w jakiejś tam części trące nadzieję, że on mógł kiedykolwiek coś do mnie czuć. "
Siedzę całe dnie w pokoju zapisując bezsensownie strony w pamiętniku, notesiku. Piszę praktycznie wszędzie gdzie się da. Piszę do niego, choć wiem, że nigdy tego nie przeczyta. Snuje jakieś durne scenariusze co by było gdyby, zamiast żyć teraźniejszością.

"Dużo ostatnio wspominam wiesz? Zazwyczaj chwilę w roli głównej z Tobą. Zebrało się ich  nie uważasz? Trochę mnie martwi to, że nie będzie ich więcej. Ale to był twój wybór, prawda? To Ty zdecydowałeś o braku mnie, nas w życiu. To Ty sprawiłeś, że znajduję się w tej całej niewiedzy. Nakarmiłeś mnie uczuciami, dałeś mi miłość, a potem jednym ruchem uciekłeś to. Odebrałeś wszystko. Widocznie Ci tak lepiej, beze mnie. Widzę, że to cię w ogóle nie boli"
Przechodzimy różne rodzaje bólów. Ludzie mówią, że ból fizyczny jest tylko przejściowy, a psychiczny wieczny. Zgadzam się z tym, wolałaby, żeby staranowało mnie stado koni czy żebym spadła z dużej wysokości, niż przeżywać tą całą sytuacje. Myślę, że to by o wiele mniej bolało. Harre'go to nie boli, jemu to po prostu sprawiło przyjemność. W końcu jest wolny. Wolny ode mnie.

"Zadręczam się tym całym brakiem zainteresowania z twojej strony, piszę to tak jakbyś był perfekcyjny. Oboje wiemy, że przegiąłeś. Ja to skończyłam, więc jak mogę mieć pretensje do Ciebie? Doprowadziłeś do tego."

"Postanowiłam o tym wszystkim zapomnieć w jakiś sposób wyrzucić Cię z mojej głowy. Chciałam aby moje myśli nie były przepełnione tylko twoją osobą, a każda czynność nie była robiona z takim bólem bez ciebie. Codziennie wkładałam tyle wysiłku by nie pomyśleć o Tobie, przez co jak się potem zoriętowałam właśnie myślałam. Byłaś w każdej sekundzie w mojej głowie, a ja nie umiałam sie tego pozbyć. Mój mózg odtwarzał twój głos jak nagrany na kasecie, a zdjęcia przewijały sie jak slajdy.  Twój śmiech był tak zabójczy że do dziś odbija mi się echem w głowie. Jak się tego pozbyć?
Nie da się tego pozbyć, nie da się pozbyć Ciebie Harry."
Namącił mi w głowie, zakochałam się, przeżyłam z nim najwspanialsze chwile życia, a potem zrobił to. Przekreślił wszystko swoim zachowaniem. Zawiodłam się na nim, a po mimo wszystko nie umiem spojrzeć na niego w inny sposób. Zawsze wydawał mi się kimś kto będzie ze mną do końca, po mimo tego, że czasami zawodziłam się na nim, chciałam się pogodzić, choć jednocześnie chciałam go zmienić. Osobę powinno się kochać taką jaka jest, ale kłamstwo? Sam kiedyś powiedział, że "Kiedy kończy się zaufanie, kończy się związek". Ja mu przestałam od jakiegoś czasu wierzyć. Starałam się oczywiście. Myślę, że bez sensu próbowałam to uratować. Wszystko waliło się na miliony kawałeczków, a sama z taką ilością byłam bezradna. Dobrze o tym wiedziałeś i ja też. Nie mogłam odpuścić, nie mogę, nawet teraz.

Najlepiej to zostawić, po prostu uciec.

- Samolot pasażerski lotu 203, do Berlin'u wystartuje, za 5 minut, prosimy pasażerów o natychmiastowe pokierowanie się do odprawy, dziękujmy - chwyciłam rączkę walizki i zaczęłam kierować się w wyznaczone miejsce.

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 28


"Jesteś moim osobistym aniołkiem"
                                    
*oczami Harr'ego*

- Chcesz to skończyć tu i teraz, na zawsze? - Spytałem upewniając się czy to nie czasem moja wyobraźnia nie płata mi figli. Uwierzyć, że te słowa wyszły z jej ust to tak jakby żyć całe życie w kłamstwie. Wydawało by sie że taka wypowiedź nigdy nie wyjdzie z jej ust, nie doceniłem jej?
- Ty to skończyłeś sam, swoim zachowaniem, swoją obojętnością - patrzyłem jak z jej oczu spływają łzy, jak kropelka za kropelką tworzą mokre ścieżki na jej policzkach, czemu nie byłem w stanie ich otrzeć? Czemu nie mogłem sprawić, że przestała by płakać? Sam doprowadziłem do jej smutku, rozpaczy i zawiedzenia. Zawiodła się na mnie. Powinienem być inny? Lepszy?
- Natalia..
- Chcesz jeszcze coś powiedzieć na temat Niall'a i mnie? - Spytała jedną ręką ocierając mokrą ciecz. Jej mina była zawzięta, udawała silną. Jej oczy mówiły, że pragnie żeby by to wszystko się skończyło. Ja natomiast miałem nadzieję, żeby to ocalało.
- Ja.. nie, czemu tak go bronisz? - zapytałem zapominając się ugryźć w język.
- Bo mnie wspiera, bo jest przy mnie wtedy kiedy ty masz mnie w dupie, bo mi pomaga, bo nie jest takim cholernym dupiekiem, jak ty Styles - odparła z przekonaniem perfidnie wpatrując się w moje oczy. Zależało jej na nim, a ja? Ja traciłem w jej oczach, przez dziecinne zachowanie stawałem się nikim. Poziom ciśnienia znacznie mi się podniósł. Widocznie jest lepszy.
- To może się z nim kurwa od razu ożeń?! - krzyknąłem z pretensjami. Po raz pierwszy czułem się gorszy. Prawda jest taka, że bez niej będę gorszy, beznadziejny. Czemu myślę jedno, a mówię drugie?
- Już zapierdalam, przynajmniej nie będzie mnie okłamywał i zdradzał! - odwarknęła, nie poznałem jej. Zacząłem zastanawiać się czy ja ją tak zmieniłem. - Jestem taką samą suką jak ty jesteś Harruś. - spojrzałem na nią zdziwiony. Miałem mieszane uczucia, kochałem ją jasne, że tak, ale moja duma nie pozwalała na przegranie tak idiotycznej kłótni. Nie potrafiłem się przemóc i powiedzieć jej głupiego przepraszam, kiedy ona myślała i wyzywała mnie od najgorszych. Miała racje, prawda?
- Fajnie - powiedziałem bezmyślnie. Stałem w bezruchu czekając, aż ona coś zrobi, powie. W sumie bardziej czekałem na to, kiedy się obudzę z tego snu i będę mógł nią znów przytulić.
- Super -odparła kierując się do drzwi.
- Zajebiście - powiedziałem trzaskając drzwiami i wychodząc z domu. Bez zastanowienia wybrałem numer Clary. Sam dokładnie nie wiedziałem dlaczego, może potrzebowałem kogoś kto zamiast mnie zjebać pocieszy, a nawet poprze? Wiedziałem, że nie zachowałem się fair, ale chciałem, żeby ktoś mi powiedział, że nie jestem taki zły, że nie jestem najgorszy, że to jakoś naprawię. Gówno prawa, jesteś skurwielem Styles!

*oczami Natalii*

Leżałam wtulona w idealną klatę Horan'a, po co chwila pociągałam nosem, a jego pokój zapełniony milionem białych chusteczek. Nie umiałam się opanować, a każde słowo wydane z moich ust nawet nie przypominało normalnego wyrazu. 


- Cichutko, już jest dobrze - usłyszałam jego ciepły głos i poczułam jego rękę muskającą moje włosy. Poczułam się jak małe dziecko, które uspakaja mamusia.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Ej, ale aniołki nie płaczą - odparł odtykając mojego nosa, zachowywał się tak bardzo dziecinie, a jednocześnie słodko. Tak bardzo starał się, żeby na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Byłam zła sama na siebie, że nie mogłam tego zrobić.
- Nie jestem aniołkiem - zaprzeczyłam głową.
- Jak nie? Jesteś moim osobistym aniołkiem - Odparł całując mnie w policzek.
- Cieszę, że cię mam Horan - obróciłam się na drugi bok - Inaczej by mnie już tu nie było. - Szepnęłam. Ziewnęłam wtulając się w niego jeszcze bardziej.
- Myślisz, że on mnie przestał kochać tak z dnia, na dzień czy nigdy mnie nie kochał?
- On cię dalej kocha, wróci zobaczysz. - szepnął, bez zastanowienia, jakby wiedział, jakby miał pewność, że tak naprawdę będzie.
- Ma tą gościarę - odkwitowałam.
- Ale ty jesteś lepsza - powiedział całując mnie w czubek głowy - Chcesz z nim dalej być prawda?
- Nie da się tak szybko przestać kochać, nie da się odkochać.
- Coś o tym wiem - szepnął ledwie słyszalnie.
- Co powiedziałeś?
- Że nic o tym nie wiem... [...]

*oczami Harr'ego*


- Zostawiła cię? - Usłyszałem jej ciepły i dźwięczny głos. Nałożyła nogę na nogę i wyprostowała się na krzesełku w barze. - To, że nie zostawiła nie znaczy, że możesz mi się tam patrzeć Styles - zaśmiała się, poklepując mnie w ramię.
- A właśnie, że mogę, bo ja wszystko mogę - powiedziałem czując, że mój język plączę się od nadmiaru alkoholu. - I ci powiem, że masz śliczne.

- Ale co? - Spytał odgarniając grzywkę za ucho i popijając drinka z butelki.
- Nogi i koloreczek włosów zmieniłaś
-Bredzisz głupoty Harry - ponownie się zaśmiała - Chcesz? - spytała pokazując na folijkę z białym proszkiem. 


- Co to? - Spytałem zaciekawiony, zawartością opakowania.
- Coś poczym świat staję sie różowy - odparła zachęcająco się uśmiechając.
- Nie, nie -powiedziałem wyciągając jedną rękę do przodu i przecząc. Przytuliła mnie do siebie zawieszając ręce na mojej szyi, po mimo tego, że byłem pijany czułem że robiła coś za moimi plecami. Chyba byłem za głupi, żeby jakoś zareagować.
- Pijemy Styles, za bycie znów wolnym - powiedziała wpychając mi do ręki szklankę. Bez sprzeciwów wpiłem całą zawartość jednym łykiem jak to miałem w zwyczaju dzisiaj. Potem faktycznie zrobiło mi się różowo, ale  nie byłem zbytnio przekonany od czego. Gadam bez sensu, nawet myślę bez sensu.
- Idziemy do mnie? - Spytała lekko przygryzając wargę. Uśmiechnąłem się lekko, nie byłem w stanie nawet odpowiedzieć. Poddałem się jej, ciągnęła mnie za rękę. Zmierzaliśmy do nikąd.