sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 8




"Moje największa pamiątka po wszystkim ma być wymieniona na jakieś zielone papierki ?"


- Mama?! - wrzasnęłam. W mojej głowie pojawiło się jedno pytanie.
Co ona tu robi i skąd wie że ja tu jestem?  Byłam przekonana, że moja rodzicielka nie wie gdzie sie znajduję i co robię. Rzadko się mną interesowała. W sumie mało się widywałyśmy. Oni często podróżowali, zresztą dalej podróżują. Przyzwyczaiłam się. Po mimo tego, że w sumie odczuwałam brak moich rodziców to miałam przyjaciółkę, która mnie wspierała i w pewnym sensie mi ich zastępowała. Martwiła się o mnie, doradzała w sprawach miłosnych. Znów wszystko zbiega się do Samanty. Trudno się dziwić była częścią mojego życia. A może nadal jest?
- Oj córeczko, myślałam, że się ucieszysz - powiedziała moja rodzicielka, niezwykle miłym tonem. Nie pasowało mi coś, nie pasowała mi to w jaki przesłodzony sposób się do mnie zwracała. Na pewno coś chcę - pierwsza myśl jak przyszła mi do głowy. Nie zmieniłaby się od tak. Nie to nie możliwe. - tak w sumie to przyjechałam pogadać z Liam'em - i czar prysł.
- A no tak ... - zwróciłam się do matki - znalazła się mamusia - szepnęłam pod nosem i pobiegłam na górę zawołać kuzyna. Grzecznie zszedł na dół przywitał się ze swoją ciocią i poszli rozmawiać do kuchni. Na palcach podeszłam do drzwi i nastawiłam ucha. Jedyne co zdążyłam usłyszeć to "dobrze ciociu nie ma sprawy". Później kroki i otwierające się drzwi. W porę odskoczyłam, żeby nie dostać.
- No więc? - spytałam -  O co chodzi?
- Zostajesz u Liama na stałe - odpowiedziała zadowolona matka. Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na kuzyna, który widocznie też był trochę zdziwiony z prośby matki. Miałam ochotę się na nią wydrzeć nakrzyczeć, ale tego nie zrobiłam. Gdzie ja najlepsza córeczka? Coraz bardziej mnie to wkurzało. Coraz bardziej wkurzało mnie to bycie "idealną". Ja tak nie uważałam maiłam wady sporo wad, ale moi rodzice wśród swoich znajomych przedstawili mnie jako najbardziej uzdolnione dziecko. Zawsze się starałam dobrymi ocenami, wyróżnieniami zwrócić na nich uwagę i czasami się udawało. Nigdy nie rozumiałam ich toku myślenia. Chociaż coraz bardziej pognębiała mnie myśl, że ludzie patrzą tylko na czubek swojego nosa, że to cholerni materialiści dla których liczą sie tylko korzyści majątkowe, a nikt nie pomyśli, ze może warto sie na moment zatrzymać spojrzeć w tył i naprawić to co się spierdoliło? Nie bo po co, lepiej dalej ranić ludzi i mieć to gdzieś.
- Dlaczego? -  zdążyłam wydukać. Miałam milion powodów by się cieszyć, że tu zostaję, a miliard, ze zostawiam cząstkę siebie w New Yourk'u.
- Sprzedajemy dom i... -  nie słuchałam jej dalej, sprzedając nasz dom, sprzedaje też moje wszystkie wspomnienia, chwilę które chcę pamiętać do końca życia. Jak byłam mała zawsze myślałam że tam zostanę do końca życia. Czułam się tam dobrze, czułam się tam nawet bez rodziców  sobą. A teraz? Moje największa pamiątka po wszystkim ma być wymieniona na jakieś zielone papierki? Miałam ochotę płakać, krzyczeć błagać, ale muszę być przecież silna. Przytaknęłam tylko  i ze łzami w oczach poszłam do łazienki. Nie zamierzałam płakać. Podeszłam do umywali i tylko obmyłam twarz zimną wodą. Jest dobrze - powtarzałam sobie i nic nie dawało. Właśnie w tym momencie musiałam wcielić się w rolę dobrej aktorki. Przybrałam maskę sztucznego uśmiechu i wróciłam do pomieszczenia. Matka siedziała na kanapie i rozmawiała z Liam'em.
 - Córeczko ja muszę już lecieć, pa pa - zwróciła się do mnie po czym szybko wstając ominęła  mnie i wyszła z domu. Tak  bez pożegnania, po prostu się nie pożegnała... Stałam chwilę w osłupieniu nie wiedziałam jak zareagować.
- Natalie ona... - zaczął Liam.
- Nic nie mów - zakończyłam temat i poszłam do kuchni. Chwyciłam szklankę z wodą i upiłam kilka łyków. Musiałam się jakoś uspokoić, tylko nie miałam pojęcia jak. Jeszcze do mojej głowy wróciły wspomnienia z wczorajszego dnia. Na dół po kolei schodzili chłopcy.  Robili sobie śniadanie rozmawiali, śmiali się.  A ja? Ja siedziałam na stołku przy ladzie i patrzyłam się w mały bąbelek który utworzył się w wodzie kilka minut temu.
- Co się wczoraj stało Natalia? - zapytał Harry.
- Powiedz Niall - odparłam i powróciłam do mojego bezsensownego zajęcia. Słyszałam jak blondyn tłumaczy im tą całą sytuację. 
- Zadzwoń -  usłyszałam głos Lou.
- Co?!  - nie za bardzo wiedziałam o co chodzi.
- No zadzwoń na ten numer - wyjaśnił mi Zayn. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego mam to zrobić, ale nie chciałam rozumieć ich toku myślenia. Posłusznie wyjęłam z kieszeni telefon i wybiłam numer, Jeden sygnał, drugi, trzeci... - straciłam już nadzieję
- Halo? - zamarłam.

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 7


"że niby ja królewna śnieżka?"


Otarłam ręką oczy i zeszłam z parapetu. Wydawało mi się jakby to był sen i chociaż po co chwila sobie powtarzałam w myślach, że osoba nie żywa nie może przecież wysłać sms-a, to i tak znów pojawiła się ta cholerna nadzieja. Taka, że ona jednak żyję. Kierowałam się powoli w stronę łazienki. Byłam strasznie zdenerwowana, moje ręce się trzęsły, a obraz przed oczami zamazywał się  pod wpływem łez. Co mogłam zrobić? Nic. Czekać... ale na co?? Przekroczyłam próg łazienki i podeszłam do wysokiej drewnianej szafki. Wspięłam się na palcach i chwyciłam średniej wielkości lusterko. Spojrzałam na moje odbicie. Zastałam to czego mogłam się spodziewać. Rozmazany makijaż, czerwone oczy i "artystyczny" nieład na głowie. Moje ręce cały czas drgały co było skutkiem tego, że lusterko wyślizgnęło mi się i z hukiem rozpadło się na setki kawałeczków przy okazji raniąc moje dłonie. Krew leciała z moich rąk. Jakoś mało mnie to interesowało. Moje myśli wciąż krążyły wokół jednego sms-a który zawierał tylko dwa słowa : "Uratuj mnie".

*oczami Harrego *

- Co to było?  - zapytał Lou słysząc odgłos stłuczonego szkła. Zdezorientowany zilustrował pokój. Spojrzałem na Liam'a, który w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami.
- Natalia! - krzyknąłem. 
- Natalia! - powtórzył za mną, lecz nie uzyskał odpowiedzi. Gdy po raz trzeci odpowiedziała nam głucha cisza ruszyliśmy na górę. Liam jako pierwszy wleciał do pokoju, późnej reszta. Miałem już przekroczyć próg, gdy usłyszałem głos Zayna.
- Przynieś apteczkę - obróciłem sie o 180 stopni i pobiegłem na dół. Po chwili ponownie biegłem w kierunku pokoju Niall'a. Podszedłem do zdenerwowanej Natalii, którą próbował  uspokoić Niall i zacząłem opatrzać jej ręce. Kątem oka zauważyłam Liam'a zbierającego pozostałości po lusterku, Zayn'a, który podtrzymywał Lou na duchu, gdyż ten zawsze reagował tak samo na czerwoną maź. Skończyłem swoją robotę i spojrzałem na śpiącą już dziewczynę. Niall położył ją na łóżku i przykrył kołdrą. Liam zaczął chodzić w kółko intensywnie nad czymś myśląc.
- Usiądź, bo od tego twojego chodzenia w kółko kręci mi się w głowie. - powiedział Lou patrząc sie na niego.
- Jezu, znów się coś stało! Przecież ona nie ryczała  by z powodu głupiego lusterka! - zaczął panikować, gestykulując rękami.
- Ej nie ma co panikować, przecież i tak się nic dzisiaj nie dowiemy. Ona śpi, a budzić jej nie będziemy prawda? No więc idziemy po prostu spać, a jutro się wszystkiego dowiemy Liam nie przejmuj się - powiedział Zayn, pocieszając przy tym Liam'a. I w ten sposób wszyscy rozeszli się do pokoi. Wykonałem wszystkie potrzebę czynności i ułożyłem sie do łóżka. Przedkładałem sie z boku na bok myślą co się stało. Ta dziewczyna jest dla nas wszystkich ważna, tylko że nikt nie wie jak bardzo ważna zaczyna być dla mnie.

                                                                       ****   

*oczami Natalii*
Powoli otworzyłam swoje oczy i  gwałtownie wstałam do pozycji siedzącej co nie było dobrym pomysłem bo przywaliłam w blond czuprynę. Jęknęłam i chwyciłam się za bolącą czaszkę. Spojrzałam na Nialla, który powtarzał identycznie tę samom czynność.
- Kuźwa - zaklnęłam cicho.
- Nie ładnie - powiedział Niall z szerokim uśmiechem grożąc mi palcem jak małemu dziecku, które zrobiło coś strasznie nie dobrego.
- No to królewno śnieżko co się stało? - zapytał się. Zaraz skąd mu sie wzięła królewna śnieżka? Spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem.
- Że niby ja królewna śnieżka? - zapytałam pokazując palcem na siebie.
- No a dlaczego niby nie? ... no dobrze odpowiesz na moje pytanie ?
- No patrz - rzuciłam w jego stronę mój telefon.
- No i co? - spytał zdziwiony.
- Faktycznie chłopakom trzeba wszystko tłumaczyć. Wejdź w ostatni sms i zobacz - chłopak parę razy przeczytał sms-a i nie mógł uwierzyć.
- Ale... że niby... że... to ... przecież... ale... no... -  jąkał się i plątał w bezsensownej wypowiedzi. Usłyszałam dźwięk dzwonka i kroki któregoś z chłopaków.
- Natalia to do ciebie - usłyszałam głos Zayna. Zdziwiona popatrzyłam na Nialla, przecież nikogo tu nie znam. Wstałam z łóżka i popędziłam na dół. Gdy zobaczyłam postać stojącą w drzwiach zmurowało mnie. Spojrzałam na Zayn'a, który patrzył na moją reakcję, która nie była w ogóle okazywana. Bo niby jak?  Stałam i patrzyłam się na postać w drzwiach...