piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 40



"Przepraszam, że nie powiedziałam ci osobiście, przepraszam, że udawałam. Idź tam, gdzie przed wyjazdem spotkałyśmy się po raz ostatni"


Otrząsnęłam się, podchodząc do walizki. Moje policzki były mokre od  łez, a ręce trzęsły się niemiłosiernie. Co po chwilę wycierałam oczy, by pozbyć się zamazanego obrazu. Zaczęłam wyrzucać wszystkie rzeczy z walizki poszukując tej bluzki. Dokładnie pamiętam, że ją pakowałam. I w tym momencie czułam się jeszcze gorzej niż wtedy, ponieważ przyjaciele zafundowali mi powrót wspomnień w ten sposób. Przekopuję się przez tonę ubrań i nie mogę jej znaleźć. Doprowadza mnie to do szału.
Gdzie jest ta cholerna bluzka? 
Czuję jak złość we mnie rośnie i nie mogę nic na to poradzić. Znów mam ochotę wszystko rozwalić, zmiażdżyć. Nie poddałam się i włożyłam rękę z powrotem do tego plastikowego pudła. Usłyszałam kroki i jedyne co zdołałam zrobić to szybko prze kluczyć drzwi.
- Wychodzimy? - słyszę głos Harr'ego.
I kurwa, spierdalaj, proszę. 

- Nie - odkrzyczałam, modląc się żeby nie pytał o nic dalej.
- Co, czemu? - spytał i słyszę jak ciągnie za klamkę. - Otwórz drzwi, porozmawiajmy - spokojny głos odbija się w mojej głowie, sprawiając, że mam ochotę przywalić Harr'emu. Dziękuję sama sobie, że zdążyłam zamknąć dobrze drzwi.
Co się ze mną dzieje? Wcale nie mam ochoty takiej ochoty, przecież on nic nie zrobił, niech po prostu sobie pójdzie. Zaciskam szczękę i przygryzam wargę. Oddech.
- Mógłbyś przynieść mi coś ze sklepu? - staram się brzmieć przekonująco.
- Co takiego? - słyszę zdezorientowanie w jego głosie. Zaczęłam wertować w myślach produkty, czy rzeczy, których na pewno nie ma w domu.
- Mleko?
- Przecież ty nienawidzisz mleka - Kurwa, skąd on to wie?
Czemu ja tak często przeklinam?

- Ale chcę coś zrobić - Jak mam teraz myśleć o jebanym mleku, kiedy przypomniałam sobie o śmierci mojej najlepszej przyjaciółki? 
- Mleko jest - odpowiada.
- Sojowe? - wymyślam, czuję, że zbierają mi się łzy w oczach i nie będę dłużej w stanie ich powstrzymywać.
- Po co ci mleko sojowe? - Proszę tylko o skończenie tej konwersacji, czy to tak wiele? 
- Harry, proszę - mówię już błagalnym głosem i dzięki Bogu słyszę jak odchodzi. Wróciłam do zaczętej wcześniej czynności. Próbuję sobie przypomnieć czy czasem nie włożyłam jej do szafy. Ale problem jest w tym, że to nie ja wybieram wspomnienia, które do mnie wracają. Zabrałam parę głębokich wdechów, musi tu być.
I jest.
I zamiast się cieszyć zaczynam płakać jeszcze bardziej, właściwie ryczeć. Sama siebie zamykam swoją ręką. Nie chcę żeby ktoś tu przyszedł. Chwyciłam bluzkę niechlujnie do ręki, obróciłam ją parę razy. Zauważyłam w środku napis, więc biorę ja bliżej i widzę sporą wiadomość.

"Kurwa mam nadzieję, że to szybko przeczytasz. To jest jedyna rzecz, którą mogłam dać ci bez obawy. Nie miała ci przynieść jebanego szczęścia na egzaminie. Nie byłabyś zadowolona, że tak klnę, ale ja pierdole, uwierz sytuacja tego wymaga. Nie mogę ci tu wszystkiego napisać. Przepraszam, że nie powiedziałam ci osobiście, przepraszam, że udawałam. Idź tam, gdzie przed wyjazdem spotkałyśmy się po raz ostatni"

Nie mogę uwierzyć. Jak mogłam nie zobaczyć takiej dużej wiadomości przez tyle miesięcy? Co to wszystko znaczy?
Za co ona do cholery przeprasza?
Próbuję sobie wszystko ułożyć w głowie, ale to trudne, gdy nie pamiętam większości tego okresu.
Gdzie ja się spotkałam z nią przed wyjazdem?  
To moja wina, nieważne o co chodzi to moja wina, powinnam była to przeczytać dużo wcześniej powinnam była od razu znaleźć to miejsce. Teraz zostaje z setką pytań i najgorsze jest to, że nie mam osoby, od której mogłabym się czegokolwiek dowiedzieć.
Co jeśli ona potrzebowała mojej pomocy? 
Siadam na środku pokoju z jej bluzką w rękach i już nie płaczę i ręce mi się nie trzęsą. Po prostu myślę, o tym jak bardzo zawaliłam.

*Oczami Niall'a*

Zastanawiałem się co zrobić. Nie miałem wiele opcji do wyboru, chociaż scenariuszy w mojej głowie było naprawdę dużo. Mógłbym pójść do niej i porozmawiać i mógłbym też ominąć ją szerokim łukiem, pozostając w tym pokoju lub opuszczając dom. I przez sposób jaki wyszła i odeszła bez słowa odpowiedź na moje pytanie była jasna. Musiałem wiedzieć co teraz myśli, niezależnie od tego co to było. Wstałem, odkładając gitarę. Skierowałem się do jej pokoju, myśląc co zamierzam jej powiedzieć.
Nie powinna słyszeć tej piosenki, prawda?Nawet jeśli jest o niej samej, nie miała jej usłyszeć. Zatrzymuję dłoń na klamce.
Powinienem zapukać? 
Decyduję się na bezczelne wejście. Szarpię za klamkę i jestem zdziwiony bo drzwi są zamknięte.
Po co miałby zamykać drzwi? 
Im bliżej jestem tym więcej pytań nasuwa mi się,
- Harry, spierdalaj! - moje oczy otwierają się szczerzej, bo słyszę w jej głosie załamanie.
Jeżeli Harry coś jej zrobił...
- Natalia? - mówię, ponieważ wiem, że jakbym zaczął od "co się stało?" w życiu nie wpuściłaby mnie do pomieszczenia.
- Niall, mógłbyś sobie pójść? - tym razem jej ton jest zupełnie inny, moje serce biję szybciej, obmyślam taktykę jak sprawić by wpuściła mnie do środka, ale nic nie przychodzi mi do głowy.
- Chciałbym porozmawiać - szepnąłem.
- Nie wiem czy mam ochotę rozmawiać. - biorę głęboki oddech i opierając się o drzwi zjeżdżam po nich i siadam na podłodze.
- Cóż, możemy pomilczeć - chcę wiedzieć co myśli i czuję, chcę wiedzieć co się stało, ale w sumie sam nie wiem czy chcę teraz rozmawiać. Słyszę, że podchodzi do drzwi i powtarza moją wcześniejszą czynność. Dałbym dobie rękę uciąć, że teraz prawie stykamy się plecami. A to, że podeszła bliżej daje mi ogromną satysfakcje. I faktycznie przez dłuższy czas nie rozmawiamy. Potem słyszę głęboki wdech.
- Niall? Jesteś jeszcze tam?
- Jasne ks... jasne - nie wiem czemu tak często mam ochotę nazywać ją księżniczką, chociaż wiem, ale nie wiem czemu nasuwa mi się to na usta.
- Też chciałabym pogadać - mimowolnie się uśmiecham. Wstajemy prawie, że równo i drzwi otwierają się przede mnie.
I cholera to najgorszy widok świata. Ma podpuchnięte oczy i makijaż zaschnięty na policzkach, rozczochrane włosy i czerwony nos. Nie myślę nawet co robię, tylko przytulam ją mocno do siebie. I tak mógłbym trwać wiecznie. Cieszy mnie fakt, że ona wcale nie chcę zaprzestać tej czynności. Popycham ją lekko do środka i zamykam drzwi. Nie chcę kolejnej awantury z chłopakami.
Cholera, pieprzyć ich.Zdaję sobie sprawę jak bardzo ona chce żeby pozostała taka cisza i jeżeli to ma oznaczać, że będziemy wtuleni w siebie to ja też tego bardzo chcę.
- Bardzo chciałbym ci coś powiedzieć - mówię w jej włosy i chyba mam nadzieję, że nie usłyszy. Bo nie jestem gotowy, nie jestem prawda? - ale nie mogę - mówię jeszcze ciszej całując ją w czoło.
- To okey, Niall, to okey... - słyszę i jestem jeszcze bardziej zdziwiony niż powinienem, ale ona wciąż przytula się do mnie, a ja nie mam zamiaru kazać jej przestać.

*oczami Liam'a*

- Odbierz ten cholerny telefon! - krzyczę sam do siebie i zadaję sobie sprawę, że to z pieprzonej bezsilności. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału, a najbardziej to, że pozostawiła mnie bez żadnych informacji, wyjaśnień czegokolwiek. Czy to takie łatwe przekreślić tyle czasu? I chciałbym w tym momencie usłyszeć jej głos, nie ważne co by powiedziała. Chciałbym po prostu wiedzieć, że wszystko jest w porządku. Jestem tak cholernie zły, ale martwię się o nią. Jest bezpieczna? Mam setki scenariuszy w myślach, ponieważ nie zostawiała by mnie bez powodu, prawda? 
Daniell, to właśnie zrobiłaś kurwa! 
Karcę się w myślach, ponieważ sam gubię się pomiędzy gniewem, bezsilnością a troską. Mam ochotę przeklinać tą dziewczynę w niebo głosy. Zostawiła mnie w takiej sytuacji. Powoli godziłem się z stanem Natalii i kurde, ostatnia rzecz o jakiej bym pomyślał to właśnie to. Objechałbym pół świata gdybym tylko wiedział, że to odpowiednie. Ona może potrzebować odpocząć ode mnie. Ale przez sytuacje z Natalią miała wystarczająco czasu by pobyć sama ze sobą.
I być może poczuła się samotna? I to moja wina. Ale jesteśmy dorosłymi ludźmi! Potrafimy rozmawiać, wyjaśniać. Chciałbym wiedzieć wszystko, tak jak zawsze wiedziałem. Tworzyliśmy, coś co opierało się na zaufaniu, wsparciu. Jeżeli jest w ciężkiej sytuacji, nie chcę aby tak było, ale kurde to choć trochę by zaspokoiło moje obawy przed tym, że nic do mnie nie czuje to czemu mi tego nie powiedziała? Nie ufała mi wystarczająco żeby wiedzieć, że ją w tym wesprę niezależnie od tego co by to było. Ale czy to oznacza, że nigdy tak naprawdę mnie nie kochała?
Czy to oznacza, że wierzyłem w coś co tak naprawdę nie istniało?
Usłyszałem dźwięk sms. Moja nadzieja na to, że to właśnie ona rośnie do momentu, gdy włączam wyświetlacz. Na ekranie pojawia się dobrze znane mi imię, ale nie cieszy mnie tak bardzo jak powinno.

"Jestem w Londynie. Znajdziesz dla mnie choć trochę czasu? - Sophia" 

Piszę nie i już mam wysyłać, ale coś mnie powstrzymuję. Nie powinienem zaniedbywać przyjaciół, których nie widzę na co dzień. Zwłaszcza, że chciałbym pogadać i wygadać się komuś kto zachowa to dla siebie. Bo ona jest z daleka od moich problemów, wysłucha tego tak jak opowieści z książki i będzie mogła spojrzeć na to obiektywnie. Gratuluję sam sobie za to, że jeszcze potrafię analizować sytuacje w ten sposób.

"Jasne dla ciebie zawsze" 

Odpisuję i wychodzę z domu. I znów każda myśl przepełniona jest Daniell i mam dosyć, ponieważ nawet nie wiem, czy moja Daniell jest wciąż moja.

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 39


"Gdzie, ona, kurwa, jest?"

*oczami Niall'a*

- Cześć wszystkim - powiedziałem wchodząc do kuchni. Usłyszałem przywitanie z ust z każdego z chłopaków i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wsunąłem się na wysokie krzesło i chwyciłem bułkę z talerza Zayn'a.
- Nie za dobrze? - powiedział unosząc jedną brew ku górze, a ja zaśmiałem się, biorąc gryza kanapki.
- Mieliśmy strasznie długą przerwę w pracy - stwierdził Louis, tak jakby nikt nie był tego świadomy, choć wszyscy dobrze wiedzieliśmy jak bardzo zawiedliśmy fanów.
- Widocznie nie wszyscy - wzrok Liam'a padł na mnie, a ja zakrztusiłem się śniadaniem. Przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem zdezorientowany na Zayn'a. Jego oczy były szeroko otwarte, i patrzył na mnie z przerażeniem, a ja zacząłem się zastanawiać o co mu chodzi.
- Co? - wykrztusiłem.
- Co masz na myśli? - zagadał Harry przeczesując ręką włosy. W pomieszczeniu zrobiła się napięta atmosfera, a ja nie miałem pojęcia co się stało.
- Oh, nic - odpowiedział, a ja jeszcze bardziej zdziwiony powróciłem do jedzenia, by nie sprowadzać, żadnych podejrzeń na siebie. Nie rozumiałem, co do końca miał na myśli Liam i czy jeżeli wiedział by o tym, że nagrałem piosenkę, wściekł by się? Co spowodowało, że spojrzał na mnie tym jego spojrzeniem, które świadczy nie, o byciu zły, ale zwiedzonym. I poczułem się okropnie, ponieważ jeszcze nigdy nie doświadczyłem takiego czegoś z jego strony.
- Gdzie Natalia? - Liam, oglądał się po pokoju, poszukując jej wzrokiem.
- Śpi u mnie w pokoju - odparłem szybko, a Payne podniósł jedną brew do góry.
- Przecież wiesz, że ma sobie wszystko sama przypomnieć! - warknął, a ja zupełnie nie rozumiałem oskarżanie rzuconego w moją stronę.
- Czy ty sądzisz, że ja ją zmusiłem? - spytałem i widziałem, że to nie chodziło, o to, że ona była w moim pokoju. Liam po prostu miał o coś do mnie żal, a ja nie miałem pojęcia o co.
- Sama by nie przyszła, przecież cię nie zna. - odwarknął. Kurwa, ała.
- Czy ty siebie słyszysz? Jak miałem ją zmusić do zaśnięcia w moim pokoju, zwariowałeś? - patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Jak to się stało?
- Przyszła i powiedziała, że przypomniała sobie..
- Przypomniała? - wtrącił się Louis.
- Miałeś zamiar nam o tym powiedzieć?!- tym razem odezwał się Harry. Czułem się, sam przeciwko im wszystkim.
- Tak, ja po prostu..
- Ty, co?
- Zejdźcie z niego - Dziękuje Zayn.
- Przypomniała sobie kawałek, dosłownie małą część, sytuacje, jak pstrykałem jej zdjęcia, nic wielkiego. Czuła się źle, dlatego przyszła. Chciała porozmawiać i zasnęła, tylko tyle. - dokończyłem. Westchnąłem, patrząc na reakcje Liam'a i nie powiedział nic. Usta mi drżały, czułem jakbym tłumaczył się z jakieś zbrodni, ale przecież nie zrobiłem nic.Przełknąłem głośno ślinę. Zastanawiałem sie, co się z nami stało? Gdzie się podziała przyjaźń i całe wielkie wsparcie? Gdzie się podziało jeden za wszystkich wszyscy za jednego? Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak bardzo ta sytuacja nas oddaliła od siebie. Gdzie się podziało to co tworzyliśmy od lat?
- Jest dobrze Horan, po prostu nie mniej sekretów - odezwał się Harry. Prychnąłem. Był ostatnią osobą z tego pomieszczenia, która mogła zarzucić mi taką rzecz.
- Ja? Sekretów? - pokiwałem przecząco głową.
- O co ci chodzi?
- Będziecie się teraz kłócić i wypominać wszystko? - spytał Zayn, był najbardziej opanowany z nas wszystkich.
- Nie no proszę, wygarnij mi wszystko co wiesz! - Poczułem ukłucie w klatce piersiowej, więc próbowałem złapać oddech. Nie chciałem, by któryś z nich pomyślał, że symuluję, by oddalić temat, dlatego najzwyczajniej w świecie wstałem i wyszedłem z kuchni. Oparłem się na komodzie i wzięłam kilka wdechów. Ból ustąpił, a ja byłem przekonany, że to się więcej nie powtórzy. Wyprostowałem się i zobaczyłem jak Natalia wchodzi do kuchni. Po mimo tego, że cholernie chciałem ją przywitać, nie zamierzałem wracać do pomieszczenia.Po prostu patrzyłem jak znika za ścianą i poszedłem do góry, zastanawiając się co właściwie przed chwilą się stało.

*oczami Natalii*

Weszłam do kuchni szurając skarpetkami. Chwyciłam pierwszy lepszy kubek i nalałam sobie wody. Odwróciłam się opierając się na blacie.
- Coś się stało? - spytałam, patrząc na twarze chłopców. Nie miałam pojęcie skąd, ale miałam naprawdę dobry humor. Po raz pierwszy od dawna spałam bardzo dobrze. I miałam na tyle dobre samopoczucie, by nie martwić się o włosy sterczące w każda stronę.
- Nie - powiedział ciepło Liam podchodząc do mnie i całując mnie w czoło. Zmarszczyłam brwi, ale uśmiechnęłam się.
- Masz ochotę coś dzisiaj porobić? - usłyszałam głos Harr'ego, więc obróciłam się w jego stronę. - Może pójdziemy do parku, na lody albo coś na co masz ochotę? - był taki delikatny. Czułam się jakby obchodził się ze mną jak z jajkiem.
- Harry.. to chyba nie jest dobry... - znałam zakończenie tego zdania i nie potrzebowałam go usłyszeć. Po co miałabym siedzieć kolejny dzień w czterech ścianach? Prawie zapomniałam jak ten świat wygląda.
- Jasne, czemu nie? - uśmiechnęłam się, upijając kolejny łyk. Zayn spiorunował Harr'ego wzrokiem, a ja zaczęłam się zastanawiać czy ta ich "przyjaźń" opisywana w gazetach jest prawdziwa. - Ubiorę się tylko i możemy iść - przytaknął.
- A śniadanie? - Ugh, Liam, poważnie? Chwyciłam jabłko wychodząc z kuchni. Dość w szybkim tempie znalazłam się na górze, więc musiałam wsiąść kilka głębokich oddechów by mieć pewność, że świat nie zacznie wirować mi przed oczami. Zauważyłam uchylone drzwi do pokoju Niall'a. Siedział przy oknie delikatnie szarpiąc za struny od gitary. Pierwsze nuty jakieś piosenki rozbrzmiały w pokoju, a po chwili dołączył do nich jego głos. I cholera, już wiem czemu fanki tak szaleją za nim.

I don’t ever ask you
Where you’ve been
And I don’t feel the need to
Know who you’re with
I can’t even think straight
But I can tell
That you were just with him
And I’ll still be your fool
I’m a fool for you

*oczami Niall'a*

Miałem ochotę rozpłakać się jak małe dziecko śpiewając kolejne słowa mojej piosenki. Literki układały się w słowa, a słowa w wersy, a wersy w zwrotki i wydawałoby się, że to kolejna zwykła piosenka. I prawdopodobnie dla kogoś poza mną była. Przełknąłem głośno ślinę, biorą wielki wdech, by zacząć kolejny wers. Skończyłem pierwszą zwrotkę słysząc oklaski za sobą. Natalia.
- Wow, Niall naprawdę wow - mówiła pomiędzy klaśnięciami, a ja, cóż miałem ochotę rzucić się na nią, mówiąc, że to właśnie piosenka o niej, dla niej. Wycałować ją i patrzeć na niej uśmiech, a jedyne co mogłem robić to właśnie patrzeć na jej rozpromienioną twarz. I musiało mi to wystarczyć. - To dziewczyna musi być wyjątkowa - mówi i już nie widzę tego uśmiechu na jej buzi.
Cholera, Ty jesteś tą dziewczyną. - pomyślałem,ale odsuwam wszystkie nieprawdopodobne historię i wracam do rzeczywistości zastanawiając się co odpowiedzieć.
- Jest - wymusiłem uśmiech i odwróciłem wzrok, ponieważ wiem, że mogłaby się czegoś domyślić. Nie potrafię wytrzymać i podnoszę głowę, ale jej już nie ma. A ja pomimo tego, że ten dzień się dopiero zaczął, błagam już o noc.

*oczami Natalii*

Pstryk i prawie wszystkie odpowiedzi na moje pytania uzyskane. Nie wiem czemu czuję ból w sercu na myśl o tym, ze Niall ma już swoja wyjątkową dziewczynę i to nie jestem ja. I to nigdy nie byłam ja i prawdopodobnie nie będę. A wszystkie jego gesty są po prostu przyjacielskie.
Dziewczyno, na co ty liczyłaś? - Skarciłam się w myślach.
Czemu wyszłam z jego pokoju? Przyszłam pogadać, zacząć dobrze dzień, nie wiem. Im więcej rozmyślam, tym bardziej uświadamiam sobie jak wiele nie pamiętam. Nie mam z kim tego obgadać. Oni nic nie chcą powiedzieć, a ja nie wiem czy chcę czytać pamiętnik. Mam mętlik i jedyną osobą, której teraz potrzebuje jest Samanta.
Gdzie, ona, kurwa, jest?
Znów nie potrafię opanować gniewu. Już nawet moje myśli nie są poskładane i wszystkie zdania w mojej głowie brzmią głupio. Czuję, ze robię się czerwona na twarzy i cholera, ma ochotę przeklinać w niebo głosy. Podchodzę do biurka i biorę z niego telefon. Nie zastanawiam się nawet kto jest jego właścicielem. Puszczam go, a ten spada z hukiem na podłogę i rozpada się na kilka części. Czuję się jakbym przenosiła się w czasie. I naglę widzę tą całą sytuacje z kiedyś.

"Domowy telefon spadł na podłogę i z hukiem rozpadł się na kilka części. Łzy mimowolnie popłynęły po moich pokrytym różem policzkach, zostawiając po sobie czarny ślad od tuszu i kredki do oczu. Usta zaczęły drżeć, wydając dziwne dźwięki, do których trudno znaleźć odpowiednik wyrazów dźwiękonaśladowczych. Przestałam panować nad moim ciałem i bezwładnie opadłam na kanapę, która na szczęście spoczywała tuż za mną. Schowałam głowę w dłoniach, lekko pochyliłam się, opierając łokcie na kolanach i płakałam. Strumień łez płynął, robiąc zabarwioną kałużę na panelach. Moja świadomość kategorycznie odrzucała od siebie zdobyte informacje. Choć wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała je dopuścić. Nie chciałam tego wiedzieć. Cóż, śmierć, nie jest rzeczą o której dowiadujemy się codziennie. Po mimo tego, że jest ona czymś co zdarzy się każdemu z nas, bez wyjątku. Nie da się od niej uciec, czy sprawić by sama odeszła. Choć tak by było prościej. Zamknąć się w świecie fikcji, gdzie postać w bajce prosiła, ubrano na czarno faceta, o jeszcze kilka lat na ziemi i pewnie właśnie dla tego wbiliśmy sobie, że możemy jej uniknąć. Samanta. [...]"

Już się nie zastanawiam gdzie jest, choć myślę, teraz gdy wiem wolałabym to robić wiecznie.
Ona nie żyje.

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 38



"Kiedyś będę zasypiał tak codziennie obok ciebie księżniczko. Obiecuję."


Tydzień później

*oczami Niall'a*

- Jesteś pewny, że chcesz wydać tą piosenkę? - usłyszałem głos Zayn'a
- Tak jestem pewnien, chce ja nagrać i po prostu wydać. - odburknąłem przygotowując się do rozpoczęcia wersu.
- Niall, wiesz, że wytwórnia nie będzie zadowolona. - Wiem, nic na to nie poradzę. Mam gdzieś ich opinie i kary które mogą mi przyznać za nie posłuszeństwo.
- Malik nie wziąłem cię tu, żebyś mi marudził pod nosem - odparłem.
- To po co mnie wiałeś? - spytał, a ja wzruszyłem ramionami.
- Dla towarzystwa - Zrobił z zniesmaczaniom minę i skrzyżował ręce na piersi. - Co za entuzjazm. - skomentowałem.
- Daniell zerwała z Liam'em. - zakrztusiłem się własną śliną na usłyszane słowa.
- Co? - wyrwało mi się pomiędzy napadem kaszlu. - To nie możliwe, czemu nic nie powiedział?
- Z jakiego powodu ty nie mówisz o Natalii?
- Bo cierpię, nie mogę z nią być - odburknęłam, niezadowolony nagłą zmianą tematu.
- Chyba masz odpowiedź - stwierdził.
- Wiesz dlaczego? - spytałem. Byli parą doskonałą pod każdym możliwym względem. Nie powiem, bo zawsze zazdrościłem mu udanego związku i dziwnie jest słyszeć, że coś w co wierzyłeś, nie jest takie idealne.
- Sam Liam, nie wie - odparł.
- Czy ty wiesz o wszystkich naszych tajemnicach? Jesteś plotkarą! - lekko się zaśmiałem. Nie byłem pewny czy mogę odwrócić tak poważną sytuacje w żart.
- Sexy secretary, musi przekazywać informacje. - zawtórował mi. - Jestem tym najbardziej tajemniczym nie wygaduję sekretów.
- Więc czemu mi powiedziałeś o Liam'ie i Daniell?
- Ponieważ on nie chciał tego kryć, po prostu musiał się z tym oswoić zanim powiedział by każdemu z nas, z osobna, a ja ułatwiłem mu sprawę. - Uśmiechnęłam się pod nosem. Myśl, ze mam takiego przyjaciela jest niesamowita. Bo gdzie ja kiedykolwiek odnalazłbym taką samą osobę jaką on jest?
- Ta piosenka jest o niej prawda? - spojrzał się na mnie tym smutnym spojrzeniem, a ja chyba nie musiałem się odzywać, żeby potwierdzić jego myśli.

*oczami Natalii*

Siedziałam przy biurku delikatnie przeczesując kartki w pamiętniku. Chłopacy dali mi go po tej całej awanturze, którą zrobiłam. Praktycznie nie mieli wyjścia, ponieważ nie byłam do końca sobą w tamtym momencie.Po mimo tego, że mam go już tydzień dopiero dzisiaj otworzyłam go, nawet nie czytając.Westchnęłam ciężko odsuwając się od miejsca pracy. Nie byłam do końca pewna czy mam ochotę to czytać. Nie potrafiłam oswoić się z myślą, że zaraz przeczytam swoje życie, tak jakbym czytała książkę zupełnie obcej osoby i nie będę miała pojęcia jakie uczucia teraz powinnam w sobie nosić. Zamrugałam kilkakrotnie oczyma by zobaczyć mały album schowany za różnymi książkami. Chwyciłam go do ręki i usiadłam na łóżku krzyżując kostki. Wygodnie się ułożyłam by po chwili zobaczyć kilka zdjęć ze mną i Samantą. Po mimo wielu próśb od żadnego z chłopaków nie dowiedziałam się, co się z nią dzieję. Miałam masę pytań na które nie potrafiłam odpowiedzieć. Bardziej przygnębiającą rzeczą było, że oni nie chcieli mi powiedzieć. Skoro byli moimi najlepszymi przyjaciółmi, dlaczego nie potrafią mi tego wytłumaczyć? Przejechałam ręką po zakurzonych zdjęciach, nie miałam pojęcia czemu nie wyjmowałam ich jak tu jeszcze byłam. Uwielbiałam wspominać i uświadamiać sobie, że to co było kiedyś dalej trwa, że mam tych samych kochających ludzi przy sobie. Paręnaście kartek do przodu i ujrzałam kilkadziesiąt fotografii samej siebie i z Niall'em. Potrząsnęłam lekko albumem, sprawiając że wypadła z niego mała karteczka.

Nienawidzisz tych zdjęć, ale możesz być pewna, że ja je kocham. Dlatego właśnie je tu włożyłem. Jestem strasznym bałaganiarzem, pewnie zagubiły by się gdzieś po między moimi a twoimi rzeczami, których jeszcze nie wzięłaś z mojego pokoju. Swoją drogą tęsknię trochę za twoją obecnością w moim łóżku. Niall
Uśmiechnęłam się lekko. Musiałam mieć naprawdę dobre stosunki z Horan'em, że potrafiłam z nim spać w jednym łóżku jak z przyjacielem. Choć w sumie nie powinnam mieć pewności, że był tylko przyjacielem. Z jakieś przyczyny ufałam mu, a to zapewniało mi poczucie bezpieczeństwa. Zerknęłam jeszcze raz na zdjęcie siebie zakrywającej sie rękami przed fleszem.

Flesz odbił się w moich myślach.
- Możesz przestać? - szepnęłam podirytowana zasłaniając się ręką. - Niall!

- Słodka jesteś jak sie złościsz - odparł śmiejąc się, nadal nie przerywając swojej czynności. Kolejny blask oślepił mnie na tyle, że musiałam zamrugać parę razy by sprawić by obraz przed moimi oczami wrócił do normalności. 
- Żebyś ty nie wyglądał słodko z rozwalonym aparatem - syknęłam dając mu do zrozumienia, że jego zachowanie doprowadza mnie do szału. 
- Ej - uniósł ręce w geście obrony - spokojnie. - odpowiedziałam tylko cichym mruknięcie. Zaczął ustawiać coś w swoim nowym sprzęcie. - to mi się podoba - stwierdził pokazując na fotografie, na której widniała moja postać.
- Horan, masz ten aparat od wczoraj, a już masz z sto moich zdjęć - odparłam zrezygnowana, wzdychając. - zaczynam się ciebie bać - odparłam, na co on tylko wzruszył ramionami. 
- Albo to! - powiedział machając mi obiektywem przed oczami.
- Chyba sobie żartujesz? Usuń to! - krzyknęłam starając się wyrwać aparat z rąk. 
- No ej! Rozładował się - odparł z pretensjami. Usiadł z obrażoną miną i rękami złożonymi w klatce piersiowej. Zaśmiałam się lekko. - to nie jest śmieszę - oburzył się.
- Może i nie, ale przynajmniej już nie muszę znosić błysków - podsumowałam przekładając w ręku telefon. Miałam nadzieję, że tak po prostu napiszę, że w końcu będę wiedziała gdzie jest i co robi. Czułam, że pomimo wszystko coś jest nie tak. Zawsze mówią, że kobiety mają nosa do tych spraw, a ja wcale nie chciałam by moje myśli stawały się prawdą. Wolałam nie mieć racji, bądź nawet żyć w złudzeniach.
- Halo ja tu cierpię? Mój przyjaciel nie żyje! 

Potrząsnęłam głową dokładnie wiedziałam jak się wtedy czułam. Miałam pustkę, czegoś mi brakowało.
Kim był chłopak od którego wyczekiwałam wiadomości? 
Dlaczego interesowało mnie co robi i gdzie jest?
Czemu chciałam go kontrolować? 
Dlaczego to tak cholernie bolało? 
Zamknęłam album kierując się do pokoju Niall'a. Odkąd tu byłam po wypadku  ani razu się w nim nie znalazłam. Nie miałam pojęcia skąd wiedziałam do jakiś drzwi powinnam zapukać. Wyciągnęłam rękę by po chwili ją cofnąć. Nie byłam pewna o co chciałam się zapytać. Wiedziałam, że prawdopodobnie nie odpowie na moje pytanie. Chciałam zaryzykować, tylko dlatego, że w tej chwili czuję się tak jak wtedy kiedy tego chłopaka przy mnie nie było.  I skoro Niall był obok, nie mógł być to on. Zamachnęłam się i uderzyłam lekko w drzwi.
- Proszę
- Niall, możemy pogadać? - Spytałam wychylając się z za drzwi. Jego twarz się rozświetliła, a ja przyrzekam, że byłabym w stanie oddać milion za jego uśmiech.
I nic mi się nie układało, bo skoro cierpiałam z powodu kogoś innego, czemu czuję jakby najbliższą osobą był mi Horan? I to kompletnie nie miało sensu, bo wydawało mi się jakbym nigdy nie znała ich wszystkich. Oprócz niego, pamiętam jego niebieskie oczy i pełne usta i pamiętam dokładnie, że potrafił mnie rozśmieszyć w każdej sytuacji, ale nie pamiętam jakiej.
- Jasne siadaj - rozejrzałam się po pokoju, by po chwili zauważyć, że miał całkowitą racje z tym bałaganem. Koszule były rozrzucone po całym pomieszczeniu, a gdzie nie gdzie walały się jego skarpetki czy przedmiot codziennego użytku. I nie wiedzieć czemu kompletnie zapomniałam o drażniącym moje serce uczuciu i o tym kimś kto je wywołał.
- Faktycznie masz bałagan - uśmiechnęłam się widząc jego zdezorientowaną minę.
- Pamiętasz?
- Tak znaczy nie, znalazłam kartkę i no wiesz - zatrzymałam się. Nie byłam pewna co powinnam powiedzieć. Pamiętam, że byłeś w moim życiu i byłeś ważny, ale? Ale nie jestem pewna? To paranoja, a jak mylę go z kimś? Z tym chłopakiem?
- Kartkę?
- Tak, to którą włożyłeś w zdjęcia i Horan ja cię pamiętam, pamiętam, że byłeś ze mną w każdej chwili, wiem, że dużo dla mnie zrobiłeś, ale nie mam pojęcia czego. Wiem, że mnie wspierałeś. Kiedy patrzyłam na fotografie, przypomniało mi się jak robiłeś mi te zdjęcia, jak zasłaniałam się przed fleszem, byłam wtedy zła, smutna i nie wiem dlaczego. Mam wrażenie jakbym nie była wystarczająco silna żeby przejść przez to, żeby to sobie przypomnieć. Wiem, że wtedy cierpiałam wiem, że z powodu osoby, na której mi zależało, ale skoro to nie byłeś ty, to kto? - przygryzł dolną wargę. - Był to któryś z was?
- Natalia ja nie mogę ci nic powiedzieć - odszepnął. - Naprawdę mnie pamiętasz? - spytał zerkając na mnie z dołu. - Naprawdę myślisz, że to jak byłem ci najbliższy?
- A nie byłeś? - spytałam ocierając rekom o rękę. Coraz bardziej się denerwowałam. - Wydaje mi się jakbym nie znała tu nikogo oprócz Liam'a i ciebie i to chore, bo wy cierpicie przez to, że ja nie mogę sobie przypomnieć o was, a ja tak cholernie się staram. Po prostu się boję ii nawet nie wiem czemu - szepnęłam. Poczułam ramię otulające mnie.
- Nie masz czego - jego ręka delikatnie głaskała mój policzek - Kochanie nie mogę ci powiedzieć, bo powinnaś sobie przypomnieć wszystko sama - powiedział, a ja nie zastanawiałam się nawet nad wagą jego słów, bo powiedział kochanie, a ja poczułam się cholernie wyjątkowo. Choć dla niego było to pewnie coś w rodzaju przyjacielskiego przezwiska, bo wypowiadał je z taką łatwością, jakbym była do tego przyzwyczajona, albo jakby naprawdę mnie kochał. Wtuliłam się w niego bardziej i oparłam głowę na jego torsie.
- Jesteś zmęczona? - mruknęłam tylko pod nosem, ponieważ byłam już na w pół w śnie i poczułam tylko jak przenosi mnie wyżej na łóżko i kładzie się obok mnie. Powieki stawały się coraz cięższe i nie kontrolowałam już czy jestem w świecie czy w śnie.
- Kiedyś będę zasypiał tak codziennie obok ciebie księżniczko. Obiecuję.

--------------------------------

Nie będę nic tu pisać, bo zawaliłam, cholernie zawaliłam, nie wiem czy ktoś tu jeszcze pozostał, jeżeli tak to miło by było żebyście zostawili po sobie komentarz. 20?

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 37


" I choć dla innych mogło by się wydawać do niezręczne, ja zatęskniłem za tym spojrzeniem na tyle długo, że teraz mógłbym być przeszywany wzrokiem do końca życia."



*2 tygodnie później*

*oczami Niall'a*

- Jesteś gotowa na powrót, księżniczko? - spytałem spoglądając na jaj twarz. Na jej buzi pojawił się jednoznaczny grymas. - Przepraszam, zapomniałem.
- Zawsze nazywałeś mnie księżniczką? - spytała siadając na łóżku szpitalnym obok mnie.
- Nie zawsze, ale lubiłem.
- Czy ja.. czy ja też to lubiłam? - spytała. Była tak niewinna i zupełnie bezbronna w tym świecie. Wydawało by się jakby ktoś ją postawił na innym terenie, w zupełnie obcym środowisku.
Bo dla niej pewnie tak było.
- Tak, myślę, że tak - zaśmiałem się. - Różnie się nazywaliśmy - powiedziałem wykrzywiając uśmiech. Nie zawsze były to miłe przezwiska - dla innych. Dla nas po mimo tego, że czysto teoretycznie były to obelgi, praktycznie my wyrażaliśmy tym swoją sympatię. Coś w stylu tajnych kodów.
- Byliśmy ze sobą?
- Słucham?
- Czy my byliśmy parą?
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo chciałbym odpowiedzieć tak.
- Nie - odparłem krótko. - Pakujemy się?
- Dlaczego wydaje mi się, że z tobą byłam najbliżej? Czemu mam wrażenie, że byliśmy razem? Kłamiesz?
Moje serce wcale nie skacze, a brzuch nie obraca się w setnym koziołku.
- Nie, nie kłamie, nie był  bym w stanie cię okłamać - odparłem.
- Możesz mi coś jeszcze opowiedzieć, o mnie, o was, o moim życiu? - spytała patrząc na mnie proszącym wzrokiem.
Nie. nie mogę.
Nawet gdybym chciał, nie mogę i być może nawet nie chcę. Musiałem się słuchać zaleceń lekarzy, a jednym z nich był zakaz przypominania jej czegokolwiek. Powinno to samo do niej dotrzeć. Choć nie rozumiałem jego logiki, to zupełnie się podporządkowałem, bo jasne było, że liczyło się żeby jak najszybciej wróciła do nas z pełną pamięcią. Bo za tym, nie chciałem zobaczyć jej ponownie płaczącej.
- Musimy iść już się wypisać - odparłem.
- Opowiesz mi w domu? - spytała, biorąc do ręki swoją torbę i założyła ją przed ramie.
Nigdy nie nosiła torby. Chwyciłem jej walizkę i otworzyłem jej drzwi. Wyszła cały czas na mnie spoglądając. Jej wzrok dosłownie przenikał mnie na wskroś. I choć dla innych mogło by się wydawać do niezręczne, ja zatęskniłem za tym spojrzeniem na tyle długo, że teraz mógłbym być przeszywany wzrokiem do końca życia.
- Opowiesz? - dopiero wtedy zorientowałem się, że ona dalej oczekuję mojej odpowiedzi.
- Tak.
Skłamałem.


--------------------------------------------------

- Jesteśmy! - krzyknąłem wjeżdżając walizką do pokoju. Chłopacy zebrali się w pomieszczeniu witając Natalię. Spojrzała na mnie lekko przerażonym wzrokiem. Wiedziałem, że czuła się tak jakby nikogo oprócz Liam'a tu nie znała. Uśmiechnęła się lekko odpowiadając zwykłe 'cześć'
Wspominałem jak bardzo tęskniłem za jej specyficznym uśmiechem? 
- Natalia - powiedziałem cicho pokazując jej kuchnie, przytaknęła głową, a ja ruszyłem w stronę wskazanego pokoju. Odpowiadała na typowe pytania w stylu 'jak się czujesz' 'potrzebujesz czegoś?' I myślę, że nie potrzebowała tych pytań, a wręcz przeciwnie, chciała się od nich uwolnić.
- Jesteś głodna? - spytałem, widząc, że wchodzi do kuchni.
- Tak w sumie tak. - i choć bardzo cieszyłem się, że odpowiedziała twierdząco, coś mnie zatkało. Zawsze jadła mało, nie chciała jeść, trzeba było ją zmuszać. I tak nagle kiedy zapominała okresu związanego z nami zaczęła być głodna? Pokręciłem z głową odtrącając wszelkie myśli.
To przecież nie możliwe, żeby któryś z nas wywołał u niej potrzebę odchudzania się. 
- Na co masz ochotę? - spytałem. Obchodziłem się z nią trochę jak z jajkiem, bałem się, że powiem, coś nie tak, że zrobię nieodpowiedni ruch.
Przez te dwa tygodnie, które w porównaniu do tych dziesiątek dni minęły bardzo szybko, Natalia rzadko się odzywała. Myślę, a nawet jestem pewien, że potrzebowała poukładać sobie to wszystko. W końcu nie codziennie zapomina się części swojego życia.
- Naleśniki - odparła siadając na stołku. - Ten chłopak w loczkach, jak ma na imię?- spytała a ja znieruchomiałem.
- Harry.
- Jest dziwny - wykrzywiła swój uśmiech. Nagle jakby kamień spadł mi z serca, odetchnąłem. I być może jestem wredny, ale tak cholernie się ucieszyłem z tego co powiedziała.
- Twoje pierwsze wrażenie było inne - wymsknęło mi się. - Z nutellą?
- Um, tak poproszę.
Boże, tęsknie za jej wredotą. 
- Uprzedzam nie jestem w tym dobry. - posłałem jej uśmiech, a ona odwzajemniła gest.
- Nie ważne, um Niall?
- Tak? - spytałem nie odrywając wzroku od swojej roboty. Mieszałem jajka z mlekiem, wodą, mąką i starałem się, żeby wszystko się spoiło ze sobą.
- Bo um, jak spałam, to um przychodziłeś do mnie i ..
- Słyszałaś? - zatrzymałem się w bezruchu. Ale po chwili stwierdziłem, że nie powinienem dawać żadnych podejrzeń i trzęsącymi się rękami próbowałem dokończyć to co zacząłem.
- Nie, znaczy wiedziałam, że mówiłeś, ale nie wiedziałam co i um..
- O czym gadacie? - usłyszałem głos Zayn'a i uśmiechnąłem się z ulgą, że przerwał nerwową rozmowę.
- O naleśnikach - odparłem bez namysłu, wskazując na patelnie. Uśmiechnęła się potakując. Ja również się uśmiechnąłem, bo przecież to tak działało, to tak powinno działać. Ponieważ każdego razu kiedy ona wykrzywia swoje usta w subtelny uśmiech ja robię to samo. To jak mechanizm i nie da się go zepsuć.
Mimo wszystko nie chcę nigdy by to się zmieniło. 

*oczami Natalii*

Uśmiechałem się. Coś w Niall'u sprawiało, że  robiłam to automatycznie. Nie wiedziałam dlaczego i być może nie chciałam wiedzieć. Nie przeszkadzało mi to, jego obecność była kojąca i skłamałabym gdybym powiedziała, że go zupełnie nie pamiętam. Bo wiem, że był przy mnie, nie wiem skąd. Ale mam pewność, że jest kimś z mojego życia, że był w nim przez ten czas którego już nie mam w głowie.
Przede mną znalazła się duża porcja naleśników.
- Mówiłeś, że źle gotujesz. - odezwałam się spoglądając na moją porcje, która nie wyglądała tak tragicznie.
- Nie oceniaj książki po okładce. - spojrzałam na niego lekko przerażonym wzrokiem. Potrzebowałam trochę czasu, żeby go całkiem rozgryźć.
- Spokojnie, wszystko, co dodałem jest jadalne! - odrzekł śmiejąc się, a do niego dołączył Zayn. I przysięgam, że mogłabym przyrzec, że słyszałam już gdzieś ten specyficzny dźwięk.
Zjadłam połowę tego co miałam na talerzu i więcej nie byłam w stanie w siebie wmusić.
- W końcu zjadłaś tyle ile powinnaś - usłyszałam głos Zayn'a.
- A ile wcześniej jadłam? - łapałam się za każda deskę w postaci słów jaką wypowiadali, by tylko dowiedzieć się wszystkiego o samej sobie. To było strasznie frustrujące, bo nie znałam siebie, nie znałam teraźniejszej siebie.
- Cóż właściwie, prawie nic nie jadłaś, kiedyś .. - zaczął Malik, ale Liam wkroczył do pokoju przekrzykując go. Byłam przekonana, że zrobił to specjalnie. Bo choć nie znałam siebie, znałam Payne'a i jego specyficzne zachowania. Przemilczałam sytuacje. Czułam się strasznie głupio pytając ich o wszystko, bo przecież naturalnie wiedziałabym wszystko.
- Czy ja mam jakiś telefon? Chciałbym zadzwonić do Samanty - odparłam poprawiając się na krześle.
Chłopacy spojrzeli się po sobie. Nienawidziłam tego, że porozumiewali się bez słów, ale wiedziałam, że mina mojego kuzyna nie wskazuję na nic dobrego.
- O co chodzi? - spytałam, ponieważ nie doczekałam się odpowiedzi od żadnego z nich. Myśl, że kiedyś byłam z nimi na tyle blisko, że też rozumiałam ich te wszystkie sekretne spojrzenia i znaki przerażała mnie. Wychodziło by na to, że straciłam spory okres czasu.
Nie straciłam, zapomniałam.
- Ktoś mi powie co się dzieję? - podniosłam swój ton głosu. - Mogę swój telefon?
- Nie masz.
Cóż, nie potrzebnie się akurat ty odezwałaś Liam.- Kłamiesz - prychnęłam. I sama nie wiem czemu, wpadłam w furię, miałam ochotę wszystko rozwalić i zniszczyć. Nie była to potrzeba którą mogłam stłumić, potrzebowałam tego. Wrzeszczałam, motałam się i wszystko tylko po to by uświadomić sobie coś.
Jestem psychiczna. 



niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 36


"Pieprzyć to, jestem cholernie szczęśliwy i tak wejdę."


*oczami Harr'ego*

- Przeżyła? - przełknąłem głośno ślinę spoglądając na Niall'a.
- Tak - udzielił krótkiej odpowiedzi kierując się w stronę wyjścia. Kamień spadł mi z serca tym samym wyrównując mi oddech. Żyje. Szybkim ruchem ręki zatrzymałem go obracając w swoją stronę, tak że znalazł się naprzeciwko mnie.
- Możemy pogadać? - spytałem rozpoczynając kolejną próbę dogadania się z farbowanym blondynem.
- Nie mam czasu. - stwierdził błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Całkowicie nieobecny.
- A no co masz czas? Na siedzenie i użalanie się?




- Zejdź ze mnie, nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- A masz ochotę z kimkolwiek rozmawiać? To chyba cud, że wymieniłeś ze mną parę słów! - Wydarłem się obarczając go.
- Odwal się Styles. Po co się na mnie wyżywasz?! Martw się o Natalię! - Również poniósł ton głosu i tym razem ominął mnie z pozytywnym rezultatem. Chwilę później byłem sam w pokoju, zastanawiając się jak do niego dotrzeć. Miałem dość nieudanych prób. Odechciało mi się wyrozumiałości. Wszystko ma swoje granice. Chciałem, żeby było jak dawniej, ale jak może tak być, kiedy brakuje nam jednej osoby w tej układance? Wydaję mi się że ona napędzała to wszystko, a teraz? Kto nas zmotywuję? Kto nam przypomni, że jesteśmy rodziną?

*oczami Liam'a*

Usłyszałem dzwonek swojego telefonu i szybko wcisnąłem jednym ruchem ręki zieloną słuchawkę.
- Słucham? - zacząłem typowo rozmowę czekając kto odezwie się po drugiej stronie. Nigdy nie zwracałem uwagi na to kto dzwoni, więc rozmówca był tak jakby 'niespodzianką'. Być może robiłem tak z przyzwyczajenia, ale polubiłem to 'Zgadnij kto to'.
- Liam?
- Daniell? - odpowiedziałem pytanie na pytanie. Wyprostowałem się na kanapie czekając, aż moja dziewczyna się odezwie. - Coś się stało? - spytałem w końcu zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi.
- Liam..ja..
- Kochanie, nie strasz mnie! Co się stało? - Moje zaciekawienie zamieniło się w zdenerwowanie. Czułem, że zaraz  dowiem się czegoś złego? Specyficzny ton głosu dał mi znak ostrzegawczy i zapalił czerwona lampkę 'coś jest nie tak'
- Nie wiem czy powinnam ci to mówić, przepraszam - głośny wybuch płaczu.
- Daniell słyszysz mnie? Musisz mi powiedzieć! O co chodzi?! Zaraz będę - chciałem się rozłączyć i jak najszybciej znaleźć pod jej domem, jednak jej głos mnie zatrzymał.
- Nie ma mnie w domu - usłyszałem odpowiedź. I tak jakoś w tym momencie w mojej głowie pojawiły się zdarzenia z nią w roli głównej i zacząłem się zastanawiać jak ja przeżyje bez wspólnie spędzonych z nią chwil.




- Gdzie jesteś?!
- Liam nie szukaj mnie, tak będzie lepiej. Odezwę się obiecuję. - Głośne pikanie w słuchawce dało mi znak, że Paezer się rozłączyła. Rzuciłem telefonem o ścianę, sprawiając tym samym, że roztrzaskał się na miliony kawałeczków. Miałem świadomość, że ją zaniedbałem. Myślałem, że rozumie. Jak miałem to odebrać? Rzuciła mnie? Tak po prostu bez wyjaśnienia? Bez cholernego powiedzenia czemu?! Będzie lepiej? Jak mam to uratować? Jak mam się dowiedzieć o co chodzi? Tysiące pytań krążyło po mojej głowie, a odpowiedź na nie znała tylko ona.






*oczami Niall'a*

Siedziałem przy jej łóżku delikatnie gładząc ręką po jej policzku. Jej stan się ustabilizował, a ja mogłem odetchnąć z ulgą i pogratulować samemu sobie, że zachowałem zimną krew w sytuacji jaka miała miejsce całkiem niedawno. Uśmiechnąłem się lekko, dokładnie nie wiedzące czemu. Przyśpieszone pikanie zbiło mnie z tropu. Znów pokierowałem się w kierunku dyżurki z której ściągnęłam jednego lekarza. Jak na złość kazał mi poczekać przed salą zatrzaskując uprzednio drzwi. Naczekałem się przed salą ponad 2 godziny, zastanawiając się co na tyle poważnego się stało, że nie mogłem zostać o tym poinformowany. Cały w nerwach stałem przekładając nogę na nogę i jak to mam w zwyczaju obgryzając paznokcie. Nienawidziłem czekać, a chyba rzeczą jasną był fakt, że czekanie na informacje od lekarza czy moje powietrze żyję mnie zbijał. Choć tym razem byłem bardziej spokojny, myśl, że to naprawdę coś tragicznego - śmierć przeszłą mi tylko raz przez myśl. Sam do końca nie wiedziałem czemu. Ale mój spokój coraz bardziej wydawał mi się nie na miejscu i zupełnie dziwaczny.
- Jest pan jej rodziną? - w końcu usłyszałem głos.
- Coś się stało? - Spytałem podchodząc do niego bliżej. Dopiero wtedy ciśnienie mi podskoczyło. Wtedy kiedy miałem się dowiedzieć co tak naprawdę się stało.
Nie powiadomiłem chłopców.
Ups. 
- Wszystko w porządku, nawet lepiej. Obudziła się. - Usłyszałem z jego ust.. Otworzyłem szeroko oczy.






- Pan żartuję? - spytałem zszokowany. Wydawało mi się jakby mój podbródek całkowicie opadł na ziemie. Nie wiele myśląc przytuliłem go, następnie lekko odpychając i kierując się do drzwi. W ostatniej chwili się zatrzymałem.
- Mogę wejść? - wydawało by się to nie uprzejme gdybym nie spytał, ale w sumie.
Pieprzyć to, jestem cholernie szczęśliwy i tak wejdę. 
- Jasne - pokiwał z dezaprobatą. Zapewne wyglądałem jak małe dziecko, które dostało stos zabawek pod choinkę. I przecież to jasne, że zdawałem sobie sprawę, że to niedojrzałe nieodpowiednie i takie tam, ale w tym momencie byłem zbyt szczęśliwy by zważać na opinie innych ludzi. Otworzyłem szybko drzwi podbiegając do szpitalnego łóżka. Widok jej z otwartymi oczami i siedzącej na łóżku zwalił mnie z nóg. Marzenia stały się rzeczywistością. I to w każdym sensie tego zwrotu.
- Natalia! Nareszcie! - krzyknąłem przytulając ją do siebie jak najmocniej mogłem. Niestety nie poczułem jej rąk opatulających moje ciało, ani żadnego odruchu który był by odwzajemnieniem mojego gestu.
Cóż, być może się przeliczyłem.
Zamiast tego jej dwie ręce delikatnie mnie odepchnęły raniąc tym samym mnie i sprawiając, że moje serce rozlatuję się na miliony, bądź miliardy małych kawałeczków. Po mimo wszystko miło było poczuć jej dotyk na mojej skórze. Poczułem się dziwnie i desperacko. Lekko odsunąłem się od dziewczyny, by zobaczyć jej przestraszone oczy.
Czy ona się mnie bała?
- Kim jesteś?
Wtedy tak nagle wszystko stało się jasne.
Nie pamiętała mnie.