niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 13



"no i chamska jesteś" 

* oczami Natalii *

- co ?! - wrzasnął Harry, po prostu to zignorowałam - nigdzie nie jedziesz! - odezwał się po raz drugi. Tay pociągnęła go na bok i coś szeptała na ucho. Tylko westchnęłam, nie miałam nic do gadania. Żadnego wpływu, nic... Skoro ją kocha, to.. to co ja mogę za to? Poczułam, że do moich oczu napływają już łzy. Postanowiłam, że już pójdę zanim ktokolwiek je zobaczy. Oddałam Liamowi kluczyki od mieszkania, szepnęłam na ucho, że później mu wszystko wytłumaczę i pożegnałam się z wszystkim oprócz tej parki. Może to było nie fair. Ale jak Kuba bogu tak bóg Kubie. Opuściłam mieszkanie z nadzieją na lepsze jutro.

                                   *          *          *          *          *          *          *

- gdzie ją postawić? -  usłyszałam krzyk Niall dochodzący z pokoju obok. Rozpakowywałam właśnie moje rzeczy, które doszły pocztą z mojego starego mieszkania w New Yorku, a Niall jako opiekuńczy przyjaciel mi w tym pomagał.
- koło łóżka! - odpowiedziałam również krzykiem i pokierowałam się w stronę pokoju w którym znajdywał się blondasek.
- wszystko? - zapytałam z nadzieją.
- wszystko - odparł i głęboko westchnął siadając na rogu łóżka. Dosiadłam się do niego i lekko klepnęłam w ramie.
- co jest? - spytałam
- nie miałaś się wyprowadzać -  szepnął. Ponownie go szturchnęłam.
- no, ej zobacz jak blisko jest ten dom od waszego no. - pocieszałam go, chociaż w sumie sama przyzwyczaiłam się do mieszkania z tymi wariatami.
- miało to inaczej wyglądać wiesz? - spytał.
- nie zawsze jest coś tak jak sobie wyobrażamy - powiedziałam i wlepiłam wzrok w podłogę.
- dlaczego mam wrażenie, ze mówisz o Harrym?
- to nie wrażenie... - szepnęłam, ale po chwili opamiętałam się - skąd ty to wiesz? - na chwilkę sie zaciął. Dopiero po 3 minutach zaczął mówić.
- nie trudno jest zauważyć jak Harry na ciebie patrzy, a jak ty na niego. Nie trudno było też zauważyć złość jak sie dowiedziałaś o ich związku.
- za dużo o mnie wiesz, chociaż krótko się znamy ty wiesz prawie wszystko o mnie - przyznałam tajemniczo.
- prawie? - spytał zaciekawiony moją odpowiedzią. Ja tylko kiwnęłam głową na tak. - ale dzisiaj idziesz na kolację do nas, znaczy do restauracji! - postanowił za mnie Niall.
- Będzie Taylor? - zapytałam z nadzieją, że odpowiedź będzie zadowalająca dla mnie.
- no - podrapał sie po głowie  - nnoo tak, ale i tak przyjdziesz!
- yyy... nieee nie zamierzam oglądać twarzy dziewczyny, która ma więcej warstw tapety niż mój pokój - wypaliłam. Horan zaczął sie śmiać.
- pójdziesz, a wiesz dlaczego ?
- oświeć mnie - uniosłam ręce do góry.
- bo pokarzesz jej i jemu że nie przejmujesz się nimi, a Harruś może zrozumie co stracił. Z tym całowanie w salonie to przesadzili.
- skąd o tym wiesz? - teraz zoriętowałam się, że coś jest nie tak. Idiota, cwaniak. Niall kiedy zobaczył moją minę zaczął uciekać po całym domu. - już nie żyjesz! Rozumiesz to?! Jak mogłeś czytać mój pamiętnik! Niall zatrzymaj się ty gnido jedna. - zatrzymał się o dziwo. Spojrzał na mnie.
- jak ty mnie nazwałaś ? - normalnie bym się nie poddała, ale z racji tego, że to chłopak i jest ode mnie silniejszy postanowiłam po prostu ucieknąć.
- gnida, gnida- zaczęłam go podbudzać.
- i kto tu nie będzie żył? - spytał niosąc mnie na rękach na dwór.
- gdzie ty... ? nie ... proszę zrobię wszystko !  -  krzyknęłam kiedy zauważyłam że zbliża się ze mną do basenu.
- wszytko? - przystanął na chwilkę.
- wszytko! - potwierdziłam.
- okeeyy.... puszczę cię jak pójdziesz dzisiaj  na tę kolację..!
- chyba śnisz
- nie? okey sama tego chciałaś - powiedział podchodząc bliżej do lodowatej wody.
- dobra, dobra zgadzam się! a teraz mnie puść! no już! - zrobił tak jak rozkazałam. Poszłam z obrażoną miną do kuchni. Nie zwracając uwagi na blondyna szykowałam sobie herbatę.
- no przepraszam no ! tak czytałem ten twój pamiętnik i muszę przyznać, że całkiem dobrze piszesz wiesz ? Normalnie to było ciekawsze niż wszystkie książki które czytałem ! - krzyknął podekscytowany. - a tak no więc wróćmy do tego no przepraszam no, ale jest plus teraz wiem o tobie wszystko! no ej nie fochaj sie no! - ciągnął by dalej bezsensowną gadkę ale mu przerwałam.
- o której?
- ale co? - spytał zdziwiony.
- kolacja, jełopie - walnęłam go lekko w czoło.
- o 18:00 ej ty znów mnie obraziłaś !
- przyzwyczaj się, chcesz herbatę ?
- no i coś do jedzenia będzie ok
- to se zrób - wytknęłam mu język.
- ale ty masz dzisiaj dobry humorek! - stwierdził - no i chamska jesteś  -odparł po namyślę
- tylko dla przyjaciół - posłałam mu pocałunek w powietrzu a ten udawał, że go złapał.
- słodkka - powiedziałam
- no tak słodko, słodko - potwierdził
- mówię o herbacie cioto! za dużo łyżeczek cukru - zrobiłam zniesmaczoną minę.
- pokaż. - powiedział i mi wyrwał szklankę z rąk - ej a tak właściwie to znów mnie obraziłaś.!
- takie życie - wzruszyłam ramionami.
- okey ta herbata - stwierdził
- to se ją wypij, a ja idę się przygotować i przyjedź po mnie o wpół do szóstej.
- tak jest - zasalutował.
- odmaszerować -  krzyknęłam na odchodne. Miałam tylko 2 godziny na uszykowanie się, więc postanowiłam się zabrać do roboty....

                                   *          *          *          *          *          *          * 

- W.o.W. - szepnął Horan jak mnie zobaczył.
- aż tak źle? - zapytałam przeglądając sie w lustrze i poprawiając sukienkę.
- nie jest w.o.w nie mam słów jest pięknie no po prostu..... W.o.w ! Harremu sie na pewno spodoba .. - miałam wrażenie, ze te ostatnie słowa wypowiada z żalem. - wiesz mam pomysł - krzyknął podekscytowany. - bo ty jesteś o niego zazdrosna nie? no właśnie to niech on będzie o ciebie - puścił mi oczko. Na początku nie zrozumiałam jego toku myślenia, dopiero po chwili zrozumiałam jaki on ma plan... Nie powiem jego sugestia spodobała mi się, ale gdybym wiedziała jakie będzie miała konsekwencje nie zgodziłabym się na nią nigdy w życiu..
*Rozdziały w których zawarta jest postać Taylor nie mają na celu jej obrażać. Postać o takich a nie innych cechach stworzona tylko i wyłącznie do opowiadania.  

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 12


"Prawda jest taka że nie potrafię być silna, nie umiem."


 * 4 tygodnie później *

 Wiele sie przez ten czas nie zmieniło. Jeszcze mieszkam u chłopaków. Tak dokładnie jeszcze. Dlaczego ? Znalazłam pracę w kawiarni. Liam wie, że pracuje, ale nie wie w jakim celu to robię. Pewnie byłby zły gdyby się dowiedział, że szukam mieszkania, ale narzazie nie wie i niech tak zostanie. Wcisnęłam mu kit, że potrzebuje na swoje wydatki. Uwierzył. Jeżeli chodzi o Harr'ego to sprawy się jeszcze bardziej skomplikowały. Otóż Harry musi udawać związek z Taylor Swift. Wiem, że to ustawka i Harry tego nie chciał, ale zrobił to wszystko dla dobra zespołu i to rozumiem. Na ten pomysł oczywiście wpadła panna Tay i zadzwoniła do menadżera chłopców, który bez problemu sie zgodził, a później kazał Harremu to zrobi. Ogólnie to mnie mdli na widok ich trzymających się za rękę w gazetach, internecie czy na żywo. Jedyny plus jest taki, że zrozumiałam że coś do niego chyba czuję i to chyba coś więcej niż samą przyjaźń.  Wywnioskowałam to z tego, że poczułam ból, kiedy dowiedziałam się o ich związku. Poznałam Perri dziewczynę Zayna, Daniel, dziewczynę Liam'a i Eleonor dziewczynę Lou. Zaprzyjaźniłam sie z nimi. Chociaż z Perri najmniej, miałam wrażenie, jakby mnie nie lubiła. Trudno. Jeżeli chodzi o Dan i El spotykamy się regularnie. Szłam właśnie chodnikiem rozglądając się dokoła. Cały czas miałam wrażenie, że Liam mnie śledził. Może to dlatego że szłam oglądać moje nowe mieszkanie i on o tym nie wiedział. Szczerze zdziwiłam sie kiedy doszłam tam gdzie wskazywał mi adres na kartce. Myślałam, iż to będzie coś w stylu bloku, kamienicy, a nie domu. Stałam przed całkiem niczego sobie budynkiem. Zwinnym ruchem otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Dzień dobry - krzyknęłam na powitanie. Otóż właścicielem tego miejsca był mój szef. Całkiem spoko dwudziestolatek. Naprawdę się świetnie z nim dogadywałam. Jak na szefa był mi dosyć bliski. Nie żeby coś.
- cześć młoda - krzyknął z jakiegoś pomieszczenia. Poszłam za jego głosem bodajże do... kuchni?
- przecież ten dom jest wielki jak ja za niego zapłacę?  - spytałam na początku.
- Otóż mam propozycję nie do odrzucenia - powiedział wyciągając jakoś kartkę. Szybko ją przeczytałam i spojrzałam zdziwiona na niego.
- że ja będę z tobą mieszkać  i  będę płacić tylko 1/4 czynszu ? - spytałam zdziwiona.
- wiesz jak mnie nie lubisz to ja to zrozumiem - zaczął coś mamrotać pod nosem.
- nie o to chodzi Thomas, przecież wiesz, że cię lubię i jesteś najlepszym szefem na świecie -  na jego twarz wkradł sie zwycięski uśmiech - ale, ja nie mogę płacić tylko 1/4 czynszu  nie będę żyć na czyjś kosz, nie po to poszłam do pracy, żeby sie usamodzielnić , żebyś teraz ty mi wyskakiwał z takim czymś ?
- 1/2 pasuje ? - powiedział wyciągając rękę do przodu. Z uśmiechem na twarzy podałam mu swoją.
- pasuję - szybko podpisałam jakieś papiery i poleciałam do domu po wszystkie rzeczy. Ostatni dzień w starym domku, a później... nowe życie w nowym miejscu, z nowym człowiekiem i z nowymi planami na przyszłość!

                                   *          *          *          *          *          *          *         

- chłopcy już jestem - krzyknęłam na cały głos - muszę wam coś powiedzieć - powiedziałam kierując sie do salonu - wypr... - nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Zobaczyłam Harr'ego obściskującego sie z Tay na kanapie. Nie było tu paparci, więc nie było to ustawione. A ja głupia wierzyłam że on na mnie poczeka. Idiotka. Kiedy mnie zobaczyli szybko odskoczyli od siebie. Moje oczy zrobiły sie szkliste, ale postanowiłam udawać obojętność.
- Natalia to nie tak jak... - przerwałam mu, tłumaczył sie jakbyśmy byli parą. Ale my przecież nią nie byliśmy i z tego co wnioskuję, nigdy nie będziemy.
- gdzie reszta ? - zapytałam
- pojechali do sklepu. Natalia ja.. - znów mu przerwałam.
- po co sie tłumaczysz ?  to twoje życie - powiedziałam na odchodne. Blondynka prychnęła pod nosem. Strasznie mnie to irytowało, irytowała mnie ona, to jej perfidne zachowanie. Szybko poszłam do góry, by Harry nie zobaczył moich łez, które tak czy siak  mi poleciały. Prawda jest taka że nie potrafię być silna, nie umiem. Zaczęłam sie pakować. Wprawdzie miałam zamiar wyprowadzić sie jutro, a dzisiaj jeszcze spędzić czas z chłopakami, ale moje plany sie zmieniły. Nie będę przebywała z Taylor w jednym pokoju, bo tlenu nie starczy...

* oczami Harrego *

Siedziałem z Tay chociaż w sumie nie miałem na to ochoty. Paul mi kazał sie z nią lepiej zaprzyjaźnić, bo fani zaczynają coś podejrzewać. Akurat w tym momencie, kiedy Tay przyssała mi sie do ust do pokoju musiała wejść Natalia. Chciałem jej to jakoś wytłumaczyć, nie dała sobie. Chłopacy po jakiejś godzinie wrócili ze sklepu i razem z Tay siedzieliśmy teraz w salonie. Brakowało tylko Natalii. W pokoju panowała męcząca cisza, było tylko słychać Tay która żuła gumę.
- możesz tak nie rozbić? - zapytałem
- ale jak? - mlasnęła.
- no właśnie tak, to strasznie irytujące! - wrzasnąłem. Pewnie dalej bym sie z nią kłócił gdyby nie to, że z góry schodziła Natalii z ... walizką ?
- gdzieś jedziesz ? - zapytał zdziwiony Liam.
-Posłuchajcie bo ja.. wyprowadzam sie....

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 11



"Chciałam go pocałować, nawet bardzo"


- Wspaniały dzień na całowanie no nie? - spytałam kiedy podeszłam do mojego chłopaka obściskującego się z jakąś laską.
- Tak - potwierdził nie przerywając swojej czynności. Odchrząknęłam głośną by zwrócić jego uwagę. Obrócił się. Spojrzałam w jego oczy. Nie wyrażały skruchy, coś jakby bał się konsekwencji swojego czynu, ale nic po za tym. Z zamachem walnęłam go w policzek i szybkim krokiem odeszłam z miejsca wydarzenia. Pobiegł za mną i chwycił za rękę.
- Nie dotykaj mnie  - wydarłam się na cały głos. Odsuwając się od mojego "byłego".
- Proszę cię, pozwól mi wytłumaczyć, ja cię kocham, tylko.. proszę.
- Głupie gadanie, Dlaczego nie pomyślałeś o tym kiedy całowałeś się z tą lafiryndą? - zapytałam z perfidnym uśmiechem, gdyż widziałam na jego twarzy zakłopotanie. Nie wiedział co powiedzieć. Czyżby zabrakło mu słów?  - no co? miałeś się tłumaczyć, a nawet na jedno pytanie nie potrafisz odpowiedzieć? Żałosny jesteś. Po prostu jest mi cię żal. Z nami koniec, a i wiesz co? Idź to tej swojej lali, bo jej usta wyschną! - krzyknęłam na odchodne. Biegłam przez siebie, nawet nie wiedziałam gdzie. Łzy leciały po moich policzkach, ale to chyba normalne.. Czułam się oszukana, zdradzona jak nic nie warta osoba. Może byłam nic nie warta? Może faktycznie jestem okropna? Nie wiedzieć czemu obwiniałam się za to, że on mnie zdradził. Ale to jego wina tak? Dlaczego miałam takie wrażenie, że to ja zawiniłam. Jednak w pewnym sensie czułam ulgę. Mieszane uczucia, tak to można nazwać. Nie mogłam się w tym wszystkim odnaleźć. Usiadłam na ławce w parku. Podkuliłam nogi i objęłam je rękami. Chociaż nie żałowałam tego, ze tak zareagowałam na tą wiadomość to w pewnym sensie czułam taką pustkę. Spędziłam z nim 3 lata. 3 lata pełne wspomnień - dobrych i złych. Rzadko się kłóciliśmy jak na parę. Zawsze inni nam tego zazdrościli, a teraz proszę widać tego rezultaty. Miał inną na boku, jakoś ta wiadomość nie może do mnie dotrzeć. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
- Będzie dobrze, nie był ciebie wart - pocałował mnie w czoło. Najpierw prychnęłam - przereklamowane słowa. Przecież nic nie będzie dobrze. Uniosłam oczy ku górze i zobaczyłam Harr'ego. Człowieka, którego przez cały dzień unikałam. Mruknęłam coś pod nosem, żeby wiedział, że to słyszałam. - pamiętasz jak mnie pocieszałaś? - pokiwałam głową na tak. - tak w sumie nic konkretnego nie powiedziałaś, ale liczyło się to że byłaś przy mnie. Nie wiem czy w twoim wypadku to pomoże, ale możesz  na mnie liczyć, bo jestem tutaj z tobą i zawsze będę - zbliżył swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów. Popatrzyłam na jego soczyście malinowe usta. Chciałam go pocałować, nawet bardzo. Co ja gadam?  W porę opamiętałam się i odsunęłam głowę tak, ze trafił w mój policzek.
- Harry ja.. ja... - chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał.
- Natalia rozumiem potrzebujesz czasu, szanuję to - powiedział odgarniając niesforny kosmyk z mojego czoła.
Jestem idiotką przecież pragnęłam tego najbardziej na świecie. 
Zaskakujące jest to, że przec chwilą straciłam chłopaka a juz przytulam się z innym.
- dziękuje - wtuliłam się w niego.
- chodź bo chłopcy w aucie czekają - powiedział i poszliśmy w stronę auta.

                                   *          *          *          *          *          *          *

W samochodzie oczywiście chłopacy zaczęli klnąc na mojego byłego. Na samą myśl, że im na mnie zależy pojawił się na mojej twarzy uśmiech. Może nie do końca szczery, ale zawsze uśmiech. Dzisiejszy dzień nie był udany, ale po moich głębszych przemyśleniach doszłam do paru wniosków. Pierwszy to taki, że nie mogę siedzieć na utrzymaniu chłopców muszę znaleźć pracę i wyprowadzić się, tak to najlepsze wyjście. Po drugie Harry jest bardzo kochany, że dał mi czas do przemyślenia tego wszystkiego, ale jak na razie nie jest gotowa na nowy związek. Można powiedzieć, ze boję się być znów zraniona. Potrzebuję czasu, ale czy on mi coś da   Po trzecie jeżeli chodzi o Samantę to postanowiłam dział z nią w życiu zakończyć. Nie, nie chcę o niej zapomnieć, chcę nauczyć się żyć bez niej. Normalnie funkcjonować, nie płakać na każdy dźwięk jej imienia. A po czwarte muszę załatwić sprawę z rodzicami, porozmawiać z nimi szczerze. Potrzebuję pogadać z nimi tak mi się przynajmniej wydaję. Myślę, że ta rozmowa może coś dać... ale czy mam rację?  Szybko się u mnie wszystko zmieniło prawda? Za szybko. Zobaczymy co przyniosą następne dni z tymi wariatami. Mam takie przeczucie, że w moim sercu na miejscu Kevina będzie ktoś inny. Kto wie może właśnie Harry?

czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 10



"Teraz miałem okazję, ale nie miałem odwagi."

 - Ja... ja... ja..... przepraszam... ja... ja... mam .. chłopaka - dukałam, nie wiedziałam co powiedzieć. Wyszczerzył oczy, najwyraźniej tego nie wiedział. W sumie, ja sama zapomniałabym o tym. Mam wrażenie, że to określenie jest tylko umowne. Mówię tak tylko z przyzwyczajenia, nie z powodu, że go kocham. Ale nie miałabym prawa taić tego przed nim. - Nie to ja przepraszam, wygłupiłem się.. - zamyślił się przez chwilkę -  uznajmy, że tego nie było okey? - zapytał wyciągając prawą rękę do przodu.- Pewnie - uścisnęłam ją z udawanym uśmiechem. - Idziemy do reszty? - zapytał. - Pewnie - tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Rozsiedliśmy sie na kanapie i oglądaliśmy film wybrany przez Lou. Dla mnie sytuacja była tak spięta. Po co chwila spoglądałam na Harrego, który bez żadnego skrępowania, bezczelnie się na mnie gapił. Nawet nie odwrócił wzroku, kiedy sie na niego spojrzałam. Ze śmiechu, który roznosił sie po pokoju wnioskowałam, że to co "oglądamy" to jakaś komedia. Nie mogłam sie na niczym skupić, wszystko mnie drażniło. Nawet głos jedzonego popcornu przez Nialla był w tym momencie dla mnie wkurzający.  Nie myśląc wiele wyszłam z salonu i poszłam do kuchni z zamiarem na pica się jakiegoś napoju. Zabrałam szklankę i nalałam sobie do niej wody. Podeszłam do okna i patrzyłam sie w przestrzeń. Takie beznadziejne zajęcie przy którym najlepiej się myśli. Tylko że ja nie mogłam ogarnąć swoich myśli, nie potrafiłam. Najbardziej dziwiło mnie to, że w głowie miałam Harr'ego, a nie mojego  chłopaka. Powinno być na odwrót.- Natalia, Natalia... ej mowie coś do ciebie - jak oparzona odskoczyłam od właściciela tego głosu. - Wystraszyłeś mnie - oznajmiłam spoglądając na Niall, który bacznie mi sie przyglądał.- Opowiesz mi co cię męczy? - spytał- Nic - odparłam bez zastanowienia patrząc na wodę w szklance, która jakoś w tej sytuacji wydawała mi się bardzo ciekawa. - Natalia Natalia, Natali - westchnął - przecież wiesz, ze ja nie odpuszczę, a i wiem, że coś sie stało. - Nie - zwinnie go ominęłam i szybkim krokiem poszłam w kierunku schodów. - Gdzie idziesz? Nie oglądasz już z nami filmu?  - zatrzymał mnie kuzyn. - A idźcie wszyscy w cholerę - krzyknęłam, zauważyłam że z kuchni wynurzył się Niall i spojrzał na mnie proszącym wzrokiem. Nie zwracając uwagi na niego  poszłam do "mojego" pokoju. Miałam nadzieję, że chociaż tam będę mogła być tylko ja i cztery ściany.

* oczami Harrego *

Myślałem, ze mi ulży jak jej powiem. Nie było tak, wręcz przeciwnie. Miałem cholerne poczucie winy, chociaż nie wiedziałem z jakiego powodu. Może dlatego, że widziałem żal w jej oczach kiedy na mnie patrzyła podczas filmu. Kiedy wyszła z pokoju, chciałem pójść za nią jakoś wyprostować tą sytuację, ale nie udało się, wyprzedził mnie blondasek. Teraz miałem okazję, ale nie miałem odwagi.

[ Następny dzień ] 
* oczami Natalii *

Obudziłam sie z powodu bólu brzucha, ale postanowiłam się tym nie przejmować. Nawet nie pamiętam kiedy wczoraj zasnęłam. Musiało by to być dość wcześnie, bo nawet Horan który obecnie leżał koło mnie nie był wtedy jeszcze w pokoju. Wstałam z pościeli i poszłam do łazienki się ogarnąć. Szybko wykonałam wszystkie czynności i ubrałam się w strój. Nie miałam zamiary dzisiaj nigdzie wychodzić, więc założyłam po prostu dżinsy, bluzkę i moją ulubioną bejsbolówkę. W miarę ogarnięta zeszłam na dół. W kuchni przy stole siedział Liam i jadł śniadanie. Popatrzyłam na zegarek była dopiero 8 więc spojrzałam na kuzyna zdziwionymi oczami.
- No co? - zapytał zdziwiony jedząc kanapkę.
- Yyy...  no bo.. wiesz u mnie zawsze wstawałeś po 10,a tu no wiesz to jest ... - zamyśliłam się, bo nie mogłam dobrać słowa - po prostu dziwne - dopowiedziałam. Liam tylko wzruszył ramionami.
- To co chcesz na śniadanie? - zapytał, nie miałam zamiaru go jeść. Nie dlatego, że nie chciałam ale ból brzucha dawał sie we znaki. Położyłam rękę na brzuchu i pokiwałam przecząco głową. - Natalia proszę cię, przecież musisz jeść
- Liam, ale ja nie że nie chcę, tylko po prostu mnie brzuch boli - oznajmiłam uśmiechając się sztucznie.
- To co na śniadanie? - do kuchni wpadł Harry. Przekręciłam oczami i szybko opuściłam pomieszczenie. Wczoraj dużo myślałam i wymyśliłam, że jak na razie będę go unikać to najrozsądniejsze wyjście. Postanowiłam, że też zadzwonię do mojego chłopaka, w końcu kiedyś muszę.  
- Ej słuchajcie Paul dzwonił - wrzasnął na początek Zayn - zbieramy się do studia!
- Ty też - wskazał na mnie Liam
- No okey, okey - podniosłam ręce w geście obrony. Już po chwili siedzieliśmy w aucie, w drodze do studia.

                                               *          *          *          *

Cały dzień spędziłam na patrzeniu się na chłopaków, którzy nagrywali jakąś piosenkę na nowy album. Oczywiście cały czas unikałam Styles'a. Nie mieliśmy ze sobą nawet kontaktu wzrokowego, co jak dla mnie było nie lada wyzwaniem. Parę razy wydawało mi się jakby mi dawał jakieś znaki, że chcę coś wyjaśnić, ale doszłam do wniosku, ze to tylko moja chora wyobraźnia płata mi figle. Siedzieliśmy w aucie  i wracaliśmy do domu mijając już znane mi przecznice Londynu. Przejeżdżaliśmy właśnie koło pobliskiego parku. Spojrzałam przez okno, zastanawiając sie na moją sytuacją. Otworzyłam usta, by po chwili móc zamknąć je ręką. Zazwyczaj potrafiłam przewidywać sytuacje i raczej trudno mnie było zaskoczyć, zwłaszcza negatywnie. Musiałam przecież jakoś zareagować, na to co zobaczyłam.
- Zatrzymaj auto! - działałam pod wpływem impulsu. - zatrzymaj! -powtórzyłam. Zdezorientowany chłopak zrobił to o co go poprosiłam.  Szybko wyskoczyłam z pojazdu i pokierowałam się w stronę mojego celu. Nie miałam pojęcia co teraz robię, ale coś mi mówiło, że robię dobrze.    

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 9



"Jednym słowem czułem do niej coś więcej niż tylko przyjaźń"



Przełknęłam głośno ślinę i spanikowana oddałam telefon Liamowi, a sama wtuliłam się w najbliżej stojącego  Harrego. Zamknęłam oczy, żeby powstrzymać łzy, które bezczelnie chciały z nich wypłynąć. Dlaczego tak reagowałam na to? Sama bym chciała znać odpowiedź na to pytanie. Nawet nie słyszałam tego co mówią chłopaki, zatopiłam sie we własnych przemyśleniach. Chyba nawet nie chciałam wiedzieć prawdy czy to ona odebrała telefon. Głos był kobiecy to bez wątpienia, ale nie mam nic co by mi powiedziało że to była ona. Ale przecież prawda jest na wyciągnięciem ręki. Dosłownie. Mogę chwycić ten telefon i pogadać z tą osoba, ale nie mogę. Nie w sumie mogę, ale nie umiem, nie potrafię, nie chcę.
- Jakaś baba odebrała to na pewno nie była Samanta, ktoś sobie żary robił. Ona nie żyje - szepnął Liam, myślał że nie słyszałam, ale słyszałam i to bardzo dobrze. Błyskawicznie oderwałam się od Harrego i popędziłam w stronę drzwi. Tak potrzebowałam samotności, potrzebowałam odejść od tego wszystkiego..

* oczami Harrego *

- Mogłeś tego nie mówić na głos - powiedział Niall i spojrzał znacząco na Liama. Ten natomiast podrapał się w tył głowy zapewne zastanawiając się jak ma się wyplątać z tej sytuacji.
- A weź sie nawet nie tłumacz - powiedział zrezygnowany blondasek i machnął ręką.
- Ja pierdole, ale ona nie zna Londynu - do Payna dotarły konsekwencje jego wypowiedzi.
- Co zrobimy ? - spytał zapytał Zayn bawiąc się swoimi palcami, chyba też przyzwyczaił się do tej dziewczyny.
- Idziemy jej szukać powiedział Payn. Londyn jest wielki za pewnie nie znajdziemy jej szybko ale warto spróbować...


                                                                                ***



- Co ty tu robisz? - dziewczyna spojrzała na mnie z dołu. Po 2 godzinach znalazłem ją na ławce skuloną. O dziwo nie płakała siedziała i myślała.
- Szukałam cię 2 godziny! - odparłem ciężko dysząc, gdyż obiegłem chyba już cały Londyn. Znajdowała się w miejscu do którego na pewno bym z własnej woli nie zajrzał. Jest za daleko od centrum. Nie mam zielonego pojęcia jak je znalazła. Wyglądało to mnie więcej tak: łąka, jedno wielkie drzewo i ławka. Szczerze mówiąc pierwszy raz widziałem na oczy to miejsce.
- Trudno - szepnęła pod nosem. Dziwiło mnie jej zachowanie. Chciała być silna, przynajmniej próbowała. Liczą się dobre chęci, ale ze względu na wszystko wolałbym żeby teraz sie poryczała wyrzuciła z siebie to wszystko. - możesz sobie pójść? - wyrwała mnie z zamyśleń.

- Co?  Nieeee
- Idź - nalegała.
- Pfff... myślisz że cię posłucham?  - kiwnęła głową twierdzącą - no to źle myślisz, idziemy razem
- Ale ja nie chcę  iść do domu.
- Kto powiedział że idziemy do domu? - pociągnąłem ją za rękę i nim się obejrzała byliśmy już w taksówce. Nie miała nic do gadania.


                                                           ****



- Hahahahahahah - zaczęła śmiać sie  na cały głos - mówisz serio? - popatrzyła na mnie z niedowierzaniem. Pokiwałem twierdząco głową. Siedzieliśmy właśnie w kawiarni i opowiadałem jej nasze zespołowe przygody - wiesz Liam dużo o was mówił, ale tego nie - powiedziała dziewczyna, siorbiąc słomką szejka. Dosyć długo mi to zajęło, żeby na jej twarzy pojawił sie uśmiech, ale udało się. Wywoływała u mnie tyle emocji. Kiedy ona się uśmiechała, ja się uśmiechałem. Kiedy ona była smutna to ja też. Każda chwila z nią była magiczna. Jednym słowem czułem do niej coś więcej niż tylko przyjaźń i dzisiejszy dzień właśnie to mi uświadomił.
- O szlak, nie zadzwoniłem do Liama - powiedziałem zakrywając ręką usta. Zachichotała pod nosem i pokazała na moją kieszeń w której znajdował sie telefon. Szybko wykręciłem numer i wytłumaczyłem Liamowi całą sytuację.
- Jedziemy do domu - oznajmiłem i po chwili już nas tam nie było.




* oczami Natalii *



Ledwo zdążyłam przekroczyć próg, a już Liam uwieszał mi się na szyi.
- Nawet nie wiesz jak sie martwiłem - szepnął mi do ucha.
- Nie było o co - powiedziałam już na głos
- Było - odgarnął mi niesforny kosmyk z mojego czoła.
- My też się martwiliśmy - powiedział Lou patrząc na tą całą sytuacje.
- To kochane, ale zupełnie niepotrzebne. - znali mnie za krótko by jakoś wielce się mną przejmować, ale było to miłe z ich strony.
- Maraton filmowy? - spytał Lou - tak na rozluźnienie sytuacji - powiedział dziwnie gestykulując rękami. Usłyszałam tylko jedno wielkie zgodne "tak" i już byliśmy na kanapie. Horan poszedł ogarnąć coś do jedzenie a my zajmowaliśmy sie wybieraniem filmu. Szczerze mówiąc nie szło nam to za dobrze.
- Titanic! - wydarł się Harry.
- Nie! - zaprotestowali od razu wszyscy łącznie ze mną.

- No dlaczego?
Czy to nie było oczywiste?  
- Może jakąś komedie? - zapytałam proszącym głosem. Nie miałam ochoty płakać przy jakiś romansidłach.
- No okey - zgodził się szybko Harry. Louis spojrzał na niego zdziwiony.
- Nasz Harreh się zakochał!- wrzasnął. Nie miałam pojęcia o co mu chodziło spojrzałam się zdezorientowana na Harego, który już cały czerwony bił Tomlinsona.
- on... nigdy... nie... podaje... się... takk... szybko... jeżeli.. chodzi... o ..ten film - dukał Lou.
- Zamknij się! - krzyknął i z obrażoną miną poszedł do kuchni, przy okazji tracąc Nialla, który właśnie wracał do nas z miską popcornu. Skutek był taki, że Horan leżał na podłodze, a popcorn był rozsypany po całym pokoju. Wstałam z kanapy i podążyłam za Harrym.
- Idź sobie! - powiedział, kiedy usiadłam przy nim na podłodze.
- Będę taka upierdliwa jak ty i też powiem nie - uśmiechnęłam się mając nadzieję, że zrobi to samo. Nie zrobił. - ej - szturchnęłam go - mi nie powiesz? proszę no.. - zachęcałam go - proszę, proszę proszę.
- Zakochałem się w tobie. Zadowolona? To chciałaś usłyszeć? - zmurowało mnie.