poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 33


"Czy mam napisane na twarzy daj mi godziny męki i parę minut szczęścia?"



*Oczami Harr'ego*

- Muszę już iść, wracam od razu do Londynu - powiedziała delikatnym głosem, zerkając na swój zegarek.
- Jak to wracasz? - Spytałem nie zrozumiale - Znaczy, cieszę się! Ale myślałem, że aby cię ściągnąć będzie potrzebna co najmniej całą armia a tu takie, supraise? - zachichotała poprawiając swoje włosy.
- Chłopaki chyba nie zdążyli Ci powiedzieć, wtedy byś nie musiał nadrabiać tych zbędnych kilometrów - rzekła.
- Nie żałuje - odparłem stanowczo i dość pewnie. Pokazała swoje białe zęby tym samym wyrażając, zadowolenie. Nie powiem, dodało mi to pewności siebie. - Dla Ciebie wszystko - szepnąłem również się uśmiechając. Lekko się zarumieniła. Zdecydowanie lubiłem to, że jeszcze tak na nią działałem. Było to nie tyle co miłe, ale dzięki temu mogłem mieć pewność, że jej uczucia nie wygasły do końca. Styles, czemu ty się do cholery cieszysz?







- Przestań - powiedziała - przez Ciebie wyglądam jak pomidor! - krzyknęła oskarżycielsko, na tyle głośno, że wzrok kilku przypadkowych przechodni spadł na nas. Potrząsałem lekko głową. Odzyskałem ją?

*Oczami Niall*

- Hallo, Harry?
- Tak to ja! - odkrzyknął w słuchawce, na tyle głośno, że moje ucho dało o sobie znać. Z moich ust wydobył się cichy jęk, jednak szybko zastąpiłem go kolejną wypowiedzią.
- Jak tam, wracasz już? - spytałem przepełniony radością. Sam do końca nie wiedziałem dla czego zadzwoniłem do lokowatego przyjaciela. Być może miałem nadzieję, że stanie się mi równie bliski jak był kiedyś. A może po prostu miałem za dobry humor?
- Horan, coś się stało? - usłyszałem lekko zmartwiony głos w słuchawce. Dogłębnie przemyślałem sytuacje z Harry'm. Nie miałem zamiaru pomagać im się godzić, ani ponownie ich razem łączyć, ale to przecież nie oznaczało, że nie brakowało mi wygłupów Styles'a i długo godzinny rozmów z nim. Tworzyliśmy zgraną ekipę i jesteśmy ze sobą na dobre i na złe, więc czemu nie miał bym mu tego wybaczyć? Prawda była taka, że loczek najbardziej mi zalazł za skórę. Z wiadomych przyczyn. Wytrzymywaliśmy za długo w napiętej atmosferze.
- Nie, skąd taki pomysł? - odrzekłem, orientując się, że moje przemyślenia już trochę trwają.
- Dzwonisz spytać się czy wracam, co u mnie? - jego zdziwienie w głosie przyprawiło mnie o dreszcze. Naprawdę sądził, że będziemy się na niego gniewać wiecznie? Fakt był taki, że miałem taki plan. Przypuszczam, że było by o wiele łatwiej gdyby wiedział, że czuję coś do Natalii. Gdyby tylko miał świadomość, że martwię się o nią nie tylko jako przyjaciel.
- Tak. - odrzekłem krótko.
- Odzyskałem przyjaciela?
- Nigdy go nie straciłeś, po prostu był zły - zaśmiałem się tym samym rozluźniając nasze stosunki. - Wracasz już z Natalią? Widziałeś się z nią w ogóle?
- Tak, tak. Ona już poleciała, ja wsiadam w następny samolot.
- To dobrze - powiedziałem, a uśmiech na mojej twarzy jeszcze bardziej się rozszerzył.
- To znaczy, że teraz na nowo będzie "One Direction"? - spytał. Wiedziałem, że nie potrafi uwierzyć, że tak diametralnie zmieniliśmy zdanie. Przyzwyczaił się już do tego, że jest "on i my".
- Tak!
- Wiesz? Tęskniłem.
- Wracaj, pogadamy w domu. - westchnął, w jakimś tak stopniu wiedziałem, że oczekiwał innej odpowiedzi.
- Pa.
- Harry?
- No
- My też tęskniliśmy idioto. [...]



*Oczami Harr'ego*

- Halo, jestem już! W końcu w komplecie! - krzyknąłem uradowany, niemalże wbiegając do salonu. - Co jest grane? - spytałem już ciszej, widząc zmartwione miny chłopaków. Zupełnie innej reakcji oczekiwałem. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu Natalii. Zilustrowałem pokój chyba z pięć razy uświadamiając sobie, że żaden osobnik płci przeciwnej się w nim nie znajduję. - Gdzie jest Natalia? - zadałem szybko kolejne pytanie. Opadłem bezwładnie na kanapę. O co tu chodzi?
- Myśleliśmy, że ty nam powiesz - usłyszałem głos Liam'a. Spojrzałem się na jego twarz. Rysy układały się w jedno wielkie zdziwienie.
- Przynajmniej mieliśmy taką nadzieję - dodał ciszej Zayn. Nie zdążyłem się zorientować, kiedy dziewczyna stała się tak bliska wszystkim chłopakom. Wiedziałem, że są w dobrych kontaktach, ale nie wiedziałem, że aż tak ją kochają. Nie była to oczywiście "ta" miłość, którą się darzy drugą połówkę, ale można by powiedzieć że tak samo silna. Na śmierć i życie.
- Nie rozumiem - potrząsnąłem głową - wylatywała z Berlina jakieś dwie godziny przede mną, to nie możliwe żeby jej tu jeszcze nie było!
- Jesteś pewny, że nie została w tym Berlinie?
- Liam, mówiłem ci, że wysłała mi sms, że wraca, nie okłamała by mnie! - krzyknął Niall, podnosząc się z siedziska.  
- Ale są równe..
- Nie rozumiesz, że napisała tak! Pokazać ci tego cholernego sms-a?! - ponownie uniósł swój głos. Zdenerwowany zataczał kółka w salonie.
- Uspokój się, te twoje ruchy nic nie zmienią. - upomniał go Louis. - Harry, widziałeś jak wsiadała? - zwrócił się do mnie.
- Oczywiście, że tak. Myślisz, że nie odprowadził bym jej do samolotu? - spytałem.
- My nie wiedzieliśmy nawet, że się z nią spotkałeś - odburknął Malik.
- Niall wiedział - powiedziałem trochę oskarżycielsko, zerkając na blondyna.
- Czy to ważne teraz? Nie mamy pojęcia gdzie ona jest! A jak coś się stało?
- Nie kraczcie! - krzyknął Liam. - i nie kłóćcie się, - dodał spokojniej. - Harry, jesteś stu procentowo pewny, że wchodziła do samolotu?
- Tak - odpowiedziałem pewnie przełykając ślinę. Przed głowę przechodziło mi milion mrocznych scenariuszy, kończących to wydarzenie.
- Najlepiej będzie, jeżeli po prostu poczekamy. - odparł Louis. - Może poznała kogoś, zagadała się? Jest milion opcji, nie możemy zakładać, najgorszego - spojrzałem na niego zdziwiony, lekko uchylając usta. Jak to możliwe, że przegapiłem moment, w którym Louis dorosnął? Myślał zupełnie racjonalnie i czysto, zupełnie jak nie on. Gdzie jego panika w takiej sytuacji, gdzie jego wygłupy, zamiast pomocnych rad? 
- Masz racje - przytaknął mu Zayn. Poklepał Niall'a po ramieniu. Co wydawało mi się dość nietypowym i dwuznacznym zjawiskiem. Czy ja o czymś nie wiem? Westchnąłem przeciągle, zdając sobie sprawę, ze najbliżsi mi ludzie stali się zupełnie obcy. Usadowiłem się wygodnie na kanapie i chwyciłem pierwszą lepszą gazetę. Czytałem linijki tekstu, w ogóle nie skupiając się na słowach w nim zawartych. Moje myśli krążyły w około Natalii, tego co robi, gdzie się znajduję.
- Wypadek samoloty był - powiedział Zayn zagłębiają się w artykułu.
- Wiemy, że jesteś dobroduszny Malik, ale teraz akurat nie chce mi się myśleć o obcych osobach - odrzekł Louis machając ręką, kompletnie ignorując jego wypowiedź.
- O której Natalia wylatywała z Berlina? - ponownie odezwał się Mulat, tym razem z większym nie pokojem. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na Zayn'a, a później na mnie.
- Nie wiem, coś może koło 16:00 było.
- Robisz sobie jaja, prawda? Jesteś pewny, że o tej godzinie? - przełknąłem mocno ślinę. Przytaknąłem lekko, domyślając się o co chodzi.
- Są jakieś ofiary? - spytał Liam. Trzęsącymi dłoniami wyrwał gazetę z rąk Malik'a. - Przeżyło tylko dziesięć osób, są w krytycznym stanie w szpitalu.
Zaraz ktoś mnie uszczypnie i będzie dobrze, prawda? Powtarzałem sobie w myślach, że to nie może być prawda.
- Może pomyliłem godziny? - spytałem bezsensownie. Doskonale pamiętałem o której wystartował samolot. Zamknąłem oczy zupełnie odłączając się od rzeczywistego świata. Przez chwilę było za dobrze, prawda? Czy mam napisane na twarzy daj mi godziny męki i parę minut szczęścia? Przecież ona żyję. Powtarzałem sobie w myślach, wmawiając, że może jednak nie znajdowała się w tym samolocie. Idiota, to wszystko twoja wina Styles, ty ją zraniłeś, przez ciebie wyjechała do Berlina, przez ciebie zginęła!




--------------------------------------------------------------------------
Tu możecie podawać mi swoje blogi, chętnie zajrzę --> [KLIK]
Tak u góry, pojawiła się ankieta, dla ciebie jeden klik, a ja mam uśmiech na twarzy przez następne 24 godziny. Do następnego! :)

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 32


"Od dłuższego czasu kocham Natalię, ale to nic, przecież tylko Harry cierpi"


*oczami Natalii*
- Lądujemy.
- Co ty wygadujesz, Niall?
- Umm, ja nie Niall, oznajmiam Pani, że lądujemy, proszę zapiąć pasy - Szybko podnosiłam się z fotelowego oparcia. - Zły sen?
- Coś w tym stylu - odparłam. Kobieta uśmiechnęła się pocieszająco i poszła wykonywać dalej swoją pracę. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Kilkanaście nieodebranych połączeń od Liam'a, Louis'a i Zayn'a. Szybkim ruchem napisałam sms-a do Niall'a.

"Miałeś racje, przepraszam.
Moje miejsce jest z Tobą, z Wami.
Wiesz chyba zdecydowanie za bardzo bym tęskniła.
Wracam najszybciej."

*oczami Niall'a*

Uśmiechnąłem się sam do siebie i zbiegłem szybko po schodach przewracając się parę razy. Chłopcy znajdowali się w salonie zajmując codziennymi sprawami, a Harry chyba właśnie leciał do Natalii.
- Wróci - powiedziałem widocznie zadowolony. 




- Harry załatwił to tak szybko? - Spytał zdziwiony Liam.
- On jeszcze nawet tam nie doleciał - wtrącił się Lou.
- Jezu, nie ważne!
- Cieszysz się chyba aż za bardzo - zauważył Zayn. Dziwnie się na mnie spojrzał. W zruszyłem tylko ramionami, by udawać moją obojętność.
- A ty się nie cieszysz? Stała się tu jedną z nas, jak taka siostrzyczka. Zaczęła należeć do rodziny One Direction - powiedziałem pewnie. Przez te parę miesięcy zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że tu jest. Że codziennie ją widuję, nie ważne, że czasami z grymasem na twarzy lub oczami przepełnionymi łzami. Liczyło się dla mnie, że po prostu mogę ją zobaczyć. Dziwnie by było rozmawiać z nią tylko przez telefon i widywać się tylko i wyłącznie przez internetową kamerkę, zamazaną w pikselach.
- Oczywiście, że się cieszę! - Również się uśmiechnął.
- Myślę, że powinniśmy to skończyć - powiedział Louis przeczesując ręką włosy. Nagle w pomieszczeniu zapadła drętwa cisza, a w powietrzu było czuć zdenerwowanie. - Harry zranił Natalie, ale też cierpi.
- Myślisz, że jego cierpienie może się równać z tym co Natalia czuła? - Spytał Liam. Za wszelką cenne chciał ukarać Harr'ego. Jako tata zespołu i zapewne jako kuzyn i opiekun Natalii.
- Ciągnie się to zbyt długo - Stwierdził Zayn.
- Przecież nawet nie wiemy o co tu chodziło. - stałem z boku przysłuchując się wymianie zdań. Nie byłem pewny tego czy powinienem się odzywać.
- Nie wiemy nawet kim jest ta dziewczyna - Przecież doskonale wiem, kim ona jest i ile znaczyła dla Harr'ego. Odezwij sie Niall.
- Nie zdradził Natalii, po prostu kłamał - odkąd pamiętam Louis zawsze bronił Harr'ego. Bronił go jak swojego, małego braciszka. - Myślę, że musimy wrócić do tego co było, pogodzić ich. Każdy może popełnić błąd - Przełknąłem głośno ślinę. Wrócić do siebie?
-  Niall, co o tym myślisz? - Wzruszyłem ramiona, zdegustowany tematem ich rozmowy. Spojrzałem na każdego z nich po kolei, naprawdę myśleli, że mogą ich ponownie połączyć razem?
- Myślę, że jeżeli w ogóle, to powinni sami do takiego wniosku dojść. - odparłem.
- Zgadzam się -potwierdził Liam.
- Niall, czemu jesteś temu tak przeciwny? - usłyszałam pytanie, co automatycznie sprawiło że zakrztusiłem się własną śliną.  Co mam im powiedzieć? "Od dłuższego czasu kocham Natalię, ale to nic, przecież tylko Harry cierpi" Co? Liam zaczął klepać mnie po plecach.
- Już dobrze - odparłem powstrzymując jego rękę, która jakby nie było z dość dużą siło uderzała mnie po plecach.
- Chociaż ich pogódźmy - powiedział Louis.
- To chyba możemy zrobić, prawda Niall? - spojrzałem na Zayn'a, który wymownie się na mnie patrzył. Pokiwałem twierdząco głową. Przełknąłem głośno ślinę opuszczając pokój. Usiadłem przy stoliczku w kuchni, zastanawiając sie czy przypadkiem mulat nie domyślił sie co do moich uczuć. Oparłem głowę o zgiętą w łokciu rękę i zacząłem tempo się patrzyć w widok za oknem. Może po prostu nie jest mi przeznaczona? Traktuje mnie jak najlepszego przyjaciela, czuję się dziwnie chcą przekroczyć tą granicę, bo wiem, że ona tego nie chce. Napisała, że jej miejsce jest ze mną. Myślę, że pisząc to nie miała pojęcia jak dużo emocji to jedno zdanie u mnie wywoła. Że te kilka składnych literek sprawią, że uśmiech  nie zejdzie mi z twarzy. Jestem idiotą, to bez sensu.
- Od jak dawna? - usłyszałem głos za sobą, co automatycznie sprawiło, że się obróciłem.
- Co? - spytałem zdezoriętowany, patrząc się na poważną twarz Malik'a.
- Od jak dawna ją kochasz idioto?
- Skąd ty, co? - delikatnie mnie zatkało.
- Niall, nie znam Cię od dziś. Na każdym kroku widać jak bardzo sie cieszysz z jej obecności. Tak specyficznie na nią patrzysz. Jeszcze nigdy tego u ciebie nie widziałem - stwierdził. - Czemu jej tego nie powiesz?
- Mam zburzyć wasze plany, co do ponownego połączenia ich. Zresztą, może ona faktycznie tęskni za Harry'm? Może chciała by do niego wrócić? Może wtedy była by szczęśliwa? - westchnąłem.
- Matko, jak ty ją kochasz - szepnął otwierając szerzej oczy. Wzruszyłem ramionami lekko się uśmiechając.
- Raczej nie mogę tego zmienić [...]  



*oczami Natalii*

- Harry? - spytałam bardziej sama siebie niż chłopaka, który było oddalony ode mnie o jakieś pięć metrów. Jego lokowata fryzura specyficznie wyróżniała się z tłumu. Przepychając się po miedzy ludzi znalazłam się bliżej Styles'a.
- Znalazłem cię! - krzyknął zmniejszając jeszcze bardziej odległość po miedzy nami.
- Co ty tu robisz? - spytałam niezrozumiale. Wydawało mi się, ze o moim wyjeździe wiedział tylko i wyłącznie Niall, który i tak już otrzymał ode mnie sms'a, że wracam.
- Chciałem na wstępnie przeprosić, boże wiem zawiniłem! Te wszystkie kłamstwa to wszystko wydawało mi się wtedy takie nie groźnie, bez konsekwencji. Nie zorientowałem się nawet kiedy zacząłem cię tracić. - Spuścił wzrok na swoje buty - Niall, miał racje powinienem był ci powiedzieć dokładnie kim jest ta dziewczyna, nie zastanawiałem się nad tym wtedy. Wiesz wydawało mi się, że to wszystko jest proste i bez komplikacji.  Wiesz jak bardzo brakuje mi rozmów z tobą, twojej obecności? Tego wszystkiego co razem stworzyliśmy? Chciałbym, żeby było jak dawniej. - Delikatnie się uśmiechnęłam, co z pewnością dodało mu odwagi. 



- Wybaczam - ucięłam jedynym słowem.
- Naprawdę?
- Harry, to nie jest tak, że teraz wszystko będzie po staremu. Możemy spróbować być przyjaciółmi, ale ja ci nie ufam, przepraszam, ale tak jest. Wiesz po mimo tego, że to tak bolało, to cały czas czekałam na te głupie przeprosiny wiesz? A skoro specjalnie dla mnie tu przyjechałeś, dobrałeś tak ładnie słowa to no cóż nigdy długo nie potrafiłam się gniewać - zaśmiałam się cicho. - Zresztą jakby nie było, przyzwyczaiłam sie już do ciebie. - Nagle w jego oczach zaczęły wirować te specyficzne iskierki radości. Ja sama nie potrafiłam znieść uśmiechu z twarzy. Czułam, że tego właśnie potrzebowałam. Zakończyć to wszystko szczęśliwie. 



- Przyjaciele?
- Przyjaciele.  

-----------------------------------------------------------------------------
Zapraszam również tu -> Half a heart
Pojawiła się również ankieta, dużo dla mnie znaczą głosy także. :)