czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 37


" I choć dla innych mogło by się wydawać do niezręczne, ja zatęskniłem za tym spojrzeniem na tyle długo, że teraz mógłbym być przeszywany wzrokiem do końca życia."



*2 tygodnie później*

*oczami Niall'a*

- Jesteś gotowa na powrót, księżniczko? - spytałem spoglądając na jaj twarz. Na jej buzi pojawił się jednoznaczny grymas. - Przepraszam, zapomniałem.
- Zawsze nazywałeś mnie księżniczką? - spytała siadając na łóżku szpitalnym obok mnie.
- Nie zawsze, ale lubiłem.
- Czy ja.. czy ja też to lubiłam? - spytała. Była tak niewinna i zupełnie bezbronna w tym świecie. Wydawało by się jakby ktoś ją postawił na innym terenie, w zupełnie obcym środowisku.
Bo dla niej pewnie tak było.
- Tak, myślę, że tak - zaśmiałem się. - Różnie się nazywaliśmy - powiedziałem wykrzywiając uśmiech. Nie zawsze były to miłe przezwiska - dla innych. Dla nas po mimo tego, że czysto teoretycznie były to obelgi, praktycznie my wyrażaliśmy tym swoją sympatię. Coś w stylu tajnych kodów.
- Byliśmy ze sobą?
- Słucham?
- Czy my byliśmy parą?
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo chciałbym odpowiedzieć tak.
- Nie - odparłem krótko. - Pakujemy się?
- Dlaczego wydaje mi się, że z tobą byłam najbliżej? Czemu mam wrażenie, że byliśmy razem? Kłamiesz?
Moje serce wcale nie skacze, a brzuch nie obraca się w setnym koziołku.
- Nie, nie kłamie, nie był  bym w stanie cię okłamać - odparłem.
- Możesz mi coś jeszcze opowiedzieć, o mnie, o was, o moim życiu? - spytała patrząc na mnie proszącym wzrokiem.
Nie. nie mogę.
Nawet gdybym chciał, nie mogę i być może nawet nie chcę. Musiałem się słuchać zaleceń lekarzy, a jednym z nich był zakaz przypominania jej czegokolwiek. Powinno to samo do niej dotrzeć. Choć nie rozumiałem jego logiki, to zupełnie się podporządkowałem, bo jasne było, że liczyło się żeby jak najszybciej wróciła do nas z pełną pamięcią. Bo za tym, nie chciałem zobaczyć jej ponownie płaczącej.
- Musimy iść już się wypisać - odparłem.
- Opowiesz mi w domu? - spytała, biorąc do ręki swoją torbę i założyła ją przed ramie.
Nigdy nie nosiła torby. Chwyciłem jej walizkę i otworzyłem jej drzwi. Wyszła cały czas na mnie spoglądając. Jej wzrok dosłownie przenikał mnie na wskroś. I choć dla innych mogło by się wydawać do niezręczne, ja zatęskniłem za tym spojrzeniem na tyle długo, że teraz mógłbym być przeszywany wzrokiem do końca życia.
- Opowiesz? - dopiero wtedy zorientowałem się, że ona dalej oczekuję mojej odpowiedzi.
- Tak.
Skłamałem.


--------------------------------------------------

- Jesteśmy! - krzyknąłem wjeżdżając walizką do pokoju. Chłopacy zebrali się w pomieszczeniu witając Natalię. Spojrzała na mnie lekko przerażonym wzrokiem. Wiedziałem, że czuła się tak jakby nikogo oprócz Liam'a tu nie znała. Uśmiechnęła się lekko odpowiadając zwykłe 'cześć'
Wspominałem jak bardzo tęskniłem za jej specyficznym uśmiechem? 
- Natalia - powiedziałem cicho pokazując jej kuchnie, przytaknęła głową, a ja ruszyłem w stronę wskazanego pokoju. Odpowiadała na typowe pytania w stylu 'jak się czujesz' 'potrzebujesz czegoś?' I myślę, że nie potrzebowała tych pytań, a wręcz przeciwnie, chciała się od nich uwolnić.
- Jesteś głodna? - spytałem, widząc, że wchodzi do kuchni.
- Tak w sumie tak. - i choć bardzo cieszyłem się, że odpowiedziała twierdząco, coś mnie zatkało. Zawsze jadła mało, nie chciała jeść, trzeba było ją zmuszać. I tak nagle kiedy zapominała okresu związanego z nami zaczęła być głodna? Pokręciłem z głową odtrącając wszelkie myśli.
To przecież nie możliwe, żeby któryś z nas wywołał u niej potrzebę odchudzania się. 
- Na co masz ochotę? - spytałem. Obchodziłem się z nią trochę jak z jajkiem, bałem się, że powiem, coś nie tak, że zrobię nieodpowiedni ruch.
Przez te dwa tygodnie, które w porównaniu do tych dziesiątek dni minęły bardzo szybko, Natalia rzadko się odzywała. Myślę, a nawet jestem pewien, że potrzebowała poukładać sobie to wszystko. W końcu nie codziennie zapomina się części swojego życia.
- Naleśniki - odparła siadając na stołku. - Ten chłopak w loczkach, jak ma na imię?- spytała a ja znieruchomiałem.
- Harry.
- Jest dziwny - wykrzywiła swój uśmiech. Nagle jakby kamień spadł mi z serca, odetchnąłem. I być może jestem wredny, ale tak cholernie się ucieszyłem z tego co powiedziała.
- Twoje pierwsze wrażenie było inne - wymsknęło mi się. - Z nutellą?
- Um, tak poproszę.
Boże, tęsknie za jej wredotą. 
- Uprzedzam nie jestem w tym dobry. - posłałem jej uśmiech, a ona odwzajemniła gest.
- Nie ważne, um Niall?
- Tak? - spytałem nie odrywając wzroku od swojej roboty. Mieszałem jajka z mlekiem, wodą, mąką i starałem się, żeby wszystko się spoiło ze sobą.
- Bo um, jak spałam, to um przychodziłeś do mnie i ..
- Słyszałaś? - zatrzymałem się w bezruchu. Ale po chwili stwierdziłem, że nie powinienem dawać żadnych podejrzeń i trzęsącymi się rękami próbowałem dokończyć to co zacząłem.
- Nie, znaczy wiedziałam, że mówiłeś, ale nie wiedziałam co i um..
- O czym gadacie? - usłyszałem głos Zayn'a i uśmiechnąłem się z ulgą, że przerwał nerwową rozmowę.
- O naleśnikach - odparłem bez namysłu, wskazując na patelnie. Uśmiechnęła się potakując. Ja również się uśmiechnąłem, bo przecież to tak działało, to tak powinno działać. Ponieważ każdego razu kiedy ona wykrzywia swoje usta w subtelny uśmiech ja robię to samo. To jak mechanizm i nie da się go zepsuć.
Mimo wszystko nie chcę nigdy by to się zmieniło. 

*oczami Natalii*

Uśmiechałem się. Coś w Niall'u sprawiało, że  robiłam to automatycznie. Nie wiedziałam dlaczego i być może nie chciałam wiedzieć. Nie przeszkadzało mi to, jego obecność była kojąca i skłamałabym gdybym powiedziała, że go zupełnie nie pamiętam. Bo wiem, że był przy mnie, nie wiem skąd. Ale mam pewność, że jest kimś z mojego życia, że był w nim przez ten czas którego już nie mam w głowie.
Przede mną znalazła się duża porcja naleśników.
- Mówiłeś, że źle gotujesz. - odezwałam się spoglądając na moją porcje, która nie wyglądała tak tragicznie.
- Nie oceniaj książki po okładce. - spojrzałam na niego lekko przerażonym wzrokiem. Potrzebowałam trochę czasu, żeby go całkiem rozgryźć.
- Spokojnie, wszystko, co dodałem jest jadalne! - odrzekł śmiejąc się, a do niego dołączył Zayn. I przysięgam, że mogłabym przyrzec, że słyszałam już gdzieś ten specyficzny dźwięk.
Zjadłam połowę tego co miałam na talerzu i więcej nie byłam w stanie w siebie wmusić.
- W końcu zjadłaś tyle ile powinnaś - usłyszałam głos Zayn'a.
- A ile wcześniej jadłam? - łapałam się za każda deskę w postaci słów jaką wypowiadali, by tylko dowiedzieć się wszystkiego o samej sobie. To było strasznie frustrujące, bo nie znałam siebie, nie znałam teraźniejszej siebie.
- Cóż właściwie, prawie nic nie jadłaś, kiedyś .. - zaczął Malik, ale Liam wkroczył do pokoju przekrzykując go. Byłam przekonana, że zrobił to specjalnie. Bo choć nie znałam siebie, znałam Payne'a i jego specyficzne zachowania. Przemilczałam sytuacje. Czułam się strasznie głupio pytając ich o wszystko, bo przecież naturalnie wiedziałabym wszystko.
- Czy ja mam jakiś telefon? Chciałbym zadzwonić do Samanty - odparłam poprawiając się na krześle.
Chłopacy spojrzeli się po sobie. Nienawidziłam tego, że porozumiewali się bez słów, ale wiedziałam, że mina mojego kuzyna nie wskazuję na nic dobrego.
- O co chodzi? - spytałam, ponieważ nie doczekałam się odpowiedzi od żadnego z nich. Myśl, że kiedyś byłam z nimi na tyle blisko, że też rozumiałam ich te wszystkie sekretne spojrzenia i znaki przerażała mnie. Wychodziło by na to, że straciłam spory okres czasu.
Nie straciłam, zapomniałam.
- Ktoś mi powie co się dzieję? - podniosłam swój ton głosu. - Mogę swój telefon?
- Nie masz.
Cóż, nie potrzebnie się akurat ty odezwałaś Liam.- Kłamiesz - prychnęłam. I sama nie wiem czemu, wpadłam w furię, miałam ochotę wszystko rozwalić i zniszczyć. Nie była to potrzeba którą mogłam stłumić, potrzebowałam tego. Wrzeszczałam, motałam się i wszystko tylko po to by uświadomić sobie coś.
Jestem psychiczna.