"Czy mam napisane na twarzy daj mi godziny męki i parę minut szczęścia?"
*Oczami Harr'ego*
- Muszę już iść, wracam od razu do Londynu - powiedziała delikatnym głosem, zerkając na swój zegarek.
- Jak to wracasz? - Spytałem nie zrozumiale - Znaczy, cieszę się! Ale myślałem, że aby cię ściągnąć będzie potrzebna co najmniej całą armia a tu takie, supraise? - zachichotała poprawiając swoje włosy.
- Chłopaki chyba nie zdążyli Ci powiedzieć, wtedy byś nie musiał nadrabiać tych zbędnych kilometrów - rzekła.
- Nie żałuje - odparłem stanowczo i dość pewnie. Pokazała swoje białe zęby tym samym wyrażając, zadowolenie. Nie powiem, dodało mi to pewności siebie. - Dla Ciebie wszystko - szepnąłem również się uśmiechając. Lekko się zarumieniła. Zdecydowanie lubiłem to, że jeszcze tak na nią działałem. Było to nie tyle co miłe, ale dzięki temu mogłem mieć pewność, że jej uczucia nie wygasły do końca. Styles, czemu ty się do cholery cieszysz?
- Przestań - powiedziała - przez Ciebie wyglądam jak pomidor! - krzyknęła oskarżycielsko, na tyle głośno, że wzrok kilku przypadkowych przechodni spadł na nas. Potrząsałem lekko głową. Odzyskałem ją?
*Oczami Niall*
- Hallo, Harry?
- Tak to ja! - odkrzyknął w słuchawce, na tyle głośno, że moje ucho dało o sobie znać. Z moich ust wydobył się cichy jęk, jednak szybko zastąpiłem go kolejną wypowiedzią.
- Jak tam, wracasz już? - spytałem przepełniony radością. Sam do końca nie wiedziałem dla czego zadzwoniłem do lokowatego przyjaciela. Być może miałem nadzieję, że stanie się mi równie bliski jak był kiedyś. A może po prostu miałem za dobry humor?
- Horan, coś się stało? - usłyszałem lekko zmartwiony głos w słuchawce. Dogłębnie przemyślałem sytuacje z Harry'm. Nie miałem zamiaru pomagać im się godzić, ani ponownie ich razem łączyć, ale to przecież nie oznaczało, że nie brakowało mi wygłupów Styles'a i długo godzinny rozmów z nim. Tworzyliśmy zgraną ekipę i jesteśmy ze sobą na dobre i na złe, więc czemu nie miał bym mu tego wybaczyć? Prawda była taka, że loczek najbardziej mi zalazł za skórę. Z wiadomych przyczyn. Wytrzymywaliśmy za długo w napiętej atmosferze.
- Nie, skąd taki pomysł? - odrzekłem, orientując się, że moje przemyślenia już trochę trwają.
- Dzwonisz spytać się czy wracam, co u mnie? - jego zdziwienie w głosie przyprawiło mnie o dreszcze. Naprawdę sądził, że będziemy się na niego gniewać wiecznie? Fakt był taki, że miałem taki plan. Przypuszczam, że było by o wiele łatwiej gdyby wiedział, że czuję coś do Natalii. Gdyby tylko miał świadomość, że martwię się o nią nie tylko jako przyjaciel.
- Tak. - odrzekłem krótko.
- Odzyskałem przyjaciela?
- Nigdy go nie straciłeś, po prostu był zły - zaśmiałem się tym samym rozluźniając nasze stosunki. - Wracasz już z Natalią? Widziałeś się z nią w ogóle?
- Tak, tak. Ona już poleciała, ja wsiadam w następny samolot.
- To dobrze - powiedziałem, a uśmiech na mojej twarzy jeszcze bardziej się rozszerzył.
- To znaczy, że teraz na nowo będzie "One Direction"? - spytał. Wiedziałem, że nie potrafi uwierzyć, że tak diametralnie zmieniliśmy zdanie. Przyzwyczaił się już do tego, że jest "on i my".
- Tak!
- Wiesz? Tęskniłem.
- Wracaj, pogadamy w domu. - westchnął, w jakimś tak stopniu wiedziałem, że oczekiwał innej odpowiedzi.
- Pa.
- Harry?
- No
- My też tęskniliśmy idioto. [...]
*Oczami Harr'ego*
- Halo, jestem już! W końcu w komplecie! - krzyknąłem uradowany, niemalże wbiegając do salonu. - Co jest grane? - spytałem już ciszej, widząc zmartwione miny chłopaków. Zupełnie innej reakcji oczekiwałem. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu Natalii. Zilustrowałem pokój chyba z pięć razy uświadamiając sobie, że żaden osobnik płci przeciwnej się w nim nie znajduję. - Gdzie jest Natalia? - zadałem szybko kolejne pytanie. Opadłem bezwładnie na kanapę. O co tu chodzi?
- Myśleliśmy, że ty nam powiesz - usłyszałem głos Liam'a. Spojrzałem się na jego twarz. Rysy układały się w jedno wielkie zdziwienie.
- Przynajmniej mieliśmy taką nadzieję - dodał ciszej Zayn. Nie zdążyłem się zorientować, kiedy dziewczyna stała się tak bliska wszystkim chłopakom. Wiedziałem, że są w dobrych kontaktach, ale nie wiedziałem, że aż tak ją kochają. Nie była to oczywiście "ta" miłość, którą się darzy drugą połówkę, ale można by powiedzieć że tak samo silna. Na śmierć i życie.
- Nie rozumiem - potrząsnąłem głową - wylatywała z Berlina jakieś dwie godziny przede mną, to nie możliwe żeby jej tu jeszcze nie było!
- Jesteś pewny, że nie została w tym Berlinie?
- Liam, mówiłem ci, że wysłała mi sms, że wraca, nie okłamała by mnie! - krzyknął Niall, podnosząc się z siedziska.
- Ale są równe..
- Nie rozumiesz, że napisała tak! Pokazać ci tego cholernego sms-a?! - ponownie uniósł swój głos. Zdenerwowany zataczał kółka w salonie.
- Uspokój się, te twoje ruchy nic nie zmienią. - upomniał go Louis. - Harry, widziałeś jak wsiadała? - zwrócił się do mnie.
- Oczywiście, że tak. Myślisz, że nie odprowadził bym jej do samolotu? - spytałem.
- My nie wiedzieliśmy nawet, że się z nią spotkałeś - odburknął Malik.
- Niall wiedział - powiedziałem trochę oskarżycielsko, zerkając na blondyna.
- Czy to ważne teraz? Nie mamy pojęcia gdzie ona jest! A jak coś się stało?
- Nie kraczcie! - krzyknął Liam. - i nie kłóćcie się, - dodał spokojniej. - Harry, jesteś stu procentowo pewny, że wchodziła do samolotu?
- Tak - odpowiedziałem pewnie przełykając ślinę. Przed głowę przechodziło mi milion mrocznych scenariuszy, kończących to wydarzenie.
- Najlepiej będzie, jeżeli po prostu poczekamy. - odparł Louis. - Może poznała kogoś, zagadała się? Jest milion opcji, nie możemy zakładać, najgorszego - spojrzałem na niego zdziwiony, lekko uchylając usta. Jak to możliwe, że przegapiłem moment, w którym Louis dorosnął? Myślał zupełnie racjonalnie i czysto, zupełnie jak nie on. Gdzie jego panika w takiej sytuacji, gdzie jego wygłupy, zamiast pomocnych rad?
- Masz racje - przytaknął mu Zayn. Poklepał Niall'a po ramieniu. Co wydawało mi się dość nietypowym i dwuznacznym zjawiskiem. Czy ja o czymś nie wiem? Westchnąłem przeciągle, zdając sobie sprawę, ze najbliżsi mi ludzie stali się zupełnie obcy. Usadowiłem się wygodnie na kanapie i chwyciłem pierwszą lepszą gazetę. Czytałem linijki tekstu, w ogóle nie skupiając się na słowach w nim zawartych. Moje myśli krążyły w około Natalii, tego co robi, gdzie się znajduję.
- Wypadek samoloty był - powiedział Zayn zagłębiają się w artykułu.
- Wiemy, że jesteś dobroduszny Malik, ale teraz akurat nie chce mi się myśleć o obcych osobach - odrzekł Louis machając ręką, kompletnie ignorując jego wypowiedź.
- O której Natalia wylatywała z Berlina? - ponownie odezwał się Mulat, tym razem z większym nie pokojem. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na Zayn'a, a później na mnie.
- Nie wiem, coś może koło 16:00 było.
- Robisz sobie jaja, prawda? Jesteś pewny, że o tej godzinie? - przełknąłem mocno ślinę. Przytaknąłem lekko, domyślając się o co chodzi.
- Są jakieś ofiary? - spytał Liam. Trzęsącymi dłoniami wyrwał gazetę z rąk Malik'a. - Przeżyło tylko dziesięć osób, są w krytycznym stanie w szpitalu.
Zaraz ktoś mnie uszczypnie i będzie dobrze, prawda? Powtarzałem sobie w myślach, że to nie może być prawda.
- Może pomyliłem godziny? - spytałem bezsensownie. Doskonale pamiętałem o której wystartował samolot. Zamknąłem oczy zupełnie odłączając się od rzeczywistego świata. Przez chwilę było za dobrze, prawda? Czy mam napisane na twarzy daj mi godziny męki i parę minut szczęścia? Przecież ona żyję. Powtarzałem sobie w myślach, wmawiając, że może jednak nie znajdowała się w tym samolocie. Idiota, to wszystko twoja wina Styles, ty ją zraniłeś, przez ciebie wyjechała do Berlina, przez ciebie zginęła!
--------------------------------------------------------------------------
Tu możecie podawać mi swoje blogi, chętnie zajrzę --> [KLIK]
Tak u góry, pojawiła się ankieta, dla ciebie jeden klik, a ja mam uśmiech na twarzy przez następne 24 godziny. Do następnego! :)