wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 35



"Czemu oni się tak mną przejmowali?"


*oczami Natalii*

Przetarłam oczy rękami, nie miałam zielonego pojęcia gdzie się obecnie znajduję. Rozejrzałam się wokół siebie, nie znajdując jakiego kolwiek przedmiotu, czy oznaki życia.  Zachłysnęłam się własną śliną, gdy zobaczyłam, że moje ciało leży praktycznie przede mną na białej pościeli. Jak to możliwe, że byłam wstanie obserwować własną osobę, jak serial w telewizji? Do sali weszło czterech chłopaków, jednak byłam przekonana, że żadnego z nich nie znam. Przecież to Liam idiotko. Skarciłam się w myślach, za to, ze nie potrafiłam rozpoznać własnego kuzyna. Wydoroślał, zmienił się. Nie pamiętam kiedy go ostatnio widziałam! Wydaje mi się, że spotkaliśmy się przypadkowo, na ulicy. Miał trasę koncertową, dokładnie tak było. Potrząsnęłam głową znów obarczając się, że nie zorientowałam się kim są pozostali. Niall? Zayn? i Louis! Zespół One Direction, światowej sławy. Chyba brakuję Harr'ego?
- Mam dość! - usłyszałam głos Zayn'a. Tak mi się przynajmniej wydawało, przecież nie mogłam być pewna. Słyszałam go pierwszy raz w życiu. Dźwięki perfekcyjnie dochodziły do moich uszu. Zadrżałam. Gdzie ja właściwie jestem?




- Cicho - powiedział spokojnie mój kuzyn kładąc rękę na ustach. Zgiął ją w łokciu, by po chwili móc na niej oprzeć swoją głowę.
- I co to zmieni?! I tak jej to nie obudzi! - ponownie uniósł swój głos. Spuściłam powieki, jednak obraz przed moimi oczami nie znikał. Zakrywałam widok rękami, co również nic nie dawało. Tak jakbym była skazana na oglądanie tego. Umarłam? Uszczypnęłam się lekko w skórę, nie czułam nic. Jedyne co mogłam to być biernym słuchaczem i oglądać to wszystko.
- Przestań! Co ci to kurwa da, że się będziesz wydzierał? - Louis? Tak zdecydowanie to był Tomlinson. Odwróciłam wzrok. Blondyn bez słowa, jakby omijając ich kłótnie podszedł do mnie i usiadł na krzesełku obok łóżka. Chwycił mnie za rękę, drugą natomiast delikatnie głaskał mnie po głowie. Nie czułam tego, ale widziałam. Był całkowicie odłączony od reszty. Dlaczego to robił?
- Nic mi nie da, w ogóle nic, nic nie daje. - Mulat złagodził ton głosu i opadł bezwładnie na krzesło stojące tuż za nim. Schował twarz w dłonie. Czemu oni się tak mną przejmowali? 





- Wow, nasz badboy się załamał - spojrzał na niego Louis. Próbował powiedzieć to żartobliwym tonem, rezultat był jednak zupełnie inny. Podszedł do niego i objął ramieniem. - Będzie dobrze.
- Louis, naprawdę w to wierzysz? - Payne wstał ze swojego siedziska i nerwowo zaczął zataczać kółka wokół sali - Naprawdę w to wierzycie? Minął już cholerny miesiąc nic się nie zmienia, nic!  Leży jak roślinka, gdyby nie te głupie kabelki, już by jej tu nie było - szepnął.
- Oczywiście, że wierze i ty też wierzysz, tylko się uspokój. - Nie znałam go, ale miałam ochotę się podnieść z tego łóżka podejść do niego, przytulić i powiedzieć, ze ma racje. Podziękować, że wspiera mojego kuzyna. Chciałam po prostu wstać i powiedzieć, że ze mną wszystko gra, dowiedzieć się do się stało i czemu oni się tak o mnie martwią. Miałam milion pytań na sekundę, a sama nie potrafiłam znaleźć na nie odpowiedzi. Byłam na totalnym pustkowi z telewizorem. Tak się przynajmniej czułam. Niall nadal nie przerywał swojej czynności. Po co chwila coś do mnie szeptał. Nie byłam w stanie wychwycić tych wyrazów, ale jego ton głosu był taki ciepły, że od razu poczułam się lepiej. Był taki opanowany i spokojny. Powinnam być wystraszona, że obcy chłopak trzyma mnie za rękę, ale w tym momencie nie przeszkadzało mi to. Nawet nie miałam pewności czy to nie jakiś cholerny sen. Po mimo wszystko jego dotyk był taki łagodny, mogłam go sobie wyobrazić jakbym kiedykolwiek już wcześniej go czuła. Nie czułam, prawda?
Do pomieszczenia wpadł chłopak w loczkach. Zaginiony członek zespołu One Direction, jeśli się nie mylę. Harry? 
- Płakałeś? - spytał Louis przekręcając jego głowę w swoją stronę i uważnie oglądając jego twarz.
- Niall, możemy pogadać? - spytał Loczek nie zwracając uwagi na słowa i czynności wykonywane przez Louis'a. Niall jednak nie odpowiedział nic, nadal tkwił w miejscu, był wpatrzony we mnie,  a może lepiej powiedzieć,  w moje ciało?  - Niall! - krzyknął, pewnie gdybym miała taką możliwość na moim ciele pojawiły by się dreszcze.
- Cicho - blondyn uciszył go ruchem ręki. Odezwał się pierwszy raz odkąd tą całą scenę oglądałam. Ten głos wydawał mi się taki z znajomy, że aż sama zwątpiłam czy kuzyn mnie już z nimi wcześniej nie poznał. Nie to nie możliwe, pamiętałbym. 
- Niall!
- Co ty odpierdalasz? Usiądź i się uspokój! - Louis pociągnął Harr'ego za rękę tak, że ten wylądował na siedzeniu obok.
- Nie rozumiesz, że musze porozmawiać z Horan'em, nie dociera to do ciebie?
- Masz jakiś problem, stary? - wtrącił się Zayn.
- Moim problemem jest to, że nie mogę porozmawiać z Niall'em - odwarknął zakładając ręce na piersi. Mulat obdarzył go wrogim spojrzeniem i pokręcił głową z dezaprobatą. Harry umilkł opierając się o tylną część krzesła. Jago wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Spojrzał na Louis'a przepraszająco i zamknął oczy, po prostu odłączając się od świata.




Najbardziej jednak zdziwiło mnie zachowanie Niall'a. Spokojnie i bez żadnych emocji nadal spoczywał na krzesełku obok mojego łóżka. Przecież nie możliwe, żeby nieznajomy tak przeżywał to, że leże na białej pościeli.  






Spojrzałam na swoje dłonie. Wydawało mi się, że stawały się coraz bardziej przezroczyste. Nie słyszałam już tak perfekcyjnie dźwięków dochodzących zewnątrz. Zastępowało je głośne buczenie i pikanie jakiegoś przedmiotu. Zdezoriętowana rozglądałam się na około i patrzyłam jak cała pustka przestrzeń wypełnia się czarnym dymem, a ja znikam. Tak po prostu wszystko się zamazuję i czarni. Czarna dziura.

*oczami Niall'a*


Usłyszałem głośne pikanie lekarskiego przedmiotu. Przestraszony podniosłem się z siedzenia i wybiegłem na korytarz w poszukiwaniu pomocy lekarskiej. Chłopcy zdezoriętowani nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Sam nie miałem pojęcia jak udało mi się tak szybko zareagować. Po chwili cała opieka medyczna wchodziła do jej pokoju. Uzbrojeni w wszelkiego rodzaju sprzęty zaczęli działać. Jej kruche ciało unosiło się za każdym razem gdy lekarze przykładali jej defibratory. Chciałem jej pomóc znalazłem się blisko jej posłania, chciałem złapać ją za rękę. Pielęgniarka starała się odciągnąć mnie od jej łóżka na wszelkie sposoby, jednak je nie ustępowałem. Stałem tam wpatrując się w jej bladą jak ściana twarz i modląc żeby przeżyła. W amoku wciąż powtarzałem jej imię w nadziei, że wstanie i jak gdyby nigdy nic mi odpowie. Otworzy swoje piękne oczy i zaszczyci mnie swoim spojrzeniem. Słyszałem tylko stłumione słowa lekarz, które wymieniani między sobą. Stwierdzili, że trwa to już długo, jednak próbowali dalej. Dla nich to było długo, dla mnie trwało to wieczność.


sobota, 3 maja 2014

Rozdział 34


"Because I love her to the moon and back."

'miesiąc później'

*oczami Harr'ego*

            Nie pamiętam kiedy ostatnio coś jadł, nie pamiętam kiedy w ogóle zajrzał do białej lodówki w głębi kuchni. Brak jedzenia, nie był by taki tragiczny, gdyby to nie chodziło właśnie o niego. Jeżeli mógł ożeniłby się z zawartością kuchennego mebla, jak więc możliwe, że nie tyka nawet grama od miesiąca? Sam dokładnie nie znam odpowiedzi na to pytanie. Znikał w oczach. Żaden makijaż, photoshop nie potrafił już tego za retuszować. Z dnia na dzień, trudniej mu zakładać tą maskę. Widzę jak wymusza uśmiech, jak w ukryciu wyciera łzy. Nie tylko ja to jestem w stanie zauważyć. Na początku, doskonale maskował wszystko, dawał pozory, a ludzie łykali, nie tyle co szybko, ale z wiarą. Directioners nie odpuszczały. Zazwyczaj potrafiły dostrzec nawet głupie zmęczenie na naszych twarzach, więc nie byłem zdziwiony kiedy zauważyły, że praktycznie nie ma połowy Niall'a. Nie zwracając uwagi na jego figurę, która dramatycznie się zmieniła, wydawał się być okey przed kamerami i setką ludzi w pomieszczeniu. Niall promieniejesz. Zastanawiałem się czego ludzie nie zrobią, nie powiedzą, żeby uzyskać sympatie? Niall nie promieniał, staczał się i był coraz bliżej totalnej porażki. Nie robił głupich rzeczy by odreagować, prawie w ogóle nic nie robił. Co dla mnie wydawało się jeszcze gorszym rozwiązaniem. Zatrzymał się w pewnym etapie i stanął. Siedział w pokoju, po co chwila zapisując coś w kremowym notesiku. Nie pozwalał nikomu go przeczytać. Brał go wszędzie ze sobą, choć nigdy nawet nie próbowaliśmy go tknąć. Jedyną osobą, z którą zamienił dość dużą ilość zdań był Zayn. Do dzisiaj nie dowiedzieliśmy się o czym była ich rozmowa. Malik wymigiwał się od jakiejkolwiek wypowiedzi, co dla nas było kompletną głupotą, bo przecież próbowaliśmy tylko pomóc. Oczywiście każdy był przyciszony, załamany. Każdy w jakimś tam stopniu przeżywał to co się właśnie działo. Nie jakimś tylko wielkim stopniu.  Tylko właśnie u 'promienistego' blondasa było to najbardziej zauważalne. Chłopak, który zawsze niósł ze sobą uśmiech i ewidentnie wyróżniał się z ponurego świata był teraz wrakiem człowieka i dołączył do grupy współczesnych nastolatków. Zmienił się nie do poznania. Dla ludzi z zewnątrz mogła by to być tylko sama figura, my jednak widzieliśmy więcej. Mogliśmy szerzej wypowiedzieć się na ten temat i chyba dla tego o tym myślę.             




                   Odreagowywaliśmy na swój sposób. Niall nie jadł zamykał się w pokoju, praktycznie go nie było. Liam był kłębkiem nerwów, wyjeżdżał cały czas z domu, wracał, krzyczał, histeryzował i na nowo. Nie wytrzymywał psychicznie z powodu Natalii i Niall'a. Nadal zachowywał się jak tata zespołu, tylko, że teraz rolę były ruchliwe i się zamieniały. Payne nie był w stanie podtrzymywać nas na duchu, kiedy sam ledwo stąpał po ziemi. Louis? Zbliżyliśmy się do siebie i gdyby nie cała sytuacja, moglibyśmy uznać, że jest identycznie jak kiedyś. Widziałem go parę razy z papierosem w ręku. Zdziwiony tłumaczyłem sobie, że to chwilowe, tak naprawdę miałem nadzieje, że nie zatraci się w nałogu. Zayn no cóż, udaje wielkiego twardziela, nie rozsypał się przed nami, ale to jest jasne, że nawet badboy'owi zdarzy się płakać. Nie oszukujmy się każdy ma uczucia, a ukrywanie i duszenie ich w sobie jest jeszcze gorsze. Ja? Trzymam się. Parę razy sięgałem do alkoholu, nie jestem z tego powodu dumny. Kto by był? Zazwyczaj w ten sposób próbowałem zatopić smutki, ale z uwagi na to, że próbowałem także pokazać jak bardzo mi zależy na przyjaciołach ograniczałem się.
            Żyjemy - przecież musimy. Nie powinno to tak wyglądać, to jasne. Ale chyba żaden z nas nie potrafi tego inaczej rozegrać.
- Harry! - usłyszałem głośny krzyk, co automatycznie oderwało mnie od moich przemyśleń.
- Co? - odkrzyknąłem równie głośno.
 - Jedziemy do szpitala jedziesz z nami? - w moich drzwiach pojawiła się sylwetka Louis'a. Potargane włosy, spodnie dresowe, pognieciona na wszystkie możliwe strony koszulka idealne oddawały powagę sytuacji w której się znajdywaliśmy.
- Jasne - odpowiedziałem cicho, lekko się uśmiechając. Wszyscy wymuszaliśmy uśmiechy, by umilić sobie atmosferę. W rezultacie wyglądało to tak, że była jeszcze bardziej napięta. Zeskoczyłem z łóżka podążając za przyjacielem. 
            W moich przemyśleniach zapomniałem o najważniejszym. Zapomniałem o najważniejszej osobie, o Natalii. 'To wszystko przez nią' raczej jest złym określeniem. Ale to właśnie ona była powodem naszych zmartwień. Nie jest to raczej dziwne, że przejmujemy się osobą bliską, która leży jak roślina na białym prześcieradle w szpitalu. Byliśmy szczęśliwi, że w ogóle przeżyła. Lekarze zapewniali, że to największy cud jaki dotąd widzieli. Nie wiem czy nie mówili tego tylko po to by nas podnieść na duchu. Od miesiąca, który wybija równo dzisiaj nic się nie zmienia. Monotonne dni coraz bardziej nas przyduszają. Najgorszą z możliwych rzeczy jest chyba to, że nie potrafimy tego pogodzić z pracą. Jest to w pewnym sensie odskocznia, ale choć byśmy się nie wiadomo jak starali nie możliwe jest żebyśmy nie myśleli o niej przez ten czas. Urywamy się jak najszybciej możemy i pędzimy do szpitala, gdzie spędzamy przy jej łóżku parę bitych godzin. I tak w kółko. Napędzamy błędne koło, modląc się o to by dała jakikolwiek znak życia. 






            Wsiadłem do samochodu zapinając pasy. Od momentu wypadku, choć był on samolotowy zwracam uwagę na wszystkie detale bezpieczeństwa. Być może to dziwne, ale nie zniósł bym gdyby któremuś z nas coś jeszcze się stało. Z jednej strony otworzyło mi to oczy, z drugiej sprawiło, że serce rozpadło się na tysiące kawałeczków. Chyba nie muszę mówić, że wolałbym być z nią dalej pokłócony, niż patrzeć na jej bladą, nie wyrażającą żadnych emocji twarz i ciało bezwładnie leżące na białym prześcieradle.
- Harry, wychodzimy - poczułem szturchnięcie, które sprawiło, że wróciłem do rzeczywistości. Spojrzałem na wykonawcę tego czynu. Zayn znów lekko pociągnął mnie za rękę. - Bujasz w obłokach, stary - stwierdził.
-Muszę się ogarnąć, zaraz do Was dołączę, okey? - Spytałem mówiąc zgodnie z prawdą.
- Jasne nie ma sprawy - odparł zrozumiale zamykając drzwi od samochodu. Westchnąłem patrząc jak czwórka przyjaciół oddala się w stronę szpitala. Przerażającego budynku, który wypełniony jest przez tysiące chorych osób, może i nawet śmiertelnie. Ściany tej budowli słyszały więcej szczerych i błagających modlitw niż kościoła. 
            Odwróciłem głowę w lewą stronę. Mój wzrok dostrzegł na tylnim siedzeniu specyficzny kremowy notesik. Na okładce wielkimi literami widniał napis "Niall's Diary"   Nie musiałem się wiec domyślać, że to właśnie ten owy przedmiot, który próbuje przed nami wszystkim ukryć. Wyciągnąłem rękę w jego stronę. Nie dotykaj tego! W mojej głowie pojawił się nie znany mi dotąd Głos. Potrząsnąłem głową, tłumacząc sobie, że to z przemęczenia. Dochodzi coś do ciebie, idioto? To jego prywatna rzecz! Głos zdecydowanie nie dawał za wygraną. Może ja wariuje? Ja właściwie to bym radził zajrzeć. Spójrz, dowiesz się do mu jest i będziesz w stanie mu pomóc, czy to nie najlepszy argument? Ten Głos zdecydowanie różnił się od poprzedniego. Nie tyle co inną tonacją, a zdaniem, które jakby nie było - było przeciwne. Jakiś jebany aniołek i diabełek?  Nie słuchaj go! Niall się wkurzy zdenerwuję i pogorszysz sprawę. On ma prawo mieć swoje sekrety ty też je masz! Zdecydowanie przekonała mnie ta wypowiedź. Oddaliłem rękę od pamiętnika i przeniosłem na srebrną klamkę. Stój! Czy nie ważniejsze jest pomóc przyjacielowi? Zawiodłeś go, teraz masz szanse mu to wynagrodzić. - Spierdalać! - warknąłem, jakby do siebie. Co mnie zdziwiło, pomogło. Żaden z Głosów nie pisnął nawet w mojej głowie. Westchnąłem przeciągle, zastanawiając się kto ma racje. W ostateczności chwyciłem prostokątną rzecz. Otworzyłem na losowej stronie zagłębiając się w słowach tekstu. 


01.05.2013 rok

Dzisiaj zdecydowanie wygląda piękniej, prawda? Z dnia na dzień jest coraz ładniejsza, no przecież! Szczerze nienawidzę uczucia jakim ją darze. Jest to połączenie miłości z nienawiścią. Kocham ją za to, że jest sobą, za te jej wady, które ją tworzą, a jednocześnie nienawidzę jej za to, że znów wybrała jego. Pomimo tego, że ją krzywdzi. Nienawidzę też tego uczucia, że nigdy nie będzie moja, bo przecież nigdy się nie dowie jak mocnym ją darze uczuciem. Być może zakochała się w nim tak mocno jak ja w niej? Wtedy wychodziło by na to, że będzie go kochała wiecznie. 

Wertowałem strony pamiętnika, nie zrozumiale patrząc się na treść. Nie miałem pojęcia o kogo chodzi, a już miałem ochotę ukarać faceta, który odebrał Niall'owi jego księżniczkę. Znów kilka stron do przodu.

04.06.2013 rok

Płaczę, płaczę z bezsilności. Płaczę, bo ona płacze. Płaczę, bo znów cierpi ,a przy okazji trochę przeze mnie. Nie do wiary, że tyle czasu minęło, a ona po mimo tylko zawodzeń na nim nadal z nim jest. Na każdym kroku ją olewa, a ona przyjmuje wszystko na klatę wierząc w każde jego słowo. Wiem jak naprawdę jest, ona nie. Muszę być solidarny. Nie mogę zawieść przyjaciela kosztem dziewczyny, która zawładnęła moim sercem. Choć z drugiej strony, rani ją tak bardzo, że odbija się to na mnie. Nie chcę wiecznie patrzeć jak wylewa łzy w poduszkę! Czuję, że zakochałem się w niej po wieki. Z jednej strony dobrze, że nikt o tym nie wie. 

Przejechałem po kartce palcami. Nie możliwe, żeby aż tak cierpiał. 

22.06.2013 rok

Jak mogłem dopuścić do tego, że ktoś się o tym dowiedział? Jak w ogóle Malik mógł się domyślić, jak? Byłem przekonany, ze idealnie maskuję zżerające mnie od środka uczucia. A jak powie komuś? Jak powie jej, chłopakom? Ufam ci Zayn, nie spieprz tego. 

Zayn wiedział, wiedział dokładnie co gnębi Niall'a. Ale dlaczego Horan ukrywał dziewczynę swoich marzeń? Dlaczego nie mógł, po prostu powiedzieć nam? Przecież pomógł bym! Ostatnia storna. Zadecydowałem, przechylając notes tak, że moim oczom ukazał się ostatni wpis.

02.08.2013 rok

To nie możliwe, że minął już miesiąc odkąd ona leży na tym pustym białym prześcieradle. Nie powinno jej tam być! Zamienił bym się z nią gdybym tylko był w stanie. W stanie ściągnąć z niej to cierpienie i ból. Codziennie ją odwiedzam w tym przebrzydłym szpitalu, patrzę jak powoli znika w oczach. Siedzę u niej całe dni. Chłopaki nie widzą jak co noc wymykam się z domu, by tylko spędzić z nią jeszcze więcej czasu. Przypuszczam, że gdyby wiedzieli przykuli by mnie kajdankami do fotela. Martwią się o mnie, zupełnie nie potrzebnie. Najważniejsze jest, żeby ona z tego wszyła. Opowiadam jej różnie historię o tym co się dzieję, co było mając nadzieję, że wszystko słyszy i koduję. Nigdy jednak nie odważyłem wyznać sie jej miłości, choć wiem, że leży nie przytomna. Jestem tchórzem, nie potrafię się wysłowić nawet do leżącego ciała. Nikt nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo chciałbym znów ujrzeć jej promienny uśmiech, albo chociaż pocieszyć po Styles'ie. 

Otwarłem oczy z niedowierzania. Przełknąłem głośno ślinę, przecież to nie możliwe, żeby Niall cierpiał przeze mnie. Żebym to ja był tym cholernym dupkiem.    

Obojętnie co, boże niech się tylko obudzi. Niech powie jakieś słowo, niech mnie wyzwie, niech mnie przytuli. Chcę tylko usłyszeć jej delikatny głos i poczuć, ze mam dla kogo żyć. No bo co ja mam robić jeszcze na tym świecie? Nie chcę martwić chłopaków i dobrze, że nie wiedzą. Ale gdybym miał pewność, że się nie obudzi już dawno by mnie tu nie było. Być może jestem za słaby psychicznie, ale nie umiem żyć bez osoby którą kocham. Nawet jedzenie nie sprawia mi przyjemności, żadna czynność mi jej nie sprawia. Wręcz przeciwnie, bo wiem, ze każdą z tych rzeczy mógłbym właśnie wykonywać z Natalią. Śmiejąc się przy tym nie miłosiernie i podziwiać jej urodę. Ile bym dał, żeby jej twarz znów promieniała, a oczy wypełnione były tymi specyficznymi iskierkami. Because I love her to the moon and back. Mam dość pisania tego pamiętnika, mam dość pisania piosenek o tym jak moja miłość, mnie nie dostrzega. O tym jak leży zupełnie pozbawiona życia. Proszę obudź się i zaszczyć mnie swoją obecnością, moja śpiąca królewno. 
                                 
Kilka łez spłynęło po moim policzku. Nie umiałem znaleźć odpowiedniego słowa na to co przeczytałem. Niemożliwe.