"Pieprzyć to, jestem cholernie szczęśliwy i tak wejdę."
*oczami Harr'ego*
- Przeżyła? - przełknąłem głośno ślinę spoglądając na Niall'a.
- Tak - udzielił krótkiej odpowiedzi kierując się w stronę wyjścia. Kamień spadł mi z serca tym samym wyrównując mi oddech. Żyje. Szybkim ruchem ręki zatrzymałem go obracając w swoją stronę, tak że znalazł się naprzeciwko mnie.
- Możemy pogadać? - spytałem rozpoczynając kolejną próbę dogadania się z farbowanym blondynem.
- Nie mam czasu. - stwierdził błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Całkowicie nieobecny.
- A no co masz czas? Na siedzenie i użalanie się?
- Zejdź ze mnie, nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- A masz ochotę z kimkolwiek rozmawiać? To chyba cud, że wymieniłeś ze mną parę słów! - Wydarłem się obarczając go.
- Odwal się Styles. Po co się na mnie wyżywasz?! Martw się o Natalię! - Również poniósł ton głosu i tym razem ominął mnie z pozytywnym rezultatem. Chwilę później byłem sam w pokoju, zastanawiając się jak do niego dotrzeć. Miałem dość nieudanych prób. Odechciało mi się wyrozumiałości. Wszystko ma swoje granice. Chciałem, żeby było jak dawniej, ale jak może tak być, kiedy brakuje nam jednej osoby w tej układance? Wydaję mi się że ona napędzała to wszystko, a teraz? Kto nas zmotywuję? Kto nam przypomni, że jesteśmy rodziną?
*oczami Liam'a*
Usłyszałem dzwonek swojego telefonu i szybko wcisnąłem jednym ruchem ręki zieloną słuchawkę.
- Słucham? - zacząłem typowo rozmowę czekając kto odezwie się po drugiej stronie. Nigdy nie zwracałem uwagi na to kto dzwoni, więc rozmówca był tak jakby 'niespodzianką'. Być może robiłem tak z przyzwyczajenia, ale polubiłem to 'Zgadnij kto to'.
- Liam?
- Daniell? - odpowiedziałem pytanie na pytanie. Wyprostowałem się na kanapie czekając, aż moja dziewczyna się odezwie. - Coś się stało? - spytałem w końcu zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi.
- Liam..ja..
- Kochanie, nie strasz mnie! Co się stało? - Moje zaciekawienie zamieniło się w zdenerwowanie. Czułem, że zaraz dowiem się czegoś złego? Specyficzny ton głosu dał mi znak ostrzegawczy i zapalił czerwona lampkę 'coś jest nie tak'
- Nie wiem czy powinnam ci to mówić, przepraszam - głośny wybuch płaczu.
- Daniell słyszysz mnie? Musisz mi powiedzieć! O co chodzi?! Zaraz będę - chciałem się rozłączyć i jak najszybciej znaleźć pod jej domem, jednak jej głos mnie zatrzymał.
- Nie ma mnie w domu - usłyszałem odpowiedź. I tak jakoś w tym momencie w mojej głowie pojawiły się zdarzenia z nią w roli głównej i zacząłem się zastanawiać jak ja przeżyje bez wspólnie spędzonych z nią chwil.
- Gdzie jesteś?!
- Liam nie szukaj mnie, tak będzie lepiej. Odezwę się obiecuję. - Głośne pikanie w słuchawce dało mi znak, że Paezer się rozłączyła. Rzuciłem telefonem o ścianę, sprawiając tym samym, że roztrzaskał się na miliony kawałeczków. Miałem świadomość, że ją zaniedbałem. Myślałem, że rozumie. Jak miałem to odebrać? Rzuciła mnie? Tak po prostu bez wyjaśnienia? Bez cholernego powiedzenia czemu?! Będzie lepiej? Jak mam to uratować? Jak mam się dowiedzieć o co chodzi? Tysiące pytań krążyło po mojej głowie, a odpowiedź na nie znała tylko ona.
*oczami Niall'a*
Siedziałem przy jej łóżku delikatnie gładząc ręką po jej policzku. Jej stan się ustabilizował, a ja mogłem odetchnąć z ulgą i pogratulować samemu sobie, że zachowałem zimną krew w sytuacji jaka miała miejsce całkiem niedawno. Uśmiechnąłem się lekko, dokładnie nie wiedzące czemu. Przyśpieszone pikanie zbiło mnie z tropu. Znów pokierowałem się w kierunku dyżurki z której ściągnęłam jednego lekarza. Jak na złość kazał mi poczekać przed salą zatrzaskując uprzednio drzwi. Naczekałem się przed salą ponad 2 godziny, zastanawiając się co na tyle poważnego się stało, że nie mogłem zostać o tym poinformowany. Cały w nerwach stałem przekładając nogę na nogę i jak to mam w zwyczaju obgryzając paznokcie. Nienawidziłem czekać, a chyba rzeczą jasną był fakt, że czekanie na informacje od lekarza czy moje powietrze żyję mnie zbijał. Choć tym razem byłem bardziej spokojny, myśl, że to naprawdę coś tragicznego - śmierć przeszłą mi tylko raz przez myśl. Sam do końca nie wiedziałem czemu. Ale mój spokój coraz bardziej wydawał mi się nie na miejscu i zupełnie dziwaczny.
- Jest pan jej rodziną? - w końcu usłyszałem głos.
- Coś się stało? - Spytałem podchodząc do niego bliżej. Dopiero wtedy ciśnienie mi podskoczyło. Wtedy kiedy miałem się dowiedzieć co tak naprawdę się stało.
Nie powiadomiłem chłopców.
Ups.
- Wszystko w porządku, nawet lepiej. Obudziła się. - Usłyszałem z jego ust.. Otworzyłem szeroko oczy.
- Pan żartuję? - spytałem zszokowany. Wydawało mi się jakby mój podbródek całkowicie opadł na ziemie. Nie wiele myśląc przytuliłem go, następnie lekko odpychając i kierując się do drzwi. W ostatniej chwili się zatrzymałem.
- Mogę wejść? - wydawało by się to nie uprzejme gdybym nie spytał, ale w sumie.
Pieprzyć to, jestem cholernie szczęśliwy i tak wejdę.
- Jasne - pokiwał z dezaprobatą. Zapewne wyglądałem jak małe dziecko, które dostało stos zabawek pod choinkę. I przecież to jasne, że zdawałem sobie sprawę, że to niedojrzałe nieodpowiednie i takie tam, ale w tym momencie byłem zbyt szczęśliwy by zważać na opinie innych ludzi. Otworzyłem szybko drzwi podbiegając do szpitalnego łóżka. Widok jej z otwartymi oczami i siedzącej na łóżku zwalił mnie z nóg. Marzenia stały się rzeczywistością. I to w każdym sensie tego zwrotu.
- Natalia! Nareszcie! - krzyknąłem przytulając ją do siebie jak najmocniej mogłem. Niestety nie poczułem jej rąk opatulających moje ciało, ani żadnego odruchu który był by odwzajemnieniem mojego gestu.
Cóż, być może się przeliczyłem.
Zamiast tego jej dwie ręce delikatnie mnie odepchnęły raniąc tym samym mnie i sprawiając, że moje serce rozlatuję się na miliony, bądź miliardy małych kawałeczków. Po mimo wszystko miło było poczuć jej dotyk na mojej skórze. Poczułem się dziwnie i desperacko. Lekko odsunąłem się od dziewczyny, by zobaczyć jej przestraszone oczy.
Czy ona się mnie bała?
- Kim jesteś?
Wtedy tak nagle wszystko stało się jasne.
Nie pamiętała mnie.