wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 2


"-uważaj jak chodzisz debilu !"

Dokładnie oglądałam każdy zakątek pokoju, moje oczy przenikały przez każdą rzecz znajdującą się tutaj. Wszystko było świetnie dopasowane do siebie, a ja zastanawiałam się, kto może mieć tak idealny gust, że trafił w samo setno, jeżeli chodzi o mnie. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nikt nie pofatygował się, by do mnie przyjść. Po mimo tego, że wygląd tego pomieszczenia naprawdę przyprawiał mnie o dreszcze w dobrym tego słowa znaczeniu, w tym momencie najlepszą perspektywą było położenie się w łóżku. Krzyknęłam drugi raz, mając nadzieję, że tym razem przyniesie to jakiś skutek.
- Chłopacy! - wydarłam się na tyle głośno, że gardło zaczęło mnie boleć. Czułam się strasznie dziwnie, wybierając sobie pokój i strzelając w jednego z nich. Było to dla mnie nie do pomyślenia i mogłam się tylko modlić, by chłopak którego pokój wybrałam nie okazał się pedofilem, czy mordercą. Usłyszałam jakieś szmery a później głośny huk. 

- Uważaj jak chodzisz debilu!

- To, ty się pchałeś na te schody jak nie wiem kto!

- Nie prawda to wina Harr'ego!

- Ta pewnie wszystko na mnie, najmłodszy ma zawsze najgorzej! To wina Lou! - wyszłam z "mojego" pokoju na korytarz i zaczęłam przyglądać się ich kłótni.  

- Nie zwalaj na mnie, ja się nie pchałem żeby ujrzeć Natalie!
- No ej! 
- No co?! 
- Uspokójcie się! - krzyknął Liam. Zaśmiałam się pod nosem i odchrząknęłam. Chłopcy ucichli i spojrzeli na mnie. Nie jestem bogiem, spokojnie. 
- Który wybierasz? - zapytał mój kuzyn drapiąc się za głowę, chyba było mu głupio, za tą całą sytuację. Zupełnie nie potrzebnie. Nie byłam osobą która trzymała by się ściśle zasad i na każdym kroku zachowywała się jak dama. Śmiech to zdrowie, przecież.
Choć teraz wcale nie było mi do śmiechu. 
- Ten po lewej - wskazałam na pokój i posłałam im uśmiech. Cóż, coś ala uśmiech. Blondynek wyszczerzył się w moją stronę i już miałam pewność z kim będę miała przyjemność dzielić pomieszczenie. Niebieskooki wydawał się najlepszą z możliwych opcji, więc nie protestowałam. Liam'a przytaknął i zaczął wkładać moje walizki do pokoju Horan'a. Zeszliśmy po stromych, kręconych schodach na dół i rozsiedliśmy się na kanapie. Payne włączył jakiś film. Mało mnie interesował tytuł czy rodzaj nagrania. Nawet nie zastanawiałam się nad jego treścią osobą byłam tu, ale myślami zupełnie gdzie indziej. Chłopaki po co chwila krzyczeli więc zorientowałam się, że musieliśmy oglądać horror. Ja nie wzruszona całym filmem siedziałam i wpatrywałam się w kółeczko na dole ekranu, bo był to jedyny punkt zaczepienia jaki znalazłam.  
- Głodny jestem - powiedział Horan, patrząc z błagalnym wzrokiem na Liam'a. Mój kuzyn nie zaszczycił go nawet swoim spojrzeniem, był zaciekawiony akcją, która dzieję się na dużym ekranie.
- To rusz swoje zacne cztery litery i coś sobie sam zrób! - odparł Zayn, widocznie zirytowany lenistwem Niall'a. 
- Cicho ja tu oglądam - uciszył ich zainteresowany Harry, machając mi ręką przed oczami. Irlandczyk z grymasem na twarzy poszedł do kuchni omijając wszystkich siedzących na fotelu. Po paru minutach wrócił z żelkami w ręce widocznie z siebie zadowolony. Otworzy niezdarnie paczkę i zaczął zajadać się słodkością. I wyglądał jak małe dziecko, które dostało upragnioną rzecz i nie powiem bo było to cholernie słodkie. 
- Daj jednego - wyciągnął w jego kierunku rękę Zayn. 
- To rusz swoje zacne cztery litery i coś sobie sam zrób! - zacytował śmiesznym głosem słowa Mulata. Zadowolony ze swojej wypowiedzi zaczął dalej jeść. Zayn strzelił tak zwanego "focha" i się więcej nie odzywał. Choć było to zupełnie nie dojrzałe, spodobało mi się. Byli dziećmi w skórze dorosłych. 
- Ja pójdę się położyć  - oznajmiłam - dobranoc - dodałam i pokierowałam w stronę schodów. Usłyszałam tylko od każdego "dobranoc i miłych snów" i pobiegłam do łazienki przy okazji zahaczając o walizkę z chęcią zabrania piżamy jednak jej nie było.
Jesteś beznadziejna Natalia.
Tylko idiotka zapomina piżamy.
Ostatecznie postanowiłam, że poproszę swojego kuzyna o jakąś bluzkę, z nadzieją, że będzie mi sięgała prawie do kolan. Zeszłam na dół i zauważyłam, że wszyscy oprócz blondyna śpią. 
- Kurwa - przelękłam na tyle głośno, że Niall się obrócił i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- To nie ładnie żeby taka dama przeklinała - pogroził mi palcem jak małemu dziecku i starał się zachować poważną twarz. Cóż na karierę aktorską to on nie ma szans. Zaśmiałam się i patrzyłam na minę blondyna, na której pojawił się szczery, wielki uśmiech. - to po co zeszłaś na dół? - spytał. 
- Chciałam poprosić Liam'a o koszulkę bo wiesz ja to mam tak, że często zapominam różnych rzeczy no i właśnie zapomniałam piżamy - speszona patrzyłam na reakcję Niall'a.  - ale skoro on śpi to nie mam na co liczyć - dodałam. 
- Pożyczę ci - oznajmił i zerwał się na równe nogi. Szedł w stronę 'naszego' pokoju. Wyjął z szafy pierwszą lepszą bluzkę. Padło na ciuch z napisem "free hugs". Uśmiechnął się po nosem i podał mi koszulkę. 
- Dzięki - posłałam mu szczery uśmiech, naprawdę szczęśliwa, że jest ona cholernie długa i nie będę musiała się martwi, że wystaje mi pół tyłka. Poszłam do łazienki, weszłam pod prysznic myjąc się, pragnęłam by wszystko ze mnie zeszło. Jak najszybciej umiałam umyłam włosy, wyszczotkowałam zęby i gotowa wyszłam z pomieszczenia. Niall leżąc na łóżku przeszył mnie wzrokiem od stóp do głów i uśmiechnął się. 
- To po której stronie śpisz? - spytał przerywając ciszę.
Dzięki bogu, bo stawało się to niezręczne.  
- Hymmm - zaczęłam się zastanawiać - prawa - oznajmiłam, wskazałam ręką na połówkę łóżka i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki mogłam w swojej sytuacji pokazać.
- Okej, to ja pójdę do łazienki dobranoc. 
- Dobranoc - weszłam pod kołdrę blondyna. Pachniała męskimi perfumami i choć ich wręcz nienawidzę te jego były naprawdę w porządku. Po mimo tego, że spałam w aucie byłam naprawdę zmęczona. Po prostu za dużo rzeczy się dziś wydarzyło, za dużo zmian w moim życiu. Byłam przyzwyczajona do stabilizacji. Zamknęłam oczy, kompletnie już odłączając się od świata. Nie minęło kilka sekund a pokrążyłam się w śnie. 



Wstaje z łóżka i spoglądam przez okno. Ciemność, wszędzie widzę ciemność. Patrzę dookoła siebie znajduję się w pokoju Niall'a, ale jego w nim nie ma. Jestem kompletnie sama w tym pomieszczeniu. Wychodzę i kieruję się na dół. Idę bez żadnego oporu jakbym idealnie znała schody tego domu. Znów ogarnia mnie ciemność. Nie widzę kompletnie nic, ale słyszę, że ktoś głośno oddycha. Jego oddech czuć w całym salonie. W oddali miga mi postać kobiecej sylwetki. Zaciekawiona przyglądam się tamtemu miejscu. Znów widzę tę kobietę. Po paru minutach zauważam, ze to Samanta. Szybko za nią biegnę potykając się o wszystkie rzeczy, ale nie przewracam się. Wybiegam z domu za nią i obserwuje każdy jej ruch
- Zaczekaj - krzyczę, jednak bezgłośnie. Nie mogę usłyszeć swojego głosu, straciłam go?
-Proszę - tym razem dźwięki idealnie odbijają się o wszystkie kamienice powodując echo. - Ale mnie już nie ma - słyszę jej pomruk
- jesteś widzę przecież! - zaczynam krzyczeć, jednak sylwetka oddala się coraz szybciej, a ja nie jestem w stanie za nią pobiec, nie mogę się ruszyć. Jestem sparaliżowana i jakiś głos w mojej głowie mówi mi, że tak będzie lepiej, że tam będzie szczęśliwsza. Przecież wiem, chce żeby wróciła, ale moje pragnieniem pozostanie tylko pragnieniem.  - Zostań, zostań! proszę zostań. Ona tylko obraca się i mówi "dla ciebie jestem"




- Jestem tu, Natalia nigdzie się nie wybieram!
- Kłamiesz wróć! - powiedziałam, mając przed oczami uciekającą sylwetkę. Wzięłam ogromny wdech, a ulica zamieniła się w wygodne łóżko, a kobieta uciekająca przede mną szafą i powinnam czuć się coraz bardziej bezpiecznie.
- Spokojnie - usłyszałam głos przy uchu, byłam otoczona silnym ramieniem, a jego miętowy oddech dosłownie odbijał się o mój policzek.  Poczułam taki przyjemny dreszcz przeszywający moje ciało. Spojrzałam mu w oczy i zauważyłam w nich troskę. Coś, czym żaden chłopak mnie jeszcze nie obdarował, nawet ten z którym jestem. Byłam zdziwiona i przestraszona i wyglądałam pewnie jak mała dziewczynka, ale nie przejmowałam się tym. Najbardziej podobało mi się to, że nie pytał się o co chodzi tylko po prostu przytulił. Nie mówił, że będzie dobrze po prostu był. Okazał się tym kimś kim była Samanta, a ja przełknęłam silne, ponieważ po raz kolejny uświadomiłam sobie, że ona nie żyję.    


6 komentarzy:

  1. Gratuluje, zostałaś nominowana do Liebster Award xd
    informacje: http://1dblogdlakazdego2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. no i kolejny fantastyczny rozdziałek :P twoje opowiadanie naprawdę mnie zaciekawiło :D
    pozdrawiam Katarina ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. masz ciekawe opowiadanie, naprawdę ;P
    silver ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :P ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No no fajny jest !

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za opinie! :)