środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 4


" Punkt widzenia z punktu siedzenia."

- Mogę? -usłyszałam głos chłopaka, uniosłam głowę do góry i moim oczom ukazał się Harry. Pokiwałam głową twierdząco i poklepałam miejsce obok mnie, na znak żeby usiadł. Szybko otarłam mokre policzki i spojrzałam na Hazze.
-  Jeśli masz zamiar mi teraz mówić, że powinnam coś zjeść  to daruj sobie i w ogóle się nie odzywaj, nie mam ochoty słuchać kazań od osoby którą ledwo znam - zaczęłam oschle patrząc się na drzewo które stało po mojej lewej stronie. Nie odezwał się, milczał nie wiem czy to oznaczało, że właśnie po to tu przyszedł czy nie wiedział co powiedzieć. Tak więc siedzieliśmy przez dłuższy czas w ciszy. On patrzył na swoje buty, a ja na ludzi idących po parku. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, a nie mógł jakby sam miał jakiś problem i trudno mu było zacząć rozmowę. A może właśnie tak było? Poczułam się dziwnie, że tak na niego naskoczyłam. Wrzuty sumienia zaczęły mnie gnębić przypominając o słowach jakie w jego kierunku użyłam.
- Przepraszam - wydukałam cicho. Spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem. Wiedziałam, że coś było nie tak, że próbował coś powiedzieć przekazać mi ale zachowywał się tak jakby nie mógł. - Co się stało? - zaczęłam pytaniem mając nadzieje że to go zachęci do wypowiedzi.
- ona... no... tak... po prostu... no .... ona... mnie... - w końcu się odezwał jednak plątał się
  w słowach i nie dało go się zrozumieć. Jego wypowiedź jak na razie nie miała sensu.

Ale chciałam go wysłuchać, ponieważ to była jedyna droga by uciec od moich myśli.


- Hary ja wiem że znamy się krótko, ale może jak mi to powiesz to ci ulży co? - spytałam mają nadzieję, że w końcu powie co się stało.
- Ona mnie zdradziła, z moim kolegą w klubie, do którego przyszła ze mną na naszą 3 miesięcznice i zamiast spędzać ją ze mną pieprzyła się z innym, a ja jak głupi czekałam przed barem zastanawiając się co tak długo robi w łazience - powiedział na jednym tchu. Wziął głęboki oddech i kontynuował dalej - A wiesz co jest najgorsze? Kiedy do niej podszedłem i zacząłem krzyczeć, ona powiedziała mi prosto w oczy, że była ze mną tylko dla kasy i sławy. - skończył swój  monolog. Nie wiedziałam co powiedzieć. "Wszystko będzie dobrze" te słowa są przereklamowane i wiem z własnego doświadczenia że w ogóle nie pomagają. Przysunęłam się bliżej i przytuliłam już płaczącego chłopaka. Nigdy nie rozumiałam osób, które zdradzały swoją drugą połówkę. Czy nie łatwiej po prostu z nią zerwać niż okłamywać na każdym kroku? Najwyraźniej się boją, ale czego? Tego, że ta druga osoba ich znienawidzi czy tego, że ten drugi człowiek z którym zdradzają swoją polówkę nie będzie wcale chciał stałego związku? Myślą tylko o swojej sytuacji o swoim ułożeniu. Punkt widzenia z punktu siedzenia. Każdy człowiek, który tak robi tak naprawdę nigdy nie kochał tej drugiej osoby.
- Dziękuje - Harry otarł łzy ze swoich policzków -  a tobie co się stało? - zapytał wskazując na moje podpuchnięte od płaczu  oczy.
- Nic. - odpowiedziałam krótko - czasami lubię sobie popłakać
- Natalia ja wiem że znamy się krótko, ale może jak mi to powiesz to ci ulży co? - zacytował moje słowa śmiesznym głosikiem.
- Papuga - pacnęłam go w ramie.
- Gdzie?- zapytał i zaczął rozglądać się na wszystkie strony i przyznam, że wyglądał przekomicznie.
- Ty jełopie jesteś tą papugą! - zaczęłam się śmiać z jego miny.
- Jak ty mnie nazwałaś? - zapytał z powagą w głosie. W sumie nie widziałam czy naprawdę się o to obraża, ale nie znałam go i prawdopodobnie dlatego mnie to nie interesowało.
- Jełop! - krzyknęłam i szybko pomknęłam przed siebie. Biegłam parę metrów i postanowiłam sprawdzić czy Harry dalej zawzięcie mnie goni. Nie zwalniając tempa obróciłam się i zamiast uzyskać odpowiedź na pytanie zaryłam w drzewo dziwnie spadając na nogę.
- Jezu, nic ci nie jest? - zapytał Hary podbiegając do mnie.
- Nie - powiedziałam otrzepując się. Próbowałam wstać jednak skutki były takie, że znów siedziałam na swoich czterech literach.
- Nie wcale, wiesz uparta jesteś - stwierdził.
- masz bardzo głębokie przemyślenia, ale czy mógłbyś mi pomóc wstać?- I wredna - ciągnął dalej swoją wypowiedź perfidnie śmiejąc się pod nosem.
- no Harry - powiedziałam błagalnym głosem, bo nie mogłam wytrzymać bólu w kostce. Zamiast mi podać dłoń to podniósł mnie i
  tak ze mną  na rękach szedł w stronę domu.
- I tak nie możesz chodzić - stwierdził. Nie odzywałam się już tylko objęłam go rękami, żeby czasami nie spaść na ziemie. Po paru minutach byliśmy już w domu. O dziwo nikogo w nim nie zastaliśmy. Harry położył mnie na kanapie w salonie, a sam poszedł po lód do kuchni. Zauważyłam karteczkę leżącą na stoliku. Wyciągnęłam dłoń biorąc skrawek papieru do ręki.


'' Do Natalii i Harego !
Ten to ma ruchy... jedzenie macie w lodowce. my jesteśmy w studiu i załatwiamy parę rzeczy z Paulemnie nabrójcie za 2 godzinę będziemy ... ps: zostawcie cos do jedzenia dla mnie / niall   "

                                               Zayn, Niall, Louis, Liam



No to zostaliśmy sami. Hary po chwili przyszedł trzymając w ręce lód. Położył mi go delikatnie na kostkę i spojrzał pytająco na mnie, a później na karteczkę którą trzymałam w ręce.
- Pojechali do studia - oznajmiłam i po chwili dodałam -  w jest kuchni jedzenie, ale mam zostawić coś dla Niall'a - zaśmiał się po nosem i znów spojrzał na moją kostkę, która przybrała kolor fioletu. fuuu.. zamknęłam oczy kładąc głowę na poduszkę.- Pojedziemy do lekarza - oznajmił  i zaczął szukać kluczyków od samochodu.- nie Harry proszę, przecież nic mi się nie stało żyje tak?  Kostka poboli, poboli i przestanie - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Usiadł obok mnie i spojrzał na mnie z niepewnością- Wiesz, że jak Liam wleci do domu to zacznie się drzeć najpierw na ciebie a później na mnie prawda? - zapytał- Hymmm.... no ale to przecież to ja chciałam mieć bliskie spotaknie z drzewem i sama sobie je zafundowałam - zaczęłam, a Harry się zaśmiał słysząc moje słowa. - więc nie powinien mieć do ciebie pretensji - powiedziałam zakańczając moją wypowiedź. Gadałam z nim dosyć długo, więc zdążyłam go dosyć poznać. Czułam się przy nim tak inaczej. Kiedy z nim rozmawiałam zapomniałam całkowicie o rzeczywistości, o bolącej kostce, o śmierć mojej najlepszej przyjaciółki, o wszystkim. Był taką odskocznią od świata rzeczywistego. Nie liczyło się nic. Był tylko on ja i nasza wymiana zdań połączona ze śmiechem. Naszą 'sielankę ' przerwał nam dzwonek do drzwi. Weszła, raczej wepchnęła się do środka dziewczyna około 19 lat. Harry nie chciał jej wpuścić, to był widać jak na załączonym obrazku. Jednak ta zaczęła się awanturować. Nie zauważyła, że ja znajduję się w tym samym pokoju i słyszę tą ich 'kulturalną' wymianę zdań. Z chęcią bym stąd wyszła, ale zważając na stan rzeczy nie miałam takiej możliwości. Dziewczyna naskoczyła na niego z pretensjami, a on patrzył ze zdziwieniem przysłuchiwał się słowa kierowanym w jego stronę. Wcale nie chciał tego słuchać, nikt by nie chciał. Po chwili wybuch tak po prostu jak wulkan. Wrzucił z siebie wszystkie emocje. Skąd to wiedziałam? Znam się na ludziach, wiem kiedy ich coś męczy kiedy tłumią w sobie uczucia. Dopiero wtedy zaczęłam kojarzyć fakty i wszystko zaczęło mi się układać. Teraz już wiedziałam kim jest ta dziewczyna, a  może raczej kim była...




7 komentarzy:

  1. Hmmm no co to tu dużo pisać..... Dobra napisz krótko: Rozdziała jest wspaniały! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się ten rozdział ,pisz nowy :)

    http://to-make-dreams-were-real.blog.pl/
    zapraszam do mnie dopiero 1 rozdział :)
    zachęcam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny :D czekam na następny :P pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. pisz następny ! ;P czekam !! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnieee, cudnieee, była Harrego ciekawieee :D
    zapraszam do mnie ; ) http://szukajactegocozwapozornieszczesciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za opinie! :)